Starcie dwóch byłych strongmanów, którzy przez wiele lat rywalizowali w zawodach najsilniejszych ludzi na świecie, wisiało w powietrzu już od dłuższego czasu. Mariusz Pudzianowski zdecydowało się na przejście do świata MMA znacznie wcześniej niż Tyberiusz Kowalczyk, ale dawna chęć konfrontacji obu zawodników nie wygasła. Teraz obaj spotkają się w okrągłej klatce KSW, by podczas gali KSW 39: Colosseum, ponownie zetrzeć się w boju. Tym razem jednak siła będzie drugorzędnym elementem konfrontacji, która przecież odbędzie się na zasadach mieszanych sztuk walki.
Już prawie osiem lat Mariusz Pudzianowski rywalizuje w mieszanych sztukach walki. Na swoim koncie ma szesnaście zawodowych boju i aż dziesięć zwycięstw. Gdy jednak „Dominator” wchodził do świata MMA musiał wykonać kilka kroków do tyłu i zacząć budować swoją sportową karierę od samego dołu. Po wspaniałym zwycięstwie w debiucie i kolejnych wygranych przyszły również pierwsze porażki, które uwidoczniły ograniczenia drzemiące w potężnym ciele byłego strongmana. MMA surowo zweryfikowało możliwości fizyczne i techniczne „Pudziana”. Mariusz stanął więc przed koniecznością zaakceptowania tego, że pomimo wielu tytułów mistrza świata, musi odłożyć je na półkę, by ponownie zostać żółtodziobem w zupełnie nowym uniwersum mieszanych sztuk walki. Kolejne lata występów „Pudziana” okazały się trudną pracą nad zmianą podejścia do treningów, zmniejszeniem masy ciała i pracą nad techniką. Gdy wydawało się, że wysiłek Mariusza, jest zadaniem iście syzyfowym, we wrześniu 2013 roku, podczas gali KSW 24 nastąpił jednak przełom. Mariusz stanął do rewanżowego starcia z Seanem McCorklem i nie tylko je wygrał w dobrym stylu, ale pokazał, że na przestrzeni dziesięciu minut wydolnościowo daje radę. Następne wygrane nad Olim Thompsonem i Pawłem Nastulą, pokazały, że „Dominator” zaczyna wracać do walki o najwyższe laury, a praca, którą włożył w MMA nie poszła na marne. Po zwycięstwie nada Nastulą zaczęły pojawiać się głosy o możliwym starciu mistrzowskim z Karolem Bedorfem. Wcześniej jednak Mariusz musiał podążyć drogą wyznaczoną przez mistrza i zawalczyć z pokonanym przez niego Rollesem Gracie. Nikt chyb nie spodziewał się jednak, że „Pudzian” nie tylko poradzi sobie z tak znanym nazwiskiem, ale że zrobi to w tak imponującym stylu. Nokaut jaki Mariusz zafundował swojemu przeciwnikowi zakończył pojedynek w dwudziestej siódmej sekundzie i spowodował, że już otwarcie zaczęto mówić o walce z Karolem Bedorfem. Niestety podczas gali KSW 32: Road to Wembley, Mariusz nie sprostał byłemu przeciwnikowi Bedorfa i przegrał walkę z Peterem Grahamem. W kolejnym boju Mariusz dostał równie wymagającego rywala, którym był niezwykle doświadczony w sportach walki Marcin Różalski. „Pudzian” podszedł do starcia bardzo poważnie i w pierwszej rundzie ruszyły na prawdziwą wojnę z przeciwnikiem. Niestety druga odsłona nie potoczyła się po myśli Mariusza, który został złapany w duszenie gilotynowe i musiał poddać walkę. Po tym boju, coraz częściej zaczęły pojawiać się głosy o rychłej emeryturze Pudzianowskiego, ale Mariusz nie chciał jeszcze odwieszać rękawic na kołek i zdecydował się zawalczyć z powracającym do MMA raperem „Popkiem”. Zderzenie tych dwóch odmiennych osobowości nastąpiło podczas gali KSW 37. „Pudzian” wiedział, że w pojedynku może wiele stracić, rzucił więc wszystko na jedną szalę i mocno rozpoczął walkę nie dając przeciwnikowi większych szans. „Popek” padł na deski już w pierwszej rundzie pojedynku, a Mariusz mógł się cieszyć powrotem na drogę zwycięstwa.
Tyberiusz Kowalczyk planował wejść do zawodowego świata sportów walki już kilka lat temu. Co ciekawe, w 2012 roku planowane było jego starcie z Mariuszem Pudzianowskim. Do walki wówczas nie doszło, a ostatecznie „Tyberian” zadebiutował w mieszanych sztukach walki dwa lata później. Swoją przygodę z MMA rozpoczął od organizacji FEN i tam stoczył pierwszy pojedynek z Tomasem Vaicickasem, którego znokautował już w pierwszej rundzie starcia. Po udanym debiucie nastąpiła ponad roczna przerwa od startów, ale gdy w roku 2016 Kowalczyk zawalczył ponownie, kibice ujrzeli powtórkę z pierwszej walki. Tym razem brutalnej sile ciosów byłego strongmana uległ Akop Szostak, który również stawiał swoje pierwsze kroki w MMA. Jeszcze w tym samy roku Tyberiusz zawalczył ponownie i na ringu spotkał się z Tomaszem Czerwińskim. Ta walka trwała nieco dłużej niż dwa pierwsze starcia, ale zakończyła się również w pierwszej rundzie, jednak nie przez nokaut, a przez poddania. Z bilansem trzech zwycięstw, Kowalczyk ostatecznie trafił do KSW, aby spełnić jedno ze swoich marzeń i zmierzyć się ponownie z Mariuszem Pudzianowskim, który ze swoim doświadczeniem i rekordem w MMA będzie zdecydowanie najgroźniejszym przeciwnikiem „Tyberiana”.
Starcie pomiędzy Mariuszem Pudzianowskim i Tyberiuszem Kowalczykiem, będzie bez wątpienia starciem dwóch najsilniejszych zawodników MMA, jacy pojawili się w okrągłej klatce KSW. Dawna rywalizacja ze strongmanów będzie miała swój dalszy ciąg w mieszanych sztukach walki. Czy i w tej dziedzinie Mariusz okaże się starym „Dominatorem”, czy może to ręce „Tyberiana” będą po walce uniesione w geście zwycięstwa? Przekonamy się już 27 maja na PGE Narodowym.
Droga do KSW 39: Colosseum – Mariusz Pudzianowski i Tyberiusz Kowalczyk
25 maj 2017, 15:19