Polska nie zapewniła sobie(głęboko wierzymy, że jeszcze) awansu na przyszłoroczne igrzyska w Rio de Janeiro. Jednak wydaje się, że sprawę kwalifkacji podopiecznych Michaela Bieglera mocno ułatwiła reprezentacja…Kataru.
Dlaczego? Tegoroczni srebrni medaliści mistrzostw świata(które doskonale, nie tylko ze względu na medal, pamiętamy) zapewnili sobie wczoraj awans do Brazylii. Co to oznacza? A to, że jeżeli nic się nie zmieni, Polacy będą rywalizować z zespołami troszkę słabszymi(na papierze przynajmniej) niż przewidywano.
Konkretnie. Dzięki 3. miejscu na mistrzostwach świata Polska zagwarantowała sobie udział w jednym z trzech kwalifikacyjnych turniejów. Rywalami w grupie, z której awansują dwie najlepsze reprezentacje miały być Chorwacja, Iran i jeden zespół z ME 2016. Dzięki awansowi Kataru Polska wejdzie właśnie do jego turnieju kwalifikacyjnego, a jej rywalem prawdopodobnie będą Słowenia, Chile i prawdopodobnie ktoś z duetu Egipt-Tunezja. Są to na pewno łatwiejsi rywale, niż ci, z którymi wstępnie Polska miała się mierzyć.
Jednak to dopiero w kwietniu. Kwalifikacje do Rio można jeszcze wywalczyć w styczniu podczas Euro w Polsce. Awans uzyska mistrz Europy, a jeśli imprezę wygrają Francuzi-to srebrny medalista. Niestety IHF-owi zdarzało się już podejmować decyzję inne, niż te, które zakładano. Przypomnijmy rozdanie dzikich kart Niemcom, Niemkom czy Serbkom.
W Brazylii wystąpi 12 reprezentacji. Cztery z nich: Brazylia(gospodarz), Francja(mistrz świata), Argentyna(mistrz Panameryki i właśnie Katar(dzięki azjatyckim kwalifikacjom) mają już zagwarantowany udział w największej sportowej imprezie.