Jastrzębski Węgiel mimo lekkiego falowania w ostatnich spotkaniach, w meczu z PGE Skrą Bełchatów wspiął się na wyżyny swoich umiejętności, ogrywając wielkokrotnego medalistę mistrzostw Polski w zaledwie trzech setach. Świetna gra gości nie obeszła się bez echa, a bełchatowianie po raz kolejny musieli uznać wyższość podopiecznych trenera Slobodana Kovaca na własnym terenie. Po meczu udało nam się porozmawiać z MVP tego spotkania, Dawidem Konarskim.
Patrycja Smolarczyk: Wielkie gratulacje za ten mecz. Z początku zapowiadało się duże siatkarskie widowisko, ale prawdę mówiąc zagraliście trzy w pełni kontrolowane przez was sety. Spodziewaliście się, że tym razem będzie, aż tak łatwo?
Dawid Konarski: Chcieliśmy na pewno dobrze zagrać, i zmazać to niepowodzenie po ostatnim meczu u siebie. Uważam, że wyszło nam to całkiem nieźle. Byliśmy zmotywowani oraz dobrze przygotowani, Bełchatów natomiast z lekkimi problemami, co fajnie wykorzystaliśmy. Wywozimy 3 punkty z trudnego terenu, z dobrze grającą ekipą w ostatnim czasie, a to na pewno cieszy.
P.S: Twoja dzisiejsza dyspozycja na boisku stała naprawdę na bardzo wysokim poziomie. Duża skuteczność w ataku, punkty z bloków, a wkradło się nawet podbijanie trudnych piłek w obronie, co sprawiło, że zostałeś wybrany MVP całego spotkania. Które to już wyróżnienie na przestrzeni tych wszystkich sezonów? Liczysz to może jeszcze? (śmiech)
D.K: Nie dają tak często, jak mogliby (śmiech). Nie no żartuje. Moimi najważniejszymi nagrodami na koniec sezonu są nadzieje na medale, a w szczególności na ten najcenniejszy, złoty. Marzymy oraz mierzymy w to, żeby grać w finale, i to będzie największa nagroda. Tych statuetek już trochę zebrałem, to zawsze jest jakiś miły dodatek, ale nigdy ta statuetka nie będzie ważniejsza od zwycięstwa całej drużyny. Siatkówka, jak wiadomo jest grą zespołową, co czyni ją czymś ponad tą statuetką dla jednej osoby. Liczy się to żebyśmy odnosili kolejne zwycięstwa. Mówię, że mogę z wielką chęcią grać słabiej żebyśmy tylko cały czas wygrywali do końca sezonu. To w sumie tyle. Cieszymy się, jeszcze raz to powtórzę, z tego zwycięstwa oraz trzech punktów. Czekamy w tym momencie już powoli na zbliżające się play – offy.
P.S: Wspomniałeś przed chwilą o waszym ostatnim meczu z Radomiem. Czy z perspektywy czasu jesteś w stanie powiedzieć, co się stało, że w tym spotkaniu zagraliście tak, a nie inaczej? Podczas oglądania tego meczu nie dało się nie zauważyć, że na boisku byliście cieniem samych siebie, bo wszyscy wiemy na, co was tak naprawdę stać.
D.K: Zdajemy sobie sprawę, że to może nie jakaś rewelacyjna postawa Radomia, który może przyjechać do nas, i ograć nas 3:0. Problem tkwił na pewno gdzieś w naszej grze Dostaliśmy w tym spotkaniu 13 asów, plus parę „sleszy” na trzy setowy mecz. Sami zagrywaliśmy słabo, a ogólnie rzecz biorąc mało było w spotkaniu elementów, gdzie mogliśmy się przeciwstawić. Przegrywaliśmy 23:25, 24:26, grając naprawdę słabo, więc nie było, aż takiej tragedii. Była gdzieś szansa żeby wygrać, ale trochę szczęścia oraz granie bardziej stabilnie spowodowało, że ostatecznie to Radom wygrał. Bodajże w pierwszym secie mieliśmy drużynowo około 10% w ataku, no i jak można się spodziewać, ciężko z takim wynikiem cokolwiek wygrać. Drugi set, słusznie w zasadzie wygrany, to Pan na słupku się popisał, i wziął na siebie swoją decyzję. Zamiast 1:1, było 0:2 w plecy. Jedna piłka akurat decydująca, setowa dla nas…
P.S: Późniejsza kontrowersyjna decyzja arbitra kompletnie na waszą niekorzyść, patrząc na realny przebieg całej sytuacji….
D.K: Tak, graliśmy słabo, ale być może taki jeden set wygrany, w jakiś sposób przełamałby nas. Może byśmy szczęśliwie „dokulali” (śmiech) jakiś mały punkcik, ale niestety nie udało się. Radom wygrał wtedy zasłużenie, ale ja cieszę się, że przyjechaliśmy trzy dni później, i w Bełchatowie wygrywamy za pełną pulę. Nie będziemy rozpaczać po tym meczu z Radomiem, aczkolwiek tam zdobyte punkty pozwoliłyby nam dzisiaj przeskoczyć, ale tak się niestety nie wydarzyło.
P.S: Nie zmienia to jednak faktu, że z Zenitem Kazań rozegraliście dwa naprawdę fenomenalne spotkania. Jestem pewna, że od tamtego czasu są zapisane w historii polskiej siatkówki, a tie – break z pierwszego meczu to nawet drukowanymi literami (śmiech).
D.K: Na pewno będzie można je wspominać. Ten tie – break w Kazaniu to myślę, że kiedyś się spotkamy już, jak dożyjemy tych czasów, chciałem powiedzieć z siwymi włosami, a mam już pełną głowę (śmiech). Gdzieś przy kawie będzie można wspominać, co się wtedy wydarzyło. Później to jeszcze potwierdziliśmy meczem u siebie – naprawdę fajna sprawa. Kazań wyeliminowany z najlepszej ósemki w Europie po raz pierwszy w ogóle od początku jej udziału w rozgrywkach.
P.S: Ale dokonaliście tego, czego nie udało się zrobić przez wiele lat innym światowym potęgom….
D.K: Tak, dokonała tego polska drużyna, która może nigdy nie należała do tych potentatów finansowych, ale mimo to, mamy fajnych, ciekawych zawodników, nie poddających się, a co najważniejsze walczących do samego końca. Nikt z nas nie przestraszy się żadnej drużyny. Mam nadzieje, że następne spotkanie z Trento, o ile się odbędzie tamto we Włoszech, w Jastrzębiu odbędzie się na pewno, będzie równie dobre. Zobaczymy. Mocna ekipa, ale cóż, jak już przeszliśmy Kazań to po, co mamy się zatrzymywać.
P.S: Okres marca oraz kwietnia zapowiada się dość ciężko, biorąc pod uwagę udział Jastrzębskiego Węgla w Lidze Mistrzów, a później zbliżającą się wielkimi krokami fazę play – off. Na tym etapie sezonu nie ma już słabych drużyn, a szansę na tryumf może mieć każdy.
D.K: Nie ma już słabych drużyn. My tych spotkań rozegraliśmy ostatnio multum, bo gramy właśnie z tą Ligą Mistrzów, podobnie, jak Kędzierzyn – Koźle. ZAKSA dalej gra, tylko Warszawa na ten moment odpadła. Myślę, że jesteśmy zmotywowani oraz gotowi, zdrowotnie też dajemy rade. Mam nadzieję, że też Julien niedługo do nas dołączy, który cały sezon boryka się ze swoimi problemami. Tak, jak wspomniałem w tabeli już dużo sami już nie możemy zdziałać. Jasne, możemy wygrywać, ale jeśli pozostałe ekipy przed nami też będą wygrywać, to niestety nie przeskoczymy ich. Jakiś cel, że w pierwszej rundzie fazy play – off będziemy startować z roli faworyta, a później z kim zagramy to nie ma najmniejszego znaczenia.
P.S: Czego mogę życzyć Tobie oraz całemu Jastrzębskiemu Węglowi w najbliższym czasie?
D.K: Zdrowia, i jeszcze raz zdrowia.
P.S: Bardzo dziękuję za rozmowę. Powodzenia w najbliższych spotkaniach, a w szczególności w tym dwu meczu z Trentino.
D.K: Dziękuję bardzo!