Od pewnego czasu stołeczny klub borykał się z problemami finansowymi. Próba ratowania warszawskiej siatkówki przyniosła skutek – klub występuje w rozgrywkach PlusLigi pod nazwą Projekt Warszawa. Po pierwszym, zwycięskim meczu odbyła się konferencja prasowa, na której prezes Bertrand Jasiński, Piotr Gacek, Andrea Anastasi oraz Andrzej Wrona odnieśli się do sytuacji klubu.
Podczas konferencji prasowej sytuacja klubu z Warszawy została jasno opisana.
Bertrand Jasiński: Niewiele brakowało, aby siatkówka w Warszawie na poziomie PlusLigi przestałaby istnieć. Powodem tej sytuacji były problemy finansowe właściciela i sponsora tytularnego klubu, firmy ONICO S.A. W próbę budowania nowego klubu zaangażowała się firma Westminster, jednak na dzień dzisiejszy ta firma nie będzie właścicielem klubu, a jednym z partnerów i sponsorów. Myślę, że niebawem będziemy mogli o tym poinformować. Na początku października Piotr Gacek przyszedł i opowiedział mi o sytuacji, w której się znalazł i o wszystkich problemach, które klub ma. Ja jestem warszawiakiem, tutaj grałem w siatkówkę i kiedy dowiedziałem się od Piotra, że siatkówka w Warszawie na poziomie PlusLigi może się tak naprawdę skończyć, to wzięła nas taka pozytywna, sportowa złość, która eksplodowała. Postanowiliśmy podjąć próbę uratowania tej siatkarskiej idei. Chcemy chodzić na mecze w Warszawie tak jak chodziliśmy na mecze AZS Politechniki czy mecze ONICO. Dzisiejsze spotkanie się odbyło i jest dowodem na to, że pierwszy krok udało nam się wykonać. Po spotkaniu z Piotrem rozpoczęliśmy badanie. To były dwa tygodnie heroicznej pracy po kilkanaście godzin na dobę, w trakcie których odbyliśmy niezliczoną ilość spotkań i przygotowaliśmy niezliczoną ilość dokumentów. Potem udało się te wszystkie dokumenty poskładać i popodpisywać. Przed tym musieliśmy jednak przejść bardzo trudną drogę formalną. Przez te dwa tygodnie byliśmy w stałym kontakcie z Polską Ligą Siatkówki oraz Polskim Związkiem Piłki Siatkowej i na bieżąco konsultowaliśmy wszystkie strategie i koncepcje, które były realizowane. 17 października złożyliśmy komplet dokumentów do PLS-u a dzień później do PZPS-u. Nastąpiła próbna weryfikacja, trwająca kilka dni. Na szczęście dla nas, 23 października okazało się, że dokumentacja jest na tyle dobra i właściwa, że PZPS przyznał klubowi licencję. Moment, w którym dzisiaj jesteśmy, był możliwy dzięki zaangażowaniu wielu osób i wielu instytucji. Chciałbym podziękować PLS-owi i PZPS-owi. Ich profesjonalne podejście i działanie weryfikacyjne pomogła nam dobrze przygotować dokumentację. Dziękuję serdecznie warszawskim kibicom, bo sytuacja, w jakiej się znaleźliśmy, nie spowodowała odejścia kibiców. Chcę podziękować całemu środowisku siatkarskiemu. Wzięliśmy udział w Super Pucharze, odbyliśmy tam wiele rozmów i usłyszeliśmy więcej dobrych słów i wsparcia. Dziękuję mediom, które nie szukały sensacji a skupiły się na tym, żeby dostrzec jak ważna jest warszawska siatkówka i to, że ona dalej będzie funkcjonować. Na koniec dziękuję starym i nowym sponsorom, którzy z nami są. Dzięki tym wszystkim osobom ta siatkówka przetrwała. Wygraliśmy pierwszego seta w rozgrywce organizacyjnej. Przed nami ciężka praca, która pozwoli by istniał stabilny klub, ze stabilnymi partnerami.
Piotr Gacek: Przede wszystkim chciałbym podziękować prezesowi Jasińskiemu, który w tym trudnym momencie dla klubu pomógł nam tę siatkówkę w Warszawie ratować. To bardzo emocjonujący dla mnie moment. Tak naprawdę dzisiaj dopiero od pierwszego gwizdka wziąłem pełną pierś oddechu, bo ostatnie dni nie były łatwe. To duża zasługa wielu osób, które zaangażowały się w ten projekt. Przede wszystkim właśnie osoba Bertranda Jasińskiego. Serdecznie dziękuję osobom, bez których to wszystko by się nie udało: zawodnikom i trenerom, którzy zaufali. Zaufali i przepracowali okres przygotowawczy, pracując w totalnej mgle informacyjnej. Uwierzyli w projekt, zacisnęli zęby i przepracowali ten okres tak dobrze, że w dniu dzisiejszym mogliśmy się cieszyć z tego, że zwyciężyliśmy i że tu po prostu jesteśmy. Bardzo się cieszę, że w sezonie 2019/2020 spotkaliśmy się właśnie tutaj i ten mecz się odbył. To pokazuje, że to, co zrobiliśmy przez ostatnie tygodnie, przyniosło efekt.
Andrea Anastasi: Jestem szczęśliwy, że możemy grać tutaj w Warszawie. Ta sytuacja była dla nas bardzo ciężka. Jestem bardzo zadowolony z tego meczu. Nie graliśmy naszej najlepszej siatkówki, ale w tym momencie to nie jest ważne. Musimy zbierać informacje, zjednoczyć zespól na boisku. Dziękuję Piotrowi i Bertrandowi za ich pracę, bo uwierzcie mi, to nie było łatwe. Na początku nazywaliśmy ten projekt „Mission Impossible”. Mamy atakującego, który niedawno miał zabieg. Teraz jesteśmy tutaj, straciliśmy kilku zawodników, którzy nie uwierzyli w ten projekt, ale to nie ważne. Jesteśmy tu, żyjemy i jesteśmy szczęśliwi.
Andrzej Wrona: W imieniu zespołu i sztabu dziękuję wszystkim tym, którzy już zostali wymienieni, ale najważniejsze podziękowania kieruję do zespołu. To był dla nas ciężki okres. Ta grupa jest zjednoczona, mimo tego, że jest dużo nowych osób, to chęć podjęcia próby ratowania tej warszawskiej siatkówki była olbrzymia. U niektórych jest to oczywiste, tak jak u mnie, warszawiaka, ale tak naprawdę wszyscy się zjednoczyliśmy i czekaliśmy do końca, a nawet dłużej. W tej ciężkiej sytuacji zostaliśmy razem i wierzyliśmy, że to się uda. Jeżeli chodzi o dzisiejszy mecz, to uważam, że dużymi fragmentami zagraliśmy dobrze. Ta gra jeszcze nie jest najlepsza. Na początku sezonu ona nie będzie taka, jak byśmy chcieli, żeby była pod koniec tej ligi. W tej trudnej sytuacji, gdzie straciliśmy dwóch atakujących, pozyskaliśmy Janka Króla i okazało się, że Kuba Kowalczyk też potrafi grać na prawym. W tej ciężkiej sytuacji ukrywamy swoje słabości i potrafimy wygrać z dobrze prezentującym się dziś zespołem z Będzina.
W trakcie oczekiwania na rozwiązanie tej ciężkiej sytuacji, z klubu odeszło dwóch zawodników: Bram van den Dries oraz Piotr Łukasik.
– Jeżeli chodzi o odejścia w zespole, to były dwie skrajnie różne sytuacje. Bo Bram van den Dries tak naprawdę przyjechał z kadry do Warszawy i był z nami 5-6 dni, z czego po trzech dniach już wiedzieliśmy, że z nami nie zostanie. Myślę, że ta decyzja nie wiązała się z sytuacją w klubie, bo nie było jeszcze tak złych informacji. Dostał po prostu lepszą dla niego ofertę, dostał zgodę wszystkich dookoła. Co do Piotra Łukasika, z nim jesteśmy bardziej zżyci, spędziliśmy fajnie poprzedni sezon. On też długo czekał na rozwiązanie tej sytuacji i w krytycznym już momencie podjął decyzję o odejściu. Myślę, że nikt z drużyny nie ma do niego żadnych pretensji i wszyscy życzymy mu jak najlepiej – mówi Andrzej Wrona.
Niebawem dowiemy się, kto zostanie sponsorem tytularnym klubu. Jak wspomina prezes Jasiński, władze klubu są już w zaawansowanych rozmowach ze sponsorem. Będzie się to wiązało ze zmianą nazwy oraz barw zespołu.