Będzie czwarty mecz w serii Legii z Arką

Aktualizacja: 8 maj 2019, 17:50
7 maj 2019, 22:12

W drugim dziś rozegranym spotkaniu ćwierćfinałów play off Legia podejmowała Arkę. O ile w pierwszej kwarcie zarysowywała się minimalna przewaga gości to od drugiej inicjatywa była po stronie stołecznej ekipy. Walcząca Legia grała bez kontuzjowanych Omara Prewitta i Mo Soulade. Przypomnijmy w tej serii gra pierwsza drużyna z ósmą z sezonu zasadniczego.

 

Jak się okazało to co cię nie zabije to cię wzmocni…

 

W pierwszej kwarcie trafienia Roberta Upshawa dawało prowadzenie Arce to w drugiej nie mająca nic do stracenia rzuciła się do odrabiania strat. Od stanu 27:28 dla gdynian Legia zaliczyła serię 20:8 kończąc kwartę celną trójką równo z syreną dobrze dysponowanym dziś Filipem Matczakiem. Walczakiem w obronie Legii okazał się Mariusz Konopatzki, który napsuł trochę krwi rywalom zwłaszcza w drugiej kwarcie. Jednym z nielicznych jasnych punktów w pierwszej połowie w barwach Arki był Josh Bostic i na rozegraniu James Florence.

Trzecia kwarta to pojedynek w rzutach trzypunktowych z obu stron. O ile Legia w pierwszej połowie trafiła 7 z 14 takich rzutów, a Arka 1 na 6 to w samej trzeciej kwarcie warszawianie mieli 5 celnych takich rzutów (na 10) goście zapisali na swoim koncie 5 z 8. Sensacja wisiała w powietrzu, wynik 74:57 dla Legii mówił chyba wszystko. Już w trzeciej kwarcie przewaga Legii osiągała poziom osiemnastu oczek.

W czwartej kwarcie długo Legia prowadziła kilkunastoma oczkami. W połowie kwarty za rozgrywanie w Arce wziął się Krzysztof Szubarga. I to był strzał w dziesiątkę. W trzy minuty warszawianie nie zdobyli punktów, a Arka aż czternaście. Na nie co ponad trzy minuty do końca spotkania po wolnych Bostica było 81:77. Ozdobą tej kwarty może być monstrualny blok Adama Łapety na szarżującym pod koszem Rusłanie Patiejewie po którym mierzący 213 cm Rosjanin upadł na parkiet z piłką. Potem ważne osobiste trafiał Filip Matczak i kolejną trójką popisał się Jakub Karolak co dało na nie co ponad 100 sekund do końca spotkania prowadzenie 89:79 dla Legii. W końcówce jeszcze rzutami z dystansu próbował ciągnąć wynik James Florence. po faulu przy kolejnym rzucie za trzy wykorzystał wszystkie wolne. I na niespełna minutę gdynianie tracili ponownie tylko cztery oczka do rywali. Po kolejnym udanym zagraniu Amerykanina było 94:91. Gdy jednak kolejna akcja gdynianom nie wyszła a dwa wolne trafił Karolak wygrana Legii stała się faktem.

 

LEGIA WARSZAWA – ARKA GDYNIA 97:91

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA