BIAŁO-CZERWONE TO BARWY NIEZWYCIĘŻONE! Orły Vitala Heynena z kompletem zwycięstw i punktów awansowały do drugiej fazy bułgarsko-włoskich Mistrzostw Świata.
PORAŻENI RYWALE
Można by rzecz, że dla naszych siatkarzy i nas kibiców, mundial zaczął się dopiero od meczu z reprezentacją Iranu. Jednak nasi siatkarze rozpoczęli swoje zmagania w turnieju od spotkania z reprezentacją Kuby (3-1). Dwa sety to koncertowa gra naszych chłopaków. Młodzi Kubańczycy odbijali się od naszego bloku jak od ściany i byli bezradni wobec ataków naszej drużyny. Trzecia partia spotkania i sytuacja nieco uległa zmianie, nasi rywale nie mając nic do stracenia „kopali” w polu serwisowym, co sprawiało, że mieliśmy problemy w tym secie i ostatecznie go przegraliśmy. Początkowa część czwartej partii, to deja vu z trzeciego seta. Nasza drużyna przegrywała już 4:8, ale chłopcy zakasali rękawy i wzięli się do roboty zgarniając pełną pulę w tym spotkaniu. Nie jeden siatkoholik w czasie meczu musiał brać ziółka na uspokojenie 😉 Mecz z Portoryko trzeba, było po prostu wygrać i tak się też stało (3:0), Msurowce Torres i jego koledzy nie mieli nic do powiedzenia. Mecz z przedstawicielami kraju św. Mikołaja w mojej ocenie i pewnie nie tylko mojej, był najsłabszym jak dotychczas meczem jeszcze aktualnych Mistrzów Świata dużą ilością błędów własnych po naszej stronie, co w dużej mierze pozwoliło Finom urwać nam seta, a my kibice znów musieliśmy drżeć czy trzy punkty padną naszym łupem, czy też będziemy świadkami tie-breaka. Ostatecznie to nasza drużyna cieszyła się z trzech „oczek”. Przed meczem z Iranem mówiło się, że to będzie najtrudniejsze spotkanie w grupie i będzie ono decydowało, z którego miejsca wejdziemy do kolejnej fazy turnieju. Nasza drużyna kontrolowała grę w pierwszych dwóch partiach spotkaniach. Schody zaczęły się w trzecim secie i wydawało się, że będziemy musieć parzyć melisę, ale w polu serwisowym pojawiło się „cudowne dziecko” – Jakub Kochanowski, którego zagrywki pomogły doprowadzić najpierw do remisu w tym secie, a potem wygrania całego spotkania za trzy punkty. Na koniec pierwszej fazy grupowej naszymi rywalami byli współgospodarze turnieju – Bułgarzy. Wiedzieliśmy, że mogą być groźni za sprawą dopingu własnej publiczności. To spotkanie decydowało kto wygra grupę. Nam do szczęścia potrzebne były dwa sety, a rywalom zwycięstwo. Znów sprawę trzech punktów w końcówce trzeciego seta załatwiły zagrywki „Kochana”. Takim oto sposobem zgarnęliśmy komplet punktów i zwycięstw.
CO I KTO BYŁ NASZYM MOTOREM NAPĘDOWYM W PIERWSZEJ FAZIE TURNIEJU?
Bezprecedensowym motorem napędowym, była nasza gra na środku siatki – 93 oczka – niezależnie od pary blokujących, a także gra blokiem całej drużyny bo skutecznie „zgasiliśmy światło” rywalom 55 razy. Drugim elementem jest dobra gra naszego kapitana, choć ma problemy zdrowotne. Potrafi walczyć niekoniecznie zdobywając punkty 😉 Chociaż na ti nie może się skarżyć – dotychczas zdobył ich 63. Dodajmy do tego nieobliczalnego „Szalupę”, który jak na razie dla mnie obok Jakuba Kochanowskiego jest liderem naszej drużyny. Dodajmy do tego 235 punktów zdobytych atakiem i 35 punktów zdobytych bezpośrednio z zagrywki. Nie zapominajmy o „odkręcającym się” z meczu na mecz Bartoszu Kurku, w którego przydatność do drużyny wielu kibiców, w tym ja, powątpiewało 😉 Brawa należą się także naszym wspaniałym kibicom, bo sami zawodnicy twierdzą – CZUJEMY SIĘ JAKBYŚMY GRALI U SIEBIE.
I CO DALEJ?
To pytanie zadają sobie wszyscy biało-czerwoni kibice. Na naszej drodze do awansu do najlepszej szóstki stoi: Argentyna, porysowana dwoma porażkami w pierwszej fazie Francja i nieobliczalna Serbia z dobrze znanymi nam – Srećko Lisinacem i Marko Ivoviciem w składzie. Kluczem do awansu do fazy play-off będzie spotkanie z Argentyną. Jeśli je wygramy, to myślę, że awans jest nasz. Jednak ten awans musimy wywalczyć na parkiecie, a nie poza nim 😉 Jestem pewien, że Orły zrobią wszystko by tak się stało! POLSKA DO BOJU! 😉