Chociaż dzieli ich osiem lat, mają podobne doświadczenie w zawodowym MMA. Polak jednak ma za sobą również wieloletnie starty na matach judo. Czy to przechyli szalę zwycięstwa na jego korzyść w walce z Irlandczykiem? Już 22 października, podczas gali KSW 40 zmierzą się z sobą: Łukasz Chlewicki i Paul Redmont. Obaj fighterzy lubią dawać mocne i widowiskowe walki, zatem niezależnie od wyniku starcia, pojedynek ten zapowiada się niezwykle ciekawie.
Łukasz Chlewicki nie może zaliczyć swoich ostatnich występów w organizacji KSW do udanych. Pod koniec roku 2016 przegrał przez techniczny nokaut z Mansourem Barnaoui, a w kwietniu tego roku został poddany przez byłego mistrza wagi piórkowej, Artura Sowińskiego. Trudniejsze momenty w karierze Łukasza pojawiały się już jednak wcześniej, ale popularny „Sasza” nie zwykł się poddawać i nigdy nie szukał łatwych walk. Najtrudniejsze chwile przeżył jednak poza klatką, kiedy to poważna kontuzja wyeliminowała go ze sportu na całe pięć lat. Mimo bardzo złych prognoz lekarskich, zdeterminowany „Sasza” powrócił do zdrowi i klatki. Wygrał pięć z kolejnych sześciu zawodowych walk, pokazał prawdziwą determinację w przegranym boju ze świetnym Paulem Daley’em, wygrał z Vaso Bakocevicem i powrócił do organizacji KSW, w której miał okazję walczyć na początku swojej kariery. Tocząc boje już w okrągłej klatce organizacji najpierw pokonał młodego, perspektywicznego Łukasza Rajewskiego, a w następnym pojedynku stanął naprzeciwko niepokonanego Mateusza Gamrota. Tym razem to ręka przeciwnika została uniesiona w górę, ale „Sasza” szybko się odbudował i zwyciężył z Bartłomiejem Kurczewskim podczas gali KSW 33. W kolejnym pojedynku starł się z Azi Thomasem i dopisał do swojego rekordu następne zwycięstwo. Niestety ostatnie dwie walki nie poszły po myśli Łukasza. Znając jednak determinację polskiego fightera, najbliższy bój zapowiada się niezwykle zaciekle i może być dla Łukasza szansą na powrót na drogę zwycięstwa.
Paul Redmond w odróżnieniu od Łukasza Chlewickiego, który od dziecka był związany ze sportami walki, trafił na matę dość przypadkowo. Chciał zwyczajnie zrzucić nieco kilogramów, postanowił więc spróbować treningu MMA i brazylijskiego jiu-jitsu. I tak w roku 2008 złapał bakcyla sztuk walki, a już rok później stoczył swój pierwszy amatorski pojedynek w MMA. Po zdobyciu niezbędnego doświadczenia uznał, że musi spróbować swoich sił na zawodowym ringu i tak w roku 2010 rozpoczął swoją karierę. Debiut niestety nie był udany, ale Paul nie zraził się i rok później spróbował ponownie. Tym razem już w drugiej rundzie zwyciężył przez techniczny nokaut. Dwie kolejne zawodowe walki Redmonda skończyły się podobnie, dzięki czemu Irlandczyk wywalczył pas mistrzowski organizacji Chaos FC. Niestety dwa kolejne boje zakończyły się porażkami Paula. Po nich jednak irlandzki fighter trafił do organizacji Cage Warriors, gdzie rozpoczął się dla niego świetny okres w karierze. Okres przypieczętowany siedmioma zwycięstwami i tylko jedną przegraną. Wówczas to Redmont został zauważony przez organizację UFC, jednak po podpisaniu z nią kontraktu stoczył tam tylko dwie walki i w obu musiał uznać wyższość swoich przeciwników. Po przygodzie z amerykańską marką, Paul powrócił na Wyspy Brytyjskie, gdzie toczył boje dla brytyjskiej organizacji BAMMA. Tutaj wygrał z Chrisem Stringerem i uległ znanemu w Polsce Normanowi Parke’owi. W swoim ostatnim boju natomiast już w drugiej rundzie zmusił do poddania Roba Sinclaira.
Drogi Łukasza Chlewickiego i Paula Redmonda przetną się już 22 października w Dublinie. Polak będzie chciał udowodnić, że ostatnie porażki były tylko wypadkami przy pracy i że nadal liczy się w grze o najwyższe laury. Natomiast Irlandczyk, niesiony dopingiem własnej publiczności, zapewne będzie miał dodatkową motywację do walki i zakończenia jej z rękoma uniesionymi w geście zwycięstwa. Który jednak z fighterów wyjdzie z klatki jako zwycięzca? Przekonamy się już podczas gali KSW 40.
źródło: oficjalna strona KSW