Za nami trzynasty tydzień spotkań na zapleczu ekstraklasy, gdzie w ostatnim czasie doszło do wielu zmian. W bieżącej kolejce, mogliśmy zobaczyć między innymi debiut Radosława Hyżego, w roli szkoleniowca drużyny z Kłodzka.
ACK UTH Rosa Radom – Spójnia Stargard Szczeciński 91:81 (20:16, 26:27, 24:21, 21:17)
Wynik tego spotkania to chyba największe zaskoczenie 13. kolejki w pierwszej lidze mężczyzn. Rosa Radom przełamała niemoc i wygrała ze Spójnią Stargard Szczeciński. Przed tym meczem, radomianie przez wielu skazywani byli na pogrom, a tym czasem zdołali pokonać wicelidera tabeli. Duża w tym zasługa graczy z pierwszego teamu Wojciecha Kamińskiego, którzy potrafili skutecznie pomóc rezerwom Rosy. W dodatku tym razem na ławce trenerskiej zobaczyliśmy trenera pracującego na codzień w ekstraklasie, Piotra Kardasia, który wyjątkowo zastąpił Karola Gutkowskiego. Gospodarze bardzo dobrze spisywali się zwłaszcza w rzutach z dystansu, a w ostatniej sekundzie pierwszej połowy mieliśmy nawet buzzer-beater w wykonaniu Damiana Janiaka, który sprawił, że do przerwy wynik to tylko 46:43 dla Spójni. Po przerwie obie drużyny mocno przyśpieszyły i początkowo mogło się nawet wydawać, że to lider wraca na zwycięską ścieżkę. Radomianie wciąż jednak szli do przodu, a po błędzie popełnionym przez Karola Ptysia na trzy minuty przed końcem spotkania, stargardzianie byli już w bardzo nieciekawej sytuacji. Drużyna Rosy grała wczoraj bardzo mądrze, przez co do końca utrzymała prowadzenie i wygrała z faworytem tego meczu, 91:81. Najwięcej punktów dla gospodarzy zdobył Maciej Bojanowski (20 pkt), natomiast w szeregach gości na wyróżnienie zasłużył Karol Ptyś (17 pkt).
AZS AGH Kraków – Biofarm Basket Poznań 81:77 (14:21, 18:12, 18:18, 21:20, 10:6)
Krakowski beniaminek nie prezentuje się ostatnio najlepiej. W dodatku drużynę dotykają liczne problemy kadrowe, a jednym z nich jest opuszczenie zespołu przez doświadczonego zawodnika, Kamila Sulimę. Biofarm przyjechał do Krakowa w roli faworyta, jednak nie udało mu się odnieść wyjazdowego zwycięstwa. Mecz rozpoczął się od lepszej postawy poznaniaków, którzy szybko wyszli na prowadzenie. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 21:14 dla biofarmu, jednak tuż po rozpoczęciu drugiej ćwiartki, gospodarze wzięli sprawy w swoje ręce i szybko zdobyli jedenaście punktów, co pomogło im odrobić straty. Pierwsza połowa meczu zakończyła się jednopunktowym prowadzeniem gości, 33:32. Po przerwie poznaniacy wyszli na parkiet mocno zmobilizowani, a świetna postawa Piotra Wielocha dała sygnał do budowania przewagi. Beniaminek wciąż gonił jednak rywala, przez co trzecia kwarta zakończyła się wynikiem, 51:50 dla poznaniaków. W czwartej kwarcie gra również była bardzo wyrównana przez co doszło do dogrywki, na którą zapowiadało się już od dłuższego czasu. Krakowianie zaczęli ją od celnego rzutu z dystansu, dzięki któremu wyszli na prowadzenie, którego nie oddali już do końca spotkania. Najwięcej punktów dla gospodarzy zdobył Jakub Krawczyk (19pkt) natomiast w drużynie gości dobrze spisywał się wspomniany już Piotr Wieloch (24 pkt).
Zetkama Doral Nysa Kłodzko – Astoria Bydgoszcz 75:55 (18:7, 19:17, 17:13, 21:18)
Był to pierwszy mecz Zetkamy pod wodzą nowego szkoleniowca. Z racji niezadowalających wyników drużyny, postanowiono dokonać zmian na ławce trenerskiej, gdzie Marcina Radomskiego, zastąpił dobrze znany polskim kibicom, Radosław Hyży. Zmiana nastąpiła również w drużynie Astorii, która nie najlepiej radzi sobie w tegorocznych rozgrywkach. Ten mecz był ostatnim spotkaniem, w którym drużyną dowodził Konrad Kaźmierczyk, gdyż już za tydzień, bydgoski zespół poprowadzi Jerzy Hudeusz. W pierwszej kwarcie znacznie lepiej zaprezentowali się goście, którzy pozwolili kłodzczanom na zdobycie zaledwie siedmiu punktów. Bydgoszczanie świetnie spisywali się zwłaszcza w obronie. Udało im się również odciąć od gry lidera drużyny Zetkamy, Aleksandra Leńczuka. Mecz był dość wyrównany, lecz kluczowa okazała się własnie pierwsza kwarta po której goście skrzętnie powiększali swoją przewagę. Ekipa z Bydgoszczy po raz ostatni prowadzona wczoraj przez Konrada Kaźmierczyka, pozwoliła gospodarzom na zdobycie w ciągu całego meczu zaledwie 55 punktów. W drużynie z Kłodzka widoczny był przede wszystkim brak typowej jedynki, kreatora akcji. Zetkama wciąż zmaga się bowiem z problemami zdrowotnymi, przez co w meczu tym nie wystąpili Marcin Kowalski oraz Michał Lipiński. Najwięcej punktów dla gości zdobył Adrian Szyttenholm (16 pkt), natomiast w zespole z Kłodzka wyróżniał się Aleksander Leńczuk (14 pkt). Ostatecznie mecz zakończył się wygraną Astorii, 75:55.
Meritumkredyt Pogoń Prudnik – Kotwica Kołobrzeg 79:57 (10:17, 16:18, 28:7, 25:15)
Beniaminek z Pomorza wzmocnił się ostatnio dwoma nowymi zawodnikami. Kołobrzeżanie do Prudnika pojechali już z Danielem Grujićem oraz Pawłem Dzierżakiem, którzy uzupełniając skład Kotwicy, powinni polepszyć funkcjonowanie drużyny. Sporym przywilejem prudniczan w tym meczu, było rozgrywanie go przed własną publicznością, gdyż tabela jasno wskazuje, że beniaminek nie najlepiej radzi sobie na wyjazdach. Tym razem początek spotkania wskazywał jednak na coś innego, gdyż do końca pierwszej połowy w specyficznym prudnickim Obuwniku, to kołobrzeżanie prowadzili, 35:26. Taki stan rzeczy mocno pobudził gospdarzy, którzy w trzeciej kwarcie zdobyli aż 28 punktów, gdzie całkowicie zdominowali beniaminka, któremu w tej ćwiartce udało się ich zdobyć zaledwie siedem. Wszystko za sprawą świetnej postawy Grzegorza Mordzaka i Pawła Bogdanowicza, którzy zdobyli kolejno 23 pkt, oraz 16 pkt. Prudniczanie zdołali utrzymać przewagę do końca spotkania, przez co wygrali je ostatecznie, 79:57. Sytuacja beniaminka mocno się komplikuje, gdyż zajmuje on obecnie trzynaste miejsce w tabeli.
Max Elektro Sokół Łańcut – Jamalex Polonia 1912 Leszno 76:65 (13:24, 27:7, 23:17, 13:17)
O tym kto będzie zdecydowanym faworytem tego spotkania, rozgrywanego w dodatku na własnym parkiecie, wiadomo było już od dawna. Obecny lider tabeli, zespół Sokoła Łańcut w sobotni wieczór podejmował w hali MOSIR-u, beniaminka z Leszna. Podopieczni trenera Łukasza Grudniewskiego udowodnili jednak, że potrafią postawić trudne warunki rywalowi. Tak było również w Łańcucie, gdzie po pierwszej kwarcie Polonia prowadziła, 24:13. Sokół szybko się jednak otrząsnął i poprawili zwłaszcza w obronie. Lepiej wyglądąła też sytuacja w ataku, dzięki czemu łańcucianie bardzo szybko odrobili straty. Po zakończniu pierwszej połowy meczu wynik, to 40:27 dla Łańcuta. Po wyjściu z szatni beniaminek starał się przyśpieszyć i wciąż mógł pokusić się o sprawienie niespodzianki. Podopieczni Dariusza Kaszowskiego znaomicie kontorolowali jednak losy pojedynku, a świetna dyspozycja zwłasza Jerzego Koszuty pomogła dojść liderowi do zwycięstwa. “Latający” Jerry zdobył w tym meczu 24 pkt, zebrał siedem piłek i rozdał trzy asysty. Na uwagę zasługuje również postawa Alana Czujkowskiego, który zaliczył double-double. Wśród gości najlepiej spisał się zaś Jakub Koelner, zdobywając w tym meczu 22pkt. Zwycięstwo łańcucian i wpadka Spójni Stargard w Radomiu spowodowała, że Sokół Łańcut jest w tej chwili samodzielnym liderem tabeli.
Legia Warszawa – GKS Tychy 89:68 (26:21, 21:20, 23:11, 19:16)
Mecz ten śmiało można nazwać hitem 13. kolejki na zapleczu PLK. W sobotni wieczór, zespół GKS-u Tychy podejmował na własnym parkiecie Legię Warszawa. Pierwsza połowa tego spotkania, była dość wyrównana, gdyż bardzo często drużyny legitymowały się podobnym dorobkiem punktowym. W tej cześci meczu świetnie spisywał się jednak doświadczony rozgrywający, Łukasz Pacocha, który przez dwadzieścia minut zdołał zanotować na swoim koncie 16 punktów. O playmakerze Legii krąży nawet legenda, że w niektórych halach na zapleczu PLK, potrafi on już trafiać na pamięć. Koszykarze schodzili na przerwę, gdy na tablicy widniał wynik, 47:41 dla legionistów. Druga połowa to przede wszystkim znakomita postawa podopiecznych Piotra Bakuna w ataku, z którym nie mogli poradzić sobie tyszanie. GKS popełniał zbyt wiele błędów, ale nie najlepiej radził sobie tez w obronie. Warszawiacy dominowali więc w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła. Najlepszym graczem wśród gości był Łukasz Pacocha (18 pkt) natomiast wśród gospodarzy wyróżniał się Tomasz Deja (16pkt). Ostatecznie to Legia zwyciężyła, 89:68.
GTK Gliwice – KSK Noteć Inowrocław 92:84 (20:20, 32:22, 19:21, 21:21)
Po ostatnim przegranym meczu z Legią, gliwiczanie znaleźli się na czwartym miejscu w tabeli. Aby myśleć o powrocie do pierwszej trójki, zespół z Gliwic musiał przede wszystkim wygrać wczorajsze spotkanie. Z kolei inowrocławianie, spisują się znacznie lepiej na własnm parkiecie, jednak nie tak dawno potrafili pokonać lidera tabeli w Łańcucie, przez co zyskali miano nieobliczalnej drużyny. Mecz rozpoczął się lepiej dla zespołu z Inowrocławia, jednak szybko został on dogoniony przez gliwiczan, przez co pierwsza kwarta zakończyła się remisem. Druga ćwiartka to znacznie lepsza postawa gospodarzy, którzy zdobyli w niej, aż 32 punkty. Świetnie dysponowany był zwłaszcza Marcin Salomonik, który popisywał się celnymi rzutami z dystansu. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem, 52:42 dla gospodarzy. Po przerwie podopieczni trenera Łukasza Żytki rzucili się do odrabiania strat, jednak po zakończeniu trzeciej kwarty wynik, to 71:63 dla GTK. W samej końcówce tego spotkania byliśmy świadkami sporej ilości rzutów wolnych, a także błędów, których obie strony popełniały bardzo dużo. Ostatecznie mecz zakończył się wygraną gospodarzy, 92:84. Najlepszym graczem w szeregach Gliwic był Marcin Salomonik (28 pkt), natomiast wśród gości dobrze spisywał się Bartosz Pochocki (24 pkt).
Znicz Basket Pruszków – SKK Siedlce 88:68 (24:16, 32:17, 12:16, 20:19)
Derby w Pruszkowie od początku zapowiadały się bardzo ciekawie. Gospodarz tego spotkania nie najlepiej spisuje się bowiem przed własną publicznością, gdyż na sześć spotkań rozgrywanych w Pruszkowie, zdołał wygrać tylko jedno. Wczoraj drużyna Znicza rozegrała jednak jeden z najlepszych meczy w tym sezonie. Pruszkowianie dominowali zwłaszcza w pierwszej połowie, którą wygrali, 56:33. Duże znaczenie miał run 15:0, który gospodarze zanotowali na swoim koncie w drugiej kwarcie. Trzecia ćwiartka była wyraźnie gorsza w wykonaniu Pruszkowa, jednak nie miała wpływu na losy tego spotkania. Ostatecznie to gospodarze odnieśli zwycięstwo, 88:68. Najlepszym graczem w ich szeregach był Damian Tokarski (18 pkt) natomiast w drużynie z Siedlec wyróżniał się rozgrywający, Marcin Pławucki (16 pkt).