Mimo problemów zdrowotnych dziesięciu zawodników PGE Skry Bełchatów, o których pisaliśmy TUTAJ, drużyna nie zrezygnowała z walki w 5. kolejce Ligii Mistrzów. W osłabionym składzie, bez gwiazd takich jak Mariusz Wlazły oraz Karol Kłos, bełchatowianie zmierzyli się z drużyną Cucine Lube Banca Marche Civitanova. PGE Skra Bełchatów w trzech setach odniosła porażkę, podejmując jednak walkę w drugim secie.
Premierowa odsłona rozpoczęła się od kilku błędów polskiej drużyny, co pozwoliło gospodarzom osiągnąć nieznaczne prowadzenie (4:3). PGE Skra Bełchatów walczyła ambitnie, nie odpuszczając ani na chwilę i zaskakując przeciwnika skuteczną zagrywką. Utrzymywał się wyrównany wynik, a odsłona zapowiadała się obiecująco mimo znacznego osłabienia bełchatowian (9:9). Do czasu. Od tego momentu rozpoczęła się seria skutecznych zagrań siatkarzy włoskiej drużyny. Swoją cegiełkę do osiągnięcia prymatu przez gospodarzy dołożyli podopieczni Miguela Falaski, popełniając proste błędy własne (14:9). Później drużyny grały punkt za punkt, co oczywiście nie poprawiało sytuacji PGE Skry, której położenie w końcówce seta wyglądało nieciekawie (20:14). W tym momencie brakło kontaktu punktowego, który pobudziłby gości do walki. W bełchatowskiej drużynie oprócz deficytu skuteczności, można było odczuć brak energii. Lube Civitanova pewnie zwyciężyła w pierwszej partii (25:16).
W drugiej odsłonie nieporozumienie po stronie bełchatowian, doprowadziło gospodarzy do dwupunktowej zaliczki (4:2). Siatkarze Lube bezwzględnie punktowali, wykorzystując niepewność w szeregach polskiego zespołu. Przewaga zaczęła przybierać niebezpieczny rozmiar pięciu oczek (8:3). Bełchatowianie nie złożyli jednak broni i szybko odrobili straty, pokazując że są w stanie zagrozić przeciwnikowi (9:8). PGE Skra przebudziła się z letargu, stając się godnym rywalem. Akcje zaczęły przybierać coraz ciekawszy przebieg. Choć przewaga gospodarzy utrzymywała się, to kontakt punktowy dawał nadzieję na dalszą część seta (14:13). Przyjezdni blokiem uprzykrzali włoskiej drużynie grę, mimo to miejscowi nieustannie utrzymywali swoją pozycję lidera w tej partii (19:17). W decydującym momencie odsłony Marcel Gromadowski zdobył punkt, który wreszcie dał PGE Skrze remis (20:20). Rozpoczęła się zacięta walka punkt za punkt, choć to bełchatowianie wciąż gonili wynik. Ale to gospodarze musieli bronić pierwszej piłki setowej (23:24). Dalej rozgorzała prawdziwa batalia na przewagi, a bliżej zwycięstwa byli zarówno jedni jak i drudzy. Ostatecznie Dragan Stanković rozwiał nadzieje polskiej drużyny o zwycięstwie w tym secie, skutecznym atakiem kończąc odsłonę (33:31).
Trzecia partia to zacięty początek, który na wstępie objawił się remisem (4:4). Później włoski zespół znów wyforsował się na prowadzenie, choć decydujące znaczenie miały tu błędy bełchatowian, które stały im na przeszkodzie do podjęcia wyrównanej rywalizacji (9:6). Przewaga gospodarzy wcale nie malała, a rozpędzony ich zespół nie dawał naszym siatkarzom szans do walki (12:8). Wśród gości można było odczuć niemoc wobec świetnie grających rywali. Włosi odjechali PGE Skrze Bełchatów (16:10). Dominacja gospodarzy przybrała tak duże rozmiary, że spotkanie wydawało się już przesądzone. Bełchatowianie chyba również byli tego zdania i przybrali bierną postawę (20:11). Zakończenie mogło być tylko jedno. Cucine Lube Banca Marche Civitanova zdecydowanie zatriumfowało w trzeciej partii i całym spotkaniu (25:16).
Cucine Lube Banca Marche Civitanova – PGE Skra Bełchatów 3:0 (25:16, 33:31, 25:16)
Cucine Lube Banca Marche Civitanova: Christenson, Miljković, Podrascanin, Stanković, Juantorena, Cebulj, Grebennikov, Fei, Gabriele, Parodi, Cester, Corvetta.
PGE Skra Bełchatów: Lisinac, Conte, Wrona, Uriarte, Gromadowski, Piechocki, Marechal, Marcyniak, Janusz, Stanković, Rodriguez, Milczarek.