Sezon dobiega końca, a w sobotnie popołudnie w ramach fazy play-out odbyły się dwa mecze. Każda z drużyn walczy o utrzymanie, ale tym razem lepsze okazały się zawodniczki z Jeleniej Góry i Nowego Sącza. Obie ekipy zdominowały rywala i zwyciężyły z dużą przewagą bramkową.
Od pierwszych minut to Olimpia-Beskid dyktowała warunki, a do bramki trafiały Stelmakh i Nocuń. Natomiast Ruch Chorzów miał problem z skończeniem akcji – przez cztery minuty nie zdobył żadnego trafienia. Tę sytuację przełamała Krzymińska, a Stokowiec doprowadziła do remisu. Obie drużyny grały nerwowo i przez kolejne minuty wynik nie ulegał zmianie. W drużynie gości w bramce bardzo dobrze radziła sobie Ciesiółka. Akcje były bardzo szybkie, a tuż przed przerwą kapitalnym zatrzymaniem popisała się Szczurek. W drugiej połowie ataki kończyła Smbatian i to gospodynie kontrolowały przebieg meczu. To starcie zdecydowanie należało do bramkarek, które miały wysoką skuteczność. Chorzowianki przez cały czas dożyły do remisu, ale różnica oscylowała wokół czterech punktów. To jednak nie deprymowało gości, a liderką w ich drużynie była Leśniak, która została wykluczona. To znacznie osłabiło Ruch, który nie potrafił pokonać Szczurek do ostatniej minuty tej rywalizacji. Tuż przed końcowym gwizdkiem rzuciła jeszcze Stokowiec, ale to nie wpłynęło znacznie na ostateczny wynik.
Olimpia-Beskid Nowy Sącz – KPR Ruch Chorzów 30:23 (12:10)
Drugie spotkanie od pierwszych akcji było zdominowane przez gospodynie. Przechwytywały piłki i wykorzystywały kontry, a znakomicie spisywała się Załoga. Natomiast Kościerzyna popełniała sporo błędów. Przełamanie nastąpiło po rzucie karnym Górnej, a kłopoty zaczęły mieć miejscowe. Różnica topniała z minuty na minutę, lecz zawodniczki z Jeleniej Góry odbudowały przewagę, która znów wynosiła cztery „oczka”. Ekipa gości walczyła na 100% i po raz drugi dogoniła przeciwnika. Pierwsza połowa zakończyła się po trafieniu Mączki, które dało prowadzenie dla miejscowych. Po przerwie w bramce niesamowicie spisywała się Demiańczuk, która zatrzymała trzy rzuty z rzędu, a Kościerzyna zdobyła bramkę dopiero w 38. minucie. Tymczasem KPR wykorzystywał kontry, a dobrze radziła sobie Kobzar. Natomiast za odrabianie start zabrała się Mokrzka, ale nie miała żadnej pomocy od koleżanek z drużyny i goście znów przestali trafiać. Ostatnie dziesięć minut było w pełni zdominowane przez gospodynie i to one mogły cieszyć się z wysokiej wygranej.