Nie były to udane Mikołajki dla reprezentacji Polski w skokach narciarskich. Z siedmiu reprezentantów Polski obecnych w norweskim Lillehammer, punkty w konkursie na obiekcie normalnym, w niedzielę zdobył jedynie Stefan Hula (10. miejsce). Jak zaistniałą sytuację komentują zawodnicy i sztab trenerski?
“W ogóle nie myślałem o wyniku. To były dwa bardzo dobre skoki. Nie napalałem się na nic. Chciałem zrobić to, co trzeba i fajnie się wszystko poukładało. Starałem się podejść do wszystkiego ze spokojem. Miałem dziś dużą pewność siebie. Tego mi było trzeba. Najwięcej radości dał mi finałowy skok. Był to czysty skok. Próg oddał, w powietrzu nie mam do siebie zastrzeżeń, lądowanie w porządku, także był to naprawdę fajny skok. Kocham ten sport i dlatego sprawia mi to ogromną radość, kiedy mi to wychodzi w dobry sposób. Nie będę na siłę czegoś udawał, ale będę robił swoje.” – powiedział szczęśliwy Stefan Hula po niedzielnych zawodach.
Trener Łukasz Kruczek pochwalił Stefana Hulę, jak również skomentował ”wpadkę” lidera kadry – Kamila Stocha: “Stefan był jedynym normalnie skaczącym zawodnikiem dzisiaj. Skoki treningowe przeniósł na zawody i to dało mu bardzo dobrą lokatę. Byliśmy w szoku po skoku Kamila, bo nic nie wskazywało na to, że taki elementarny błąd się mu przydarzy. W skoku konkursowym całkowicie utracił równowagę i ‘przeleciał’ do przodu jeszcze przed rozpoczęciem odbicia. To jest taki błąd, który nie żeby się mu zdarzał często, ale on czasami występuje. Jest błędem elementarnym”. Powiedział także kilka słów o sytuacji Piotra Żyły (brak punktów w PŚ) oraz o planach na najbliższy tydzień: “Piotrek nie skacze dobrze. Cały czas pojawiają się błędy, m.in. takie rozchwianie w pozycji najazdowej. Najprawdopodobniej musi powrócić do treningu. Wszystko na spokojnie przeanalizujemy w hotelu. Z pewnością wrócimy na skocznię w Zakopanem, gdzie chcemy pojawić się we wtorek. Wszelkie decyzje personalne podejmiemy w kolejnych dniach. Start w Rosji jest niezagrożony.”
Trener kadry B Maciej Maciusiak natomiast skomentował starty swoich podopicznych Stefana Huli, Macieja Kota oraz Dawida Kubackiego: “Stefan rzeczywiście jako jedyny w miarę skakał tak, na co go stać. Przełożył skoki z treningów na zawody. Reszta niestety troszeczkę słabiej. Z naszej grupy B – Maciek załapał o co chodzi. Te skoki nie są jeszcze powtarzalne, nie skacze jak na treningach, ale występ można zaliczyć na plus. Szkoda tego jednego skoku w zawodach. Dawid wczoraj nie funkcjonował. Dziś była lekka korekta, ale odbił się zbyt wcześnie. Technicznie wyglądało to w miarę dobrze.”
Maciej Kot po zakończeniu rywalizacji czuł spory niedosyt, jednak jest pozytywnie nastawiony do kolejnych konkursów: “Nie ma kolejnych punktów niestety, zepsułem sobie prezent na Mikołajki. Plany były ambitne i ucieszyła mnie z rana wiadomość o zmianie skoczni, bo zdecydowanie wolę tę skocznię normalną. Niestety po dobrym skoku kwalifikacyjnym, ten konkursowy nie wyszedł. Znowu błąd na rozbiegu i to skutkowało krótkim lotem, dlatego jestem rozczarowany i zły na siebie, ale sądzę, że można też wiele pozytywnych wniosków wyciągnąć z tego weekendu i myślę, że tego trzeba się trzymać.”
“Nie udało się dzisiaj, był też pech ze zmianą belki, zawodnicy później dostawali duże bonifikaty punktowe za samą belkę, a w prędkościach różnice były praktycznie żadne, ale taki mamy system i z tym musimy żyć. Jeżeli chodzi o same skoki, to one nie były złe tutaj. W pierwszej serii za wcześnie się odbiłem, ale technicznie był to dobry skok, także ja jestem dobrej myśli.” – oznajmił Dawid Kubacki, który początku sezonu nie może uznać za udany.
“Nie było za cudownie, ale co zrobić. Tak czasem bywa i trzeba po prostu wyciągnąć jakieś konsekwencje i walczyć dalej. Mam już jakiś pomysł, także o tyle jest dobrze. Skoki były problemem, po prostu zostawałem z tyłu, “posadziło” mnie teraz w tym ostatnim skoku. Wszystko podjechało i w ogóle nic się nie dało zrobić.” – skomentował Piotr Żyła po zakończeniu zawodów w Lillehammer, swój kolejny rozczarowujący występ.
Awansu do konkursu nie wywalczył Jan Ziobro, który poszukuje przyczyny swojej słabszej dyspozycji: “Ciężko jest cokolwiek powiedzieć, nie jest kolorowo. Dzisiaj niewiele mi brakło do trzydziestki. Z drugiej strony to nie jest sens w tym, żeby nie można było się załapać do trzydziestki, tylko tutaj trzeba skakać tak, żeby rywalizować z najlepszymi. A tak nie jest i nie wiem, czemu tak jest. Ciężko mi powiedzieć, czemu tak jest, a nie inaczej. Jakbym wiedział, to bym wam powiedział i pewnie bym miał jakieś lekarstwo na to. A teraz pozostaje mi rozłożyć ręce, podrapać się po głowie i zastanowić się, dlaczego jest tak, a nie inaczej”.
Zawodnicy, jak i sztab trenerski uważają występ niedzielny za “zimny prysznic” dla całej drużyny. Nie ukrywają, że zawiedli kibiców, jak i samych siebie. Jedyne co nam pozostaje to poczekać na zawody w Engelbergu (19-20.12.2015r.), gdzie przeważnie polscy skoczkowie “łapią” wysoką formę na ciąg dalszy sezonu. Miejmy nadzieję, że treningi na Wielkiej Krokwi w następnym tygodniu zaowocują i nasze Orły znów będą zdobywać pełno punktów do klasyfikacji narodów na sezon 2015/16 w skokach narciarskich oraz dadzą nam – Kibicom – wiele radości do końca sezonu.
Żródło: www.skijumping.pl