W połowie października Polski Cukier Toruń zdobył dąbrowską halę, wygrywając dwoma punktami po dwóch dogrywkach. Koszykarze MKS-u Dabrowa Górnicza w niedzielę spróbują zrewanżować się rywalom na ich parkiecie. – Postaramy się wykorzystać sportową złość i emocje po tamtej porażce w walce o zwycięstwo – zapowiada Sam Dower, podkoszowy dąbrowskiej ekipy.
Po trzech domowych wygranych z rzędu, Polfarmex zakończył waszą serię, choć wszystko rozstrzygało się do ostatnich sekund. Czego zabrakło w decydujących momentach?
Nie byliśmy wystarczająco agresywni, a przeciwnicy wygrywali pojedynki na obu tablicach. Uzyskiwali faule, walczyli nawet o stracone piłki, zbierali w ofensywie, mieli mnóstwo energii – ta lista mogłaby być jeszcze dłuższa. Nie zaprezentowaliśmy się odpowiednio przekonująco i to kosztowało nas porażkę.
Jeden z sędziów odgwizdał twój faul w starciu podkoszowym, w kluczowych dla losów spotkania końcowych fragmentach, gdy doszliście rywali na zaledwie trzy punkty. Jak wyglądała ta sytuacja z twojego punktu widzenia?
Z mojej perspektywy najpierw to ja zostałem sfaulowany, więc zrewanżowałem się tym samym. Arbiter widział tylko mój faul, mimo że obaj się trzymaliśmy i przepychaliśmy.
Zwycięstwo kutnian w Dąbrowie to dla niektórych niespodzianka. Zgadzasz się z taką oceną?
Nie lekceważymy żadnego przeciwnika, gramy zawsze z równym szacunkiem dla oponentów – niezależnie od tego, jak mocna to drużyna. I za każdym razem wychodzimy na boisko, by dać z siebie wszystko i bić się o wygraną. Musimy utrzymać to podejście, bo chcemy mieć na koncie znacznie więcej triumfów.
Teraz czas na Toruń. W pierwszej rundzie przegraliście u siebie z Polskim Cukrem po dwóch dogrywkach. W rewanżu należy spodziewać się podobnych emocji?
Szanujemy torunian i ich potencjał, oczekujemy kolejnego dobrego meczu. Pokonali nas w naszej hali. Będziemy o tym pamiętać na parkiecie – postaramy się wykorzystać te emocje w walce o to, by wyszarpać zwycięstwo.
Rozmawiał Damian Juszczyk