Damian Janikowski nie zwykł w swojej sportowej karierze unikać wyzwań, a od czasu wejścia do świata MMA, wyzwania te są jeszcze większe. Nie inaczej będzie podczas zbliżającej się gali KSW 47: The X-Warriors, kiedy to Janikowski zmierzy się w okrągłej klatce z najlepszym zawodnikiem wagi średniej w Serbii, Aleksandarem Iliciem.
Po swojej transformacji w zawodnika MMA, były medalista olimpijski w zapasach szedł jak burza przez kolejne pojedynki w klatce KSW. Janikowski z każdą kolejną walką stawiał sobie wyżej poprzeczkę. W debiucie zmierzył się z doświadczonym Gerardo Julio Gallegosem i w pięknym stylu odprawił go ciosami i kolanami już w pierwszej rundzie starcia. W drugim pojedynku zawalczył z najbardziej doświadczonym polskim zawodnikiem MMA, Antonim Chmielewskim. To miał być dla Janikowskiego niesamowicie ważny sprawdzian pokazujący, czy jego ambicje i umiejętności mogą sięgać polskiej czołówki świata mieszanych sztuk walki i Damian zdał ten sprawdzian śpiewająco.
W końcu, podczas gali KSW 43, Janikowski zmierzył się z byłym mistrzem BAMMA i EFC, Yannickiem Bahatim i dosłownie zmiażdżył go w pierwszych sekundach pojedynku. Sukces ten i poprzednie wygrane spowodowały, że Damian podjął kolejną ciężką rękawicę i zdecydował się na starcie z byłym mistrzem KSW i prawdziwą legendą MMA, Michałem Materlą. Tym razem jednak mur w postaci Materli okazał się dla Janikowskiego zbyt twardy do przebicia i Damian musiał przełknąć gorycz pierwszej porażki w mieszanych sztukach walki.
Janikowski nie zwykł się jednak poddawać i od lat udowadnia, że jest tytanem pracy. Pokazywał to przez wiele lat na macie zapaśniczej, bowiem już jako młodzik zdobył wicemistrzostwo Polski i czuł, że to jest sport właśnie dla niego. W roku 2009 zdobył pierwszy tytuł mistrza Polski juniorów i seniorów, a w trakcie całej swojej kariery był mistrzem kraju aż siedem razy. W zapasach zdobył również trzy tytułu wicemistrza świata, a raz został wicemistrzem Europy. Największym jednak osiągnięciem Janikowskiego było wywalczenie brązowego medalu Igrzysk Olimpijskich w Londynie, w roku 2012.
Teraz natomiast Damian Janikowski stanie przed kolejnym mocnym rywalem i będzie chciał powrócić na drogę zwycięstw, na której tylko na chwilę zatrzymał go Michał Materla.
Aleksandar Ilić słynie z nokautujących ciosów i chociaż swoją przygodę ze sportem zaczynał od koszykówki, dobrze przystosował się do reguł panujących w mieszanych sztukach walki. Najpierw jednak próbował swoich sił w amatorskich pojedynkach i wywalczył tytuł mistrza Serbii. Dopiero potem zdecydował się na wejście do zawodowego świata MMA.
Debiutancka walka niestety zakończyła się dla Ilicia przegraną. Decyzja sędziów w tym starciu była jednak niejednomyślna, a Serb już w swoim drugim boju pokazał na co go stać. Nie tylko pokonał swojego rywala, ale zrobił to już w pierwszej rundzie pojedynku. Trzecią walkę wygrał przez poddanie, a kolejne dwie przez nokauty. W roku 2015 stoczył aż pięć pojedynków i szybko rozprawiał się z kolejnymi rywalami.
W końcu, pod koniec roku 2016, po raz drugi w karierze musiał uznać wyższość rywala i po raz drugi przegrał na punkty. Szybko jednak wrócił na drogę zwycięstw i po dwóch wygranych na pełnym dystansie ponownie pokazał siłę swoich ciosów i kolejne dwie walki zakończył już w pierwszych rundach przez nokaut.
Z bilansem dwunastu zawodowych walk na koncie Ilić trafił do organizacji KSW i już 23 marca zadebiutuje w jej klatce mierząc się z Damianem Janikowskim. Czy i tym razem zanotuje kolejny nokaut w swojej karierze? A może to Polak odbuduje się po przegranej z Materlą i ponownie w pięknym stylu zaliczy zwycięstwo? O wyniku tego boju przekonamy się już podczas gali KSW 47, która odbędzie się w łódzkiej Atlas Arenie.