Roszady na szczycie tabeli okazały się ostatnimi czasy dość emocjonujące, jednak przyszedł również czas na rywalizację wśród niżej usytuowanych zespołów. BBTS Bielsko-Biała po wyeliminowaniu PGE Skry Bełchatów z udziału w finale Plusligii wybrał się do Częstochowy, by z tamtejszym AZS-em rozpocząć batalię o 11. miejsce. Gospodarze nie postawili przyjezdnym żadnych złudzeń i odnieśli pewne zwycięstwo w trzech setach.
Spotkanie rozpoczęło się od wyrównanego rezultatu, choć to gospodarze wciąż wychodzili na nieznaczne jednopunktowe prowadzenie (3:2). Ten prymat częstochowian utrzymywał się, a zawodnicy AZS-u zaskakiwali rywali widowiskowymi obronami, które pozwoliły im uzyskać na pierwszej regulaminowej przerwie dwupunktowe prowadzenie (8:6). Wkrótce problemy z przyjęciem dotknęły również Akademików, a po punktowej zagrywce Grzegorza Pilarza na tablicy wyników pojawił się remis (11:11). Gospodarze zaczęli świetnie pracować blokiem, a proste pomyłki bielszczan ułatwiały im walkę o prowadzenie. Po kolejnym aucie Kwasowskiego przewaga AZS-u Częstochowa przybrała postać dwóch oczek (15:13). Nie trzeba było długo czekać, by Bartosz Janeczek widowiskowym atakiem doprowadził do remisu, a przekroczenie linii przez częstochowian dało BBTS-owi Bielsko-Biała pierwsze w tym meczu prowadzenie (17:18). Końcówka partii zapowiadała się interesująco. To przyjezdni weszli w tę część seta z jednopunktową zaliczką (20:21), ale sytuacja szybko odwróciła się na rzecz Akademików, kiedy po potrójnym bloku na Janeczku prowadzili dwoma oczkami (23:21). Odsłona zakończyła się grą na przewagi, z której zwycięsko wyszła drużyna gospodarzy (27:25).
Drugiego seta nieco lepiej rozpoczęli częstochowianie (2:1). BBTS Bielsko-Biała bez problemu doprowadził do remisu (4:4), jednak tylko na chwilę. Akademicy błyskawicznie zabrali się za budowanie przewagi i już na pierwszej przerwie technicznej prowadzili trzema punktami (8:5). Przewaga AZS-u stopniowo rosła, dwa udane ataki Mateja Pataka utwierdzały gospodarzy na pozycji lidera (10:6). Nie bez znaczenia były tu proste błędy własne bielszczan, które nijak nie ułatwiały pogoni za wynikiem. Jeszcze przed drugim regulaminowym czasem, po widowiskowym bloku na Sacharewiczu, strata BBTS-u wyniosła aż siedem oczek (15:8). Zapowiadało się na bezdyskusyjny nokaut. Kiedy prowadzenie częstochowian wzrosło do dziewięciu punktów losy tego seta wydawały się przesądzone (20:11). Akademicy zdominowali drugą partię i bardzo pewnie zwyciężyli, pięknym blokiem kończąc seta (25:16).
Kolejna odsłona zaczęła się od wyrównanej walki, która już na wstępie prowadziła do remisu (3:3). Stan ten okazał się chwilowy. Piękny pipe w wykonaniu Pataka wyprowadził gospodarzy na pierwsze dwupunktowe prowadzenie (6:4). AZS zwiększał dystans punktowy, wykorzystując niedyspozycje bielszczan, którzy co rusz popełniali błędy. Pierwsza przerwa upłynęła pod prymatem Akademików (8:4). Częstochowianie dobrze spisywali się również w bloku, a zatrzymanie Wiki umocniło ich przewagę (11:7). Mylić zaczęli się również gospodarze i po czteropunktowej serii BBTS-u Bielsko-Biała z punktowego dystansu nie pozostało nic (11:11). Rozpoczęła się walka punkt za punkt, która wzbogaciła to jednostronne dotąd widowisko (13:13). Do czasu, bowiem Buniak i Bandero świetnymi zagraniami szybko pozwolili własnej drużynie powrócić na uprzywilejowaną pozycję przodownika (16:14). Od tego momentu prowadzenie AZS-u Częstochowa utrzymywało się i rosło, a naprzemienne zdobywanie punktów przez drużyny zapowiadało rychły triumf gospodarzy (21:17). Partia zakończyła się asem serwisowym Redwitza, który efektywną zagrywką pozwolił własnemu zespołowi odnieść szybkie i pewne zwycięstwo w secie oraz całym meczu (25:18).
AZS Częstochowa – BBTS Bielsko-Biała 3:0 (27:25, 25:16, 25:18)
MVP: Rafael Redwitz
AZS Częstochowa: Redwitz, Szalacha, Buniak, Szymura, Bandero, Patak, Stańczak, Kowalski, Polański, Wawrzyńczyk, Stelmach, Janus, Szymura.
BBTS Bielsko-Biała: Krulicki, Pilarz, Janeczek, Kapelus, Sacharewicz, Kwasowski, Koziura, Siek, Modzelewski, Bogdan, Wika, Stabrawa, Lewis.