Reprezentacja Norwegii rozegrała fenomenalny mecz w katowickim Spodku. Po 60 minutach niesamowitej walki Skandynawowie pokonali faworyzowaną Chorwację 34:31 (16:16).
Pierwszą połowę zdecydowanie lepiej otworzyli reprezentanci Chorwacji. To oni już po kilku minutach potrafili uzyskać kilkupunktowe prowadzenie.
Bohaterem stał się broniący Mirko Alilović, w ataku ciężar gry na swoje barki dzielnie brał Domagoj Duvnjak. Dzięki temu już po kilku minutach meczu na tablicy wyników widzieliśmy dosyć wysokie prowadzenie Kowbojów z Chorwacji 7:3.
Później jednak zdecydowanie przebudziła się ofensywa norweska. Dzięki jej skuteczności oraz błędom Chorwatom, wynikającym raczej z dekoncentracji, Skandynawowie zaczęli powoli gonić wynik.
W końcówce pierwszej połowy (24′) Espen Lie Hansen dał swojej drużynie remis (13:13). Późniejsza dobra gra tego właśnie zawodnika, jak i Haralda Reinkinda oraz dobra gra w defensywie nie pozwoliły Chorwatom na powrót do wysokiej przewagi. Po pierwszej połowie meczu szczypiorniści z Bałkanów prowadzili tylko 18:17.
Na drugą połowę Christian Berge wprowadził zmianę bramkarza. Ole Erevika, który w pierwszej części spotkania odbił tylko trzy piłki, zmienił Espen Christensen. On… od razu zaczął czynić cuda.
Po kilku bardzo dobrych interwencjach 30-latka, jego koledzy z zespołu wyprowadzili skuteczne kontrataki i już na samym początku drugiej połowy objęli prowadzenie 20:18.
Dwubramkowe prowadzenie Norwegia obierała jeszcze kilkukrotnie. Za każdym razem ie minęło jednak wiele czasu, a Chorwaci ponownie potrafili doprowadzić do wyrównania.
Na nieco ponad minutę przed końcem Norwegom udało się strzelić bramkę, dającą 3 gole przewagi (34:31), w dodatku po chwili Espen Christensen ponownie obronił strzał rywali.
Końcówka była już dosyć oczywista. Christensen obronił jeszcze rzut karny, a wynik nie zmienił się. Norwegia wygrała z Chorwacją 34:31. Dzięki temu w tym momencie w grupie B wszystkie drużyny mają równą ilość punktów. Wszystko rozstrzygnie się zatem pojutrze.