Andrea Anastasi specjalnie dla Polski-sport.pl: Trener czasami czuje się samotny

10 wrz 2016, 22:53

Andrea Anastasi, trener LOTOSu Trefla Gdańsk, były selekcjoner reprezentacji Polski, który 9 września w Meczu Gwiazd w Gdyni poprowadził do boju zespół gwiazd światowej siatkówki, w rozmowie z naszą dziennikarką o byciu trenerem i o wyzwaniach, stojących przed LOTOSem w nowym sezonie. 

Agata Wasielewska: Dziś w Gdyni gościmy wielkie gwiazdy światowej siatkówki. Jak to jest być częścią takiego wydarzenia? Jakie to uczucie być jedną z legend tego sportu?

Andrea Anastasi: Jest dokładnie tak, jak mówisz – spotkały się legendy siatkówki. Wystarczy pomyśleć o tych wszystkich medalach, ważnych medalach! Mamy dziś na boisku mistrzów olimpijskich, mistrzów świata, medalistów Ligi Światowej. O Boże, dużo tego!  To udowadnia, że zawodnicy, którzy się tu znaleźli, to absolutnie siatkarski szczyt. Dla nas to jest duża radość, że możemy się spotkać, porozmawiać, trochę pożartować…

A.W.: Oj tak, było to widać przed chwilą, podczas meczu. Wszyscy uśmiechnięci, niesamowita atmosfera.

A.A.: Tak, o to chodzi, było mnóstwo zabawy. Chcemy się nacieszyć tym wspólnym czasem, także po meczu, bo to naprawdę świetne.

A.W.: Wspomniał Pan o medalach, o tytułach mistrzowskich. Sam zdobył Pan ich sporo – nie tylko jako zawodnik, ale też jako trener. Jaka jest różnica w przeżywaniu tego, co dzieje się na boisku, w tych dwóch rolach?

A.A.: Różnica jest bardzo duża. Jako zawodnik, jesteś częścią drużyny, czujesz to. Jako trener, czujesz się czasem trochę samotny. Bo kiedy osiągamy dobre wyniki, to się cieszymy i jesteśmy dumni, ale kiedy przegrywamy, zaczynasz się zastanawiać „czemu poszło nam tak źle, może to moja wina?” Zupełnie inaczej się to wszystko przeżywa, ale zawsze jestem bardzo dumny, bo wcale nie jest łatwa taka kariera po zawodniczej.

A.W.: A różnica między byciem trenerem kadry a pracą na co dzień w klubie? Był Pan przecież selekcjonerem reprezentacji Włoch, Hiszpanii, oczywiście Polski, a teraz trenuje Pan gdańszczan, wcześniej jeszcze pracował Pan w kilku włoskich klubach…

A.A.: Och, to coś zupełnie innego. Dlaczego? To proste. Kiedy jesteś trenerem reprezentacji, przeważnie nie możesz zbyt wiele zmienić w zespole. Kiedy pojawia się problem, po prostu nic nie możesz zrobić. Martwisz się, bo grasz dzień po dniu w ważnym turnieju i jeżeli nie jesteś w formie, nie masz właściwie możliwości działania. W klubie jest zupełnie inaczej. Możesz zająć się zawodnikami dzień po dniu, mecz po meczu, tydzień po tygodniu. To też dodatkowa motywacja – widzę, jak ci gracze się rozwijają z każdym kolejnym tygodniem i to jest naprawdę interesujące.

A.W.: Teraz, w Gdańsku, ma Pan właśnie tę szansę, by pracować z drużyną dzień po dniu, ale to jest nowy zespół. W stosunku do poprzedniego sezonu, skład bardzo się zmienił. Jak Pan się na to wszystko  zapatruje?

A.A.: Oczywiście, ten sezon będzie różnił się od poprzedniego. To prawda, że wiele zmieniliśmy – skład, całą filozofię zespołu i jego perspektywy także są zupełnie inne. Próbujemy postawić na  doświadczonego rozgrywającego, jakim jest Masny, bo mamy na boisku też graczy takich jak Pietruczuk, Miłosz Hebda…

A.W.: Pietruczuk zagrał dziś dobry mecz.

A.A.: Tak, to jest dobry zawodnik. Wiadomo, brakuje mu doświadczenia, na razie się poznajemy, próbujemy rozeznać się w sytuacji, ale jestem pewien, że znajdziemy wiele pomysłów na to, jak mu jeszcze pomóc. To jest zupełnie inny zespół niż rok temu, ta drużyna ma przed sobą wiele pracy. Z mojej strony potrzebuje także bardzo dużo uwagi, zwłaszcza teraz. To w tej chwili najważniejsze, co muszę zrobić dla zespołu – poświęcić mu swoją uwagę. Jesteśmy przecież w okresie, w którym ciężko pracujemy.

A.W.: Dziękuję za rozmowę.

A.A.: Również dziękuję.

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA