Cerrad Czarni Radom po niespodziewanej porażce z AZS Politechniką Warszawską, przystąpił do 17. kolejki Plusligii mocno zmotywowany. Radomianie na własnej hali podjęli AZS Częstochowę, która mimo porażki dobrze zaprezentowała się w uprzednim meczu w Gdańsku. Sobotnie spotkanie okazało się ciekawym widowiskiem, którego triumfatorem byli gospodarze. Radomianie w trzech setach rozprawili się z przeciwnikiem.
Pierwsza odsłona rozpoczęła się nieco lepiej dla częstochowian, bowiem Artur Szalpuk popełnił błąd przejścia linii i tym samym pozwolił rywalom objąć dwupunktowe prowadzenie (2:4). Za sprawą czujnego bloku radomianie szybko doprowadzili do remisu (5:5). Idąc za ciosem świetna zagrywka Lukasa Kampy doprowadziła gospodarzy do przewagi dwóch oczek (7:5), która konsekwentnie powiększała się za sprawą efektownych zagrań Szalpuka i dobrej gry Daniela Plińskiego przez środek (11:7). Częstochowianie wydawali się nieco rozbici i kiedy wreszcie przyszedł czas na ich zagrywkę, to piłka powędrowała w aut. Prowadzenie radomian było zdecydowane (13:8). Wkrótce problemy w przyjęciu zaczęły nękać również gospodarzy, a przyjezdni zmniejszyli swoje straty do trzech oczek (17:14). Szczęście sprzyjało częstochowianom, kiedy to po zagrywce Tomasza Kowalskiego piłka przemknęła się po siatce i niefortunnie wpadła w boisko podopiecznych Raula Lozano (19:17). Blok AZS Częstochowy sprawił rywalom niemałą niespodziankę i okazało się, że goście są jeszcze w stanie zagrozić Cerradowi Czarnym Radom w tej odsłonie (22:21). Set rozstrzygnął się na przewagi i to pomyłka częstochowian zakończyła go na rzecz gospodarzy (27:25).
Kolejna partia znów rozpoczęła się prowadzeniem gości (1:4), które było zasługą nieporozumień i pomyłek radomian. Przewaga ta nie trwała długo, bowiem świetnie funkcjonujący blok gospodarzy doprowadził do wyrównania stanu seta (4:4). Dalsza rozgrywka była stosunkowo wyrównana, choć to Cerrad Czarni Radom wciąż znajdował się na nieznacznym prowadzeniu (8:7). As serwisowy Szalpuka doprowadził do zmiany sytuacji i powiększenia prymatu gospodarzy (12:10), który podwyższał się wraz z upływem spotkania (14:11). Druga przerwa techniczna upłynęła pod zdecydowanym prowadzeniem Wojskowych (16:11), jednak po powrocie na boisko przyjezdni zabrali się do pracy. Już wkrótce częstochowianie doprowadzili do remisu (16:16), po licznych pomyłkach podopiecznych Raula Lozano, który zareagował natychmiastowo, prosząc o czas. Problemy gospodarzy zaczęły się mnożyć, szczególnie w przyjęciu, a Akademicy wyforsowali się na prowadzenie (18:20). Również blok Czarnych Radom pozostawiał wiele do życzenia, co bezwzględnie wykorzystał Bartosz Buniak, atakując przez środek (19:22). Mimo starań gospodarzy AZS Częstochowa zachował koncentrację do końca i zatriumfował w tej odsłonie (23:25).
Trzecia partia minimalnie lepiej zaczęła się dla zwycięzców uprzedniego seta (3:4). Świetnie spisywał się środkowy AZS Częstochowy – Bartosz Buniak. Rozpoczęcie okazało się bardzo wyrównanym widowiskiem, a zespoły punktowały naprzemiennie. Na pierwszej przerwie technicznej to Wojskowi posiadali nieznaczne prowadzenie po skutecznej zagrywce (8:7). W szeregach gospodarzy na ataku wyróżniał się Wojciech Żaliński, który skutecznymi zagraniami wyprowadził swoją drużynę na trzypunktową przewagę (12:9). Wydawało się, że Cerrad Czarni Radom zdołają utrzymać to kilku punktowe prowadzenie. Nic bardziej mylnego, bowiem częstochowianie szybko zniwelowali stratę do jednego punktu i konsekwentnie gonili wynik (14:13). Po powrocie na boisko zaliczka punktowa radomian znów wyniosła trzy punkty (17:14), a szczególne wrażenie robiła świetne obrona gospodarzy. Wojskowi szybko się otrząsnęli i wrócili do dobrego tempa gry, co totalnie zaskoczyło przyjezdnych. Częstochowianie bezradnie patrzyli na świetne zagrania rywali, nie mogąc im sprostać (20:14). W tej sytuacji set wydawał się przesądzony, a końcówka okazała się jednostronnym widowiskiem bez historii. Cerrad Czarni Radom zwyciężył w tej odsłonie i objął prowadzenie w całym starciu (25:17).
Kolejna partia to dobre akcje częstochowian oraz niefortunne pomyłki gospodarzy na wstępie (2:4). Sytuacja jednak szybko się wyrównała, a po sprytnej kiwce Kampy z przechodzącej to Wojskowi znaleźli się na prowadzeniu (5:4). Gra nabierała tempa oraz zaciętości, dzięki czemu mogliśmy oglądać ciekawe zagrania czy obrony – na przykład samoasekurację nogą (7:7). Świetnie spisywał się Bartłomiej Bołądź, którego efektywny atak ze skrzydła dał Cerradowi Czarnym Radom dwupunktową zaliczkę (10:8). Częstochowianie po raz kolejny stanęli w miejscu, kiedy to rywale odnotowywali cenną serię punktów, która mogła zadecydować o losach tego spotkania (13:8). Czujny w ataku Szalpuk świetną kiwką wykorzystał złe ustawienie częstochowskiej obrony. Strata Akademików wciąż była olbrzymia (15:10). Blok radomian okazał się dla drużyny gości nie do sforsowania. Kilku punktowy dystans utrzymywał się niezmiennie (19:13), a gospodarze zmierzali do zwycięstwa w meczu. Niespodziewanie w zespole gospodarzy nastąpiła dekoncentracja, co zaowocowało licznymi błędami. Częstochowianie małym krokami zbliżali się do rywala (20:18). Ostatecznie była to ostatnia szansa dla przyjezdnych, którzy jednak nie wykorzystali okazji. Cerrad Czarni Radom otrząsnął się i już pewnie dotarł do piłki meczowej oraz zwycięstwa (25:21).
Cerrad Czarni Radom – AZS Częstochowa 3:1 (27:25, 23:25, 25:17, 25:21)
MVP: Artur Szalpuk
Cerrad Czarni Radom: Bołądź, Kampa, Majstorović, Ostrowski, Pliński, Szalpuk, Żaliński, Grobelny, Grzechnik, Kowalski, La Cavera, Szczurek, Zwiech.
AZS Częstochowa: Buniak, Kowalski, Patak, Polański, Stańczak, Szalacha, M. Szymura, Bandero, Janus, Lipiński, Stelmach, Wawrzyńczyk, K. Szymura.