15. kolejkę Plusligi zainaugurowało spotkanie PGE Skry Bełchatów w sosnowieckiej hali, gdzie gospodarzem była drużyna MKSu Będzin. Bełchatowianie przystąpili do meczu jako wicelider tabeli, gdy tymczasem będzinianie znajdowali się na ostatnim miejscu zestawienia. Mecz zakończył się zwycięstwem PGE Skry Bełchatów przy stanie 3:0, choć gospodarze nie oddali punktów bez walki.
Premierową odsłonę pewnie rozpoczęli gospodarze, a skuteczny atak po prostej Michała Żuka pozwolił im uzyskać dwupunktowe prowadzenie (3:1). PGE Skra Bełchatów nie dała rywalom możliwości wypracowania dystansu punktowego i szybko odrobiła straty (4:4). Błędy własne będzinian umożliwiły przyjezdnym zejście na przerwę techniczną z przewagą (6:8). W ataku zaczął mylić się Mariusz Wlazły, dzięki czemu miejscowi zniwelowali nieco zaliczkę punktową bełchatowian (10:11). Brzemię w kontrataku wziął na siebie Facundo Conte, usilnie utrzymując prowadzenie gości (12:13). Jednak w MKSie Będzin błyszczał Michał Żuk, a dzięki jego efektownym akcjom zespół uzyskał nieznaczną przewagę (15:14). Rozgorzała walka punkt za punkt, a wymiany przybierały widowiskowy przebieg. Teoretycznie słabsi będzinianie sprawiali PGE Skrze niemałe problemy (18:18). Końcówka okazała się równie zacięta, a zespoły wciąż wymieniały się prowadzeniem (22:21). Atakujący gości w pięknym stylu skończył atak w najważniejszym momencie, po wcześniejszej świetnej obronie we własnym wykonaniu. Pierwsza piłka setowa należała do bełchatowian (23:24). Przyjezdni nie zmarnowali swojej szansy i zwyciężyli w pierwszej partii (23:25).
Drugi set to dobry początek w wykonaniu gości, którzy od początku przejęli inicjatywę (1:3). Jednak proste błędy rywali oraz as serwisowy Pawlińskiego szybko doprowadził będzinian do remisu (5:5). Gospodarze zaczęli zaskakiwać przeciwnika agresywnym blokiem oraz efektywnym serwisem. MKS Będzin wyforsował się na prowadzenie (10:8). Prymat będzinian przybrał rozmiar aż czterech punktów, a w szeregach PGE Skry Bełchatów zapanował chaos (12:8). Nie trwał on jednak długo, a błędy po stronie gospodarzy szybko doprowadziły do remisu (14:14). Po chwili na drugą przerwę techniczną bełchatowianie zeszli z dwupunktową przewagą (14:16). Nicolas Uriarte genialnie prezentował się w polu serwisowym, a jego koledzy nie odpuszczali w ataku. Drużyna gości odjechała będzinianom (14:19). MKS Będzin stanął w miejscu, nie mogąc wyprowadzić skutecznej kontry. Dopiero kiwka rozgrywającego przez środek wyprowadziła gospodarzy z tego impasu (15:22). Ale set był już przesądzony, a wygrana PGE Skry Bełchatów stanowiła tylko formalność. Pewny atak Karola Kłosa zakończył tę odsłonę (19:25).
Ostateczna partia zaczęła się analogicznie do uprzedniej, a więc prowadzeniem przyjezdnych (1:3). Gospodarze nie pozwolili sobie na dużą stratę do rywala i konsekwentnie gonili wynik, wciąż prym wiodącej Skry (5:6). Chwila nieuwagi po stronie gości, a skuteczny blok będzinian dał im jednopunktową przewagę na pierwszej przerwie technicznej (8:7). Zespoły wymieniały się prowadzeniem, a dobre akcje występowały po obu stronach siatki (10:11). Po autowym ataku Pawlińskiego strata MKSu Będzin przybrała postać dwóch punktów (12:14), a na drugiej przerwie technicznej zwiększyła się do trzech oczek (13:16). Czujni bełchatowianie nie dali się zmylić kiwkami gospodarzy, które wynikały z niedokładności w grze będzinian. Dodatkowo skuteczny serwis PGE Skry Bełchatów pogrążył miejscowych siatkarzy (13:18). Gra gospodarzy obfitowała w popsute piłki, podczas gdy zespół gości bezwzględnie wykorzystywał niemoc MKSu Będzin (16:21). Bełchatowianie szybko doprowadzili sprawę do końca, triumfując w tej odsłonie oraz całym spotkaniu (16:25).
MKS Będzin – PGE Skra Bełchatów 0:3 (23:25, 19:25, 16:25)
MVP: Nicolas Uriarte
MKS Będzin: Pawliński, Gaca, Warda, Kaczmarek, Peacock, Żuk, Kamiński, Schamlewski, Wikło, Laane, Baczkała, Oczko, Piotrowski, Peszko, Stysiał, Żłobecki.
PGE Skra Bełchatów: Wlazły, Kłos, Conte, Wrona, Uriarte, Piechocki, Marechal, Lisinac, Janusz, Stanković, Gromadowski, Milczarek, Marcyniak, Rodriguez.