Pierwsze spotkanie półfinałowe między ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, a Aluronem Virtu Wartą Zawiercie zakończyło się dosyć sensacyjnym wynikiem – 3:1 dla podopiecznych Marka Lebedewa.
– Przez cały mecz byliśmy jakby zblokowani, W tym sezonie jeszcze tak nie zagraliśmy, coś z całą pewnością nie funkcjonowało. – tłumaczył po spotkaniu trener wicemistrzów Polski, Andrea Gardini. – Wydaje mi się, że to była presja, bo ciąży ona na nas i nie umieliśmy sobie z nią poradzić. Graliśmy niechlujnie, daliśmy zawiercianom dużo okazji, a oni są bardzo dobrym zespołem.
Rzeczywiście, kędzierzynianie w tym spotkaniu nie wyglądali najlepiej. Statystyki również nie przemawiały na ich korzyść. W całym spotkaniu ZAKSA “wykręciła” tylko 44% w ataku. Dodatkowo oddali przeciwnikom aż 15 punktów zagrywką.
Po pierwsze nie możemy popełniać tylu błędów, bo traciliśmy wiele punktów, gdy piłka była po naszej stronie. Musimy też lepiej radzić sobie z presją. Zawiercie nie ma na sobie tego ciężaru co my, teraz będzie im jeszcze lżej. Musimy wrócić do naszej gry, jaką prezentowaliśmy dotychczas. – mówi Gardini – Musimy natychmiast dużo zmienić przed rewanżem w środę (17 kwietnia – przyp.red.), żeby wrócić na trzeci mecz do Kędzierzyna.
Kolejne spotkanie między Aluronem a ZAKSĄ już w środę 17 kwietnia o 17:30. Prze kędzierzynianami trudne zadanie, zawiercianie bowiem będą mieli dużą przewagę własnej hali. Transmisję będzie można obejrzeć na antenach sportowego Polastu.
Źródło: materiały prasowe ZAKSA Kędzierzyn-Koźle