EBL play-off: Wyciągnąć wnioski z zeszłego sezonu? [zapowiedź Anwil-PGE Turów]

Aktualizacja: 18 sie 2023, 07:51
26 kwi 2018, 13:30

Zanim rozpoczniemy ćwierćfinały, czas na zapowiedź następnej pary. Drugi sezon z rzędu pierwsze miejsce zajął włocławski Anwil. Po zeszłorocznym blamażu z Czarnymi Słupsk, tym razem podejmują PGE Turów Zgorzelec, którego główną bronią jest atak oparty na rzutach z dystansu. Faworytem są „Rottweilery”, ale zawodnicy Igora Milicicia nauczeni zeszłorocznymi play-offami wiedzą, że rywale na pewno nie odpuszczą bez walki.

Anwil Włocławek 

„Rottweilery” przez praktycznie cały sezon szli pewnie, bez większych potknięć. W 2017 roku przegrali tylko dwa spotkania, awans do fazy play-off zapewnili sobie bardzo szybko. Ewentualne zastrzeżenia można mieć do końcówki sezonu, ponieważ w kwietniu zaliczają bilans 2-4. Ten gorszy wynik nie wziął się znikąd. Włocławianie grali bez liderów, którzy pauzowali z powodu urazów. Co prawda forma pozostałych koszykarzy mogła pozostawiać sporo do życzenia, jednak trener Igor Milicić podkreślał, że najlepsza gra ma się rozpocząć w fazie play-off. Drugi sezon z rzędu Anwil jest najlepszą drużyną rundy zasadniczej, ale w porównaniu z zeszłorocznymi rozgrywkami włocławianie wydają się lepszą drużyną. Przede wszystkim transfery zawodników zagranicznych były trafione. Ivan Almeida z miejsca stał się jedną z gwiazd naszej ligi (został wybrany MVP sezonu zasadniczego), Jaylin Airington rozkręca się z każdym następnym miesiącem. Polska rotacja również wygląda solidnie. Kontuzjowanego Szymona Szewczyka zastąpiono reprezentantem kadry Jakubem Wojciechowskim. Co prawda w statystykach defensywnych jest on jednym z gorszych zawodników zespołu, ale nadrabia to wszystko atakiem (statystyki ze strony realgm.com). „Rottweilery” są bardzo wszechstronną drużyną. Zarówno w statystyce zdobywanych, jak i traconych punktów są na drugim miejscu. Igor Milicić znany jest ze swoich ustawień defensywnych, które niejednokrotnie skutecznie zatrzymywały zawodników rywali. Ofensywny potencjał włocławian również robi wrażenie. Jeśli wszyscy zawodnicy grają z pełną koncentracją, nie popełniają łatwych błędów, strat, potrafią wykorzystywać wszechstronność, atak jest nie do zatrzymania. Josip Sobin Paweł Leończyk rządzą w polu trzech sekund, Kamil Łączyński widzi dużo na parkiecie i wykorzystuje swoją inteligencję boiskową, a Ivan Almeida jest po prostu sobą. Mimo tych wszystkich plusów Anwil nie jest drużyną bez wad. Największym mankamentem jest brak drugiego rozgrywającego, grającego na wysokim poziomie. Co prawda do klubu przyszedł Mario Ihring, ale jest on raczej melodią przyszłości, a aktualnie zawodnikiem na 7-8 minut. Słowak jest koszykarzem bez rzutu. W 6 rozegranych spotkaniach oddał 20 prób do kosza, ale wpadły tylko 4. Pozostali gracze, mogący zająć się rozgrywaniem nie są typowymi jedynkami. Najczęściej w tej roli trener Milcicia obsadzał kogoś z trójki Airington-Delas-Almeida. Za każdym razem cierpiała na tym gra w ataku, a w trakcie fazy play-off takie sytuacje muszą zostać zminimalizowane. 

PGE Turów Zgorzelec

Dla wielu miejsce Turowa w najlepszej ósemce jest dużą niespodzianką. Prawda jest jednak taka, że oprócz gorszego okresu na początku 2018 roku (od 20 stycznia do 14 marca zaliczyli bilans 1-7), zgorzelczanie notowali wyrównaną i solidną formę, czego zwieńczeniem była końcówka sezonu i 4 wygrane z rzędu. A przecież w trakcie sezonu nie było tak kolorowo. Po pierwszych dziewięciu spotkaniach z klubu odszedł ówczesny trener Mathias Fischer (skorzystał z korzystniejszej oferty niemieckiego zespołu Walter Tigers Tubingen), którego zastąpił Michael Claxton. Dodatkowo dwóch rozgrywających, z którymi Turów rozpoczął granie, nie dotrwało nawet do połowy rozgrywek. Kontrakt z Francisem Hanem został rozwiązany za porozumieniem stron z powodu spraw osobistych koszykarza, natomiast Mylesa Macka z gry wyeliminowało zerwanie ścięgna Achillesa. Pierwszy zamiennik został znaleziony natychmiastowo. Roderick Camphor miewał gorsze spotkania, ale z powierzonej roli spisywał się dobrze. W późniejszej fazie rozgrywek klub zasilił też Robert Skibniewski, od którego spodziewać można się było więcej. W rozgrywaniu często pomagał jeszcze Cameron Ayers. Potrafi to robić, ale drużyna traci wtedy swój największy atut – znakomitego strzelca. Amerykanin trafia w tym sezonie aż 45.3% rzutów z dystansu, zdobywa średnio na spotkanie 17.4 punktów. Trudno wyobrazić sobie grę w ataku zgorzelczan bez Ayersa, tym bardziej że zawodnik ten nie ma kłopotów z własnym kreowaniem pozycji rzutowych. Dodatkowo ma wsparcie w postaci Stefana Balmazovicia, który również jest koszykarzem skierowanym głównie na ofensywę, a jego najsilniejszą bronią też są rzuty zza łuku. Wymusza to w rywalach skupianie się na obwodzie, dzięki czemu sporo pola do popisu ma Bradley Waldow. Amerykanin jest twardo grającym, umiejącym się przepchnąć podkoszowym, który w wielu spotkaniach prowadził drużynę do zwycięstw. W tej całej mieszance bardzo dobrych zawodników zagranicznych brakuje jedynie polskich koszykarzy. Najlepsi z nich mają raczej przebłyski dobrej gry i nie gwarantują ciągłej gry na poziomie play-offowym.

Przewidywane piątki 

Rozgrywający: Kamil Łączyński vs Roderick Camphor
Rzucający: Jarosław Zyskowski vs Cameron Ayers
Niski Skrzydłowy: Ivan Almeida vs Bartosz Bochno
Silny Skrzydłowy: Paweł Leończyk vs Kacper Borowski
Środkowy: Josip Sobin vs Bradley Waldow 

W tym sezonie 

PGE Turów Zgorzelec – Anwil Włocławek 99:96
Anwil Włocławek – PGE Turów Zgorzelec 98:74 

Trudno porównywać te spotkania, a także wyciągać wnioski. Obydwa mecze odbyły się jeszcze przed przerwą na Puchar Polski, kilku zawodników już nie ma, są też nowe nazwiska. Trzeba jednak pamiętać, że zgorzelczanie byli pierwszą i przez dość długo jedyną drużyną, która pokonała Anwil. Było to wtedy najgorsze spotkanie, jakie rozegrał w obecnych rozgrywkach Ivan Almeida (3/10 z gry, 3/11 za 1). W odpowiedzi ofensywne popisy dawał Cameron Ayers (24 oczka), a skuteczność zgorzelczan zza łuku wyniosła 40%. Drugie spotkanie było kompletną dominacją „Rottweilerów”. Byli lepsi w prawie każdej statystyce i pewnie pokonali Turów. Z perspektywy rywalizacji najważniejsza wydaje się defensywna na obwodzie. Podopieczni Michaela Claxtona są doskonałą drużyną w kontekście rzutów zza łuku, co jest ich najmocniejszą bronią. Trener Igor Milicić znany jest ze swoich ustawień obronnych i dodatkowo ma w swoim składzie koszykarzy, mogących w wystarczający sposób uprzykrzać życie strzelcom ze Zgorzelca. Wydaje się, że oprócz prób zatrzymania Ivana Almeidy czy Josipa Sobina, najlepszym rozwiązaniem dla niżej rozstawionej drużyny w parze może być próba narzucenia swojego szybkiego tempa i próba wygranej w pojedynku rzutowym. Wtedy niezwykle ważna będzie rola środkowego, szczególnie w walce o zbiórce. Co prawda w kontekście ofensywnego potencjału i umiejętności gry tyłem do kosza lepszym graczem wydaje się Josip Sobin, jednak w zbiórkach więcej atutów ma Bradley Waldow. 

Typ redakcji 

Malwina Szul: Anwil Włocławek – PGE Turów Zgorzelec 3:1
Maciej Jankowski: Anwil Włocławek – PGE Turów Zgorzelec 3:1

Plan gier 

1 mecz: Anwil Włocławek – PGE Turów Zgorzelec, 26 kwietnia (czwartek), 20:00
2 mecz: Anwil Włocławek – PGE Turów Zgorzelec, 28 kwietnia (sobota), 20:15
3 mecz: PGE Turów Zgorzelec – Anwil Włocławek, 1 maja (wtorek), 20:00
ew. 4 mecz: PGE Turów Zgorzelec – Anwil Włocławek, 3 maja (czwartek), 17:45
ew. 5 mecz: Anwil Włocławek – PGE Turów Zgorzelec, 6 maja (niedziela)

Top 5 z meczów między tymi zespołami

5. Karolis Petrukonis

4. Ivan Almeida

3. Kamil Łączyński & Ivan Almeida

2. Ivan Almeida

1. Jaylin Airington

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA