Uczestnik Final Four EHF Ligi Mistrzów z poprzedniego sezonu nie dał żadnych szans Orlen Wiśle Płock.
Los nie rozpieszcza Orlen Wisły Płock na początku nowego sezonu EHF Ligi Mistrzów. Za Nafciarzami trzecia kolejka rozgrywek i po stronie zdobyczy punktowych wciąż widnieje okrągłe „0”. Podopieczni Piotra Przybeckiego mieli jednak przeciwników nie lada: zwycięzcę Ligi Mistrzów Vardar Skopje, mistrza Niemiec Rein Neckar Lowen i mistrza Hiszpanii FC Barcelonę.
– Żeby na takim poziomie rywalizować z zespołami klasy Barcelony musi zaskoczyć wiele czynników. Przede wszystkim dobra postawa bramkarza i całej obrony, może stworzyć szansę na dobry wynik. W tej chwili dokładnie analizujemy wszystko, co do tej pory nasi niedzielni rywale pokazali i jak to ewentualnie wykorzystać przeciwko nim. Nad tym właśnie teraz pracujemy – mówił przed spotkaniem trener Przybecki.
Początkowo mecz był bardzo wyrównany. Wynik otworzył Obradoviić. Potem do bramki Dumy Katalonii trafiali Maciej Gębala, Przemysław Krajewski i Michał Daszek. Na każdy celny rzut Wisła, goście odpowiadali tym samym. Obie drużyny grały na remis do 12.minuty – wtedy Katalończycy po raz pierwszy odskoczyli na dwa trafienia. Po tym utytułowanym zespole nie widać było, że latem doszło tam do sporej przebudowy. Barcelona wyglądała na zespół zgrany i bardzo pewny w swoich poczynaniach.
Orlen Wisła Płock walczyła, jak mogła. Przewaga Barcelony wzrastała jednak z minuty na minutę. Już do przerwy Katalończycy zbudowali sobie ośmiobramkową przewagę. Gospodarze nie byli w stanie podjąć równorzędnej walki zarówno w obronie, jak i w ataku. Nie mogła więc dziwić tak duża dysproporcja w momencie, gdy obie drużyny schodziły do szatni na przerwę.
– Niestety pod nieobecność kilku graczy mamy obecnie problem w ataku. Chodzi mi o zmianę tempa, rytmu, odpowiedniego przyśpieszenia. No i oczywiście chodzi też o skuteczność. To sprawa podstawowa – mówił przed spotkaniem Przybecki. Po tej wypowiedzi widać, że opiekun Orlen Wisły doskonale zdawał sobie sprawę nad czym muszą pracować jego podopieczni. Czasu do meczu z Barceloną było jednak za mało, by wszystkie bolączki zniwelować.
Druga połowa wyglądała podobnie, jak pierwsza. Wicemistrzowie Polski walczyli, starali się być aktywni. To jednak na niewiele się zdało. Barcelona w pewnym momencie drugiej połowy miała już 13 bramek przewagi. Orlen Wisła obudziła się w końcówce i udało jej się zminimalizować różnicę do siedmiu trafień.
Orlen Wisła Płock – FC Barcelona 30:37 (13:21)
Orlen Wisła: Wichary, Borbely – Daszek 2, Duarte 4, Krajewski 3, Obradović 2, Ghionea 4, T. Gębala 3, Ivić 1, M. Gębala 2, Żabić 3, Mihić 3, de Toledo 3.
FC Barcelona: Perez de Vargas, Ristovski – Tomas, Entrerrios 4, Sorhaindo 2, Arino 1, Rivera 5, N’guessan 2, Syprzak 4, Hernandes Bogres 3, Dolenec 1, Mem 5, Morros 1, Lenne 2, Gomez Abello 1, Jallouz 6.