Finał BLK: Uśpiona Kastanek-Simmons daje nadzieje Wiśle

29 kwi 2017, 22:52

Wisła Can-Pack Kraków pokonała Ślezę Wrocław 86:56 w trzecim spotkaniu wielkiego finału Basket Ligi Kobiet i tym samym przegrywa w serii już tylko 1-2. Mecz nr 4 w niedzielę 30 kwietnia o godz. 18.30.

Z nożem, ba i to nie jednym przed własną publicznością krakowianki przystępowały do trzeciego meczu finałowego. Przegrana to złoto dla wrocławianek, a wygrana to przedłużenie serii i walki o czwarte z rzędu złoto i szóste w ostatnich siedmiu latach.

Spotkanie to uderzenie z dużego C w wykonaniu właśnie wiślaczek. Szybko osiągnęły prowadzenie 11:2. Po kilku akcjach przestoju do gry włączyły się obwodowe Ślęzy Sharnee Zoll oraz Agnieszka Skobel, ale to 10 minutach krakowianki prowadziły ośmioma oczkami. Drugą część meczu zawodniczki trenera Jose Ignacio Hernandeza rozpoczęły od serii 8:1, ponownie sprawiając rywalkom spore problemy dzięki dobrej obronie. Ponadto nie do zatrzymania były ciągle Hind Ben Abdelkader i Meighane Simmons, powiększając przewagę zespołu z Krakowa nawet do 21 punktów. Ślęza w tej kwarcie rzuciła tylko 10 punktów, dzięki czemu mistrzynie Polski wygrywały po pierwszej połowie 43:24. W trzeciej odsłonie punktowały wysokie z Wisły Vanessa Gidden i Ewelina Kobryn, wspomagane przez nareszcie grającą swoje w tej serii finałowej Meighane Simmons (ważne trójki) oraz Agnieszkę Szott Hejmej. Kluczem było dziś zatrzymanie Marrisy Kastanek. W dwóch pierwszych meczach finałowych wspomniana zawodniczka rzucała odpwiednio 16 i 30 oczek. Dziś tylko dziewięć.

 

W ostatniej kwarcie krakowianki powiększały swoje prowadzenie do blisko 30 punktów. Trener Arkadiusz Rusin w takiej sytuacji rotował składem, dając więcej minut zawodniczkom dotychczas drugoplanowym. Gospodynie ciągle prezentowały swój skuteczny styl gry i dzięki temu zwyciężyły ostatecznie 86:56.

Myślę, że przede wszystkim zagrałyśmy bardziej konsekwentnie w ataku, w obronie był ten sam poziom. Wcześniej miałyśmy jednak problem z wykorzystaniem przewagi pod koszem. Dzisiaj od początku wyszłyśmy skoncentrowane i zaczęłyśmy to wykorzystywać. To przyniosło łatwe punkty, zbudowałyśmy dużą przewagę, którą kontrolowałyśmy do końca meczu – mówiła dla TVP Sport Agnieszka Szott-Hejmej.

Na początku otworzyłyśmy obwodowe zawodniczki. Później próbowaliśmy się na nich skupić, a otworzyły się wysokie. Kompletnie zawiedliśmy w defensywie, tak naprawdę od tego się wszystko zaczęło. Do tego w pierwszej połowie popełnialiśmy głupie straty – mówił trener Ślęzy Arkadiusz Rusin.

 

Po meczu powiedzieli:

Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy): – To było bardzo dobre spotkanie w wykonaniu Wisły, byliśmy tłem dla zespołu z Krakowa. Na początku play-offów powiedziałem i ciągle to powtarzam – bez względu na to, co wydarzyło się wcześniej musimy w każdym kolejnym meczu walczyć o zwycięstwo. Przed nami analiza dzisiejszego spotkania, obejrzymy błędy, jakie popełniliśmy. Jutro podejdziemy do gry z zupełnie innym nastawieniem. Nikt nam nic nie podaruje, trzeba sobie wywalczyć. Nie chcę się zagłębiać teraz w tym, co zrobiliśmy źle. Wyjaśnimy sobie to wszystko wewnątrz zespołu. Jutro jest nowy mecz, zobaczymy zupełnie inny zespół Ślęzy.

Zuzanna Sklepowicz (zawodniczka Ślęzy): – Źle podeszłyśmy do tego spotkania. Nic nie funkcjonowało w naszej obronie, w ataku również. Gdyby wpadło nam więcej rzutów, to być może byśmy się napędziły… Trzeba przeanalizować to, co się stało, wymazać z pamięci tę porażkę i walczyć jutro.

Jose Ignacio Hernandez (trener Wisły Can-Pack): – Dziś było łatwiej niż się spodziewaliśmy, zagraliśmy fantastyczny mecz. W pierwszej połowie wpadały nam rzuty, których nie potrafiliśmy trafić w meczach we Wrocławiu. To zrobiło różnicę. Grając na takim poziomie, jak dzisiaj, możemy rywalizować ze Ślęzą. Było więcej agresywności w naszej obronie, mieliśmy ofensywne zbiórki. Musimy jutro wygrać, żeby wrócić do Wrocławia. Ale wiem, że to będzie inny mecz, bo Ślęza to bardzo dobry zespół.

Magdalena Ziętara (zawodniczka Wisły Can-Pack): – Jestem dumna z drużyny. Byłyśmy pod ścianą, ale pokazałyśmy, że potrafimy walczyć. Nie popadamy w hurraoptymizm, bo to dopiero pierwszy krok. Statystyki pokazują, że byłyśmy lepsze pod każdym względem. Ograniczyłyśmy poczynania rywalek, trafiałyśmy rzuty, których nie trafiałyśmy we Wrocławiu. Ważne, żebyśmy odpoczęły. Mam nadzieję, że jutro będziemy mieć świeżość i też uda się zwyciężyć.

 

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA