Plus Liga nie zwalnia tempa. W 23. kolejce zespół Cerradu Czarnych Radom podejmował u siebie siatkarzy Lotosu Trefla Gdańsk. Dla obydwu zespołów było to ważne spotkanie, ze względu na sytuację w tabeli. Gdańszczanie bardzo chcieli utrzymać czwarte miejsce, z kolei zawodnicy z Radomia chcieli włączyć się do walki o medale. Choć walczyli zawodnicy Lotosu, pogrążyły ich własne błędy. Po przegranej 1:3 znacząco oddalili się od finału Plus Ligi.
Pierwsza akcja meczu zwiastowała zaciętą walkę – długą wymianę skończył Zack La Cavera (1:0). Autowe ataki gdańszczan pozwoliły gospodarzom na uzyskanie minimalnej przewagi (3:1), powiększonej jeszcze przy sprawiającej gdańskim przyjmującym problemy zagrywce Wojciecha Żalińskiego (7:2). Po pierwszej przerwie technicznej próbowali poprawić swoją skuteczność goście, kończyli swoje ataki Miłosz Hebda i Murphy Troy, jednak podopieczni Raula Lozano zdawali się tym zupełnie nie przejmować, atakując czy to ze skrzydeł, czy ze środka (11:5). Sporo kontrowersji wywołała decyzja sędziego, że Marco Falaschi rozgrywał piłkę już po stronie rywali – nie pomogła videoweryfikacja na prośbę Andrei Anastasiego, punkt przyznano gospodarzom (12:5). Mylili się coraz częściej zawodnicy z Pomorza, nie pomagały im też problemy w przyjęciu, a przewaga Czarnych rosła i na drugiej regulaminowej przerwie wynosiła już dziesięć punktów (16:6). Sygnał do odrabiania strat dał Lotosowi Damian Schulz – najpierw skutecznie atakując, a następnie mocno zagrywając (17:9). Nie do zatrzymania byli jednak w tej partii radomianie – na lewym skrzydle świetnie spisywał się Artur Szalpuk (20:10). Tak duża przewaga pozwoliła im na spokojne rozegranie końcówki seta, w którym zwycięstwo przypieczętował potężnym atakiem Wojciech Żaliński (25:16).
Początek drugiej partii nie zapowiadał poprawy gry gdańszczan – podwójne odbicie i zablokowany atak Schulza dały gospodarzom prowadzenie (2:0). Jednak to właśnie młody atakujący był najjaśniejszym punktem swojej drużyny, kończąc większość rozgrywanych do niego piłek. W dodatku przy trudnej zagrywce Hebdy, udało się w końcu podopiecznym Andrei Anastasiego dgonić rywali, a nawet zdobyć minimalną przewagę (5:6). Z tym jednym “oczkiem” więcej schodzili na przerwę techniczną właśnie siatkarze z Gdańska (7:8). Przez jakiś czas żaden zespół nie mógł odskoczyć rywalowi, sporo było nerwowości w poczynaniach obydwu ekip – mnożyły się błędy w ataku i zagrywce, obydwie strony nie przyjmowały dokładnie (14:13). Po sprytnej kiwce Sebastiana Schwarza i udanym ataku ze środka, na przerwę techniczną schodzili z przewagą gracze Lotosu (14:16). Próbowali nie tracić z nimi kontaktu punktowego radomianie, co udawało im się głównie dzięki autowym atakom gości (17:18). Tymczasem z piątej strefy zaatakował Szalpuk, doprowadzając do remisu (18:18). Dzięki punktowej zagrywce Mateusza Czunkiewicza odbudowali przewagę zawodnicy Lotosu Trefla (18:20). Ponownie jednak dystans szybko został zniwelowany – nieoceniona w tym rola Żalińskiego i jego mocnej zagrywki (22:22). Punktowy blok Szalpuka i Daniela Plińskiego dał gospodarzom piłkę setową (24:23), ale gra toczyła się na przewagi. Ostatecznie drugi set padł łupem Cerradu Czarnych po ataku Bołądzia (27:25).
Trzecia odsłona rozpoczęła się od wyrównanej gry (4:4). Nie najlepsze było przyjęcie w obu drużynach, jednak tym razem to gospodarze popełniali więcej błędów (6:8). Gdy asa zaserwował Schwarz, a długą wymianę skończył Hebda, wzrosła przewaga zespołu wicemistrzów Polski (7:11). Szybko jednak odrobili straty radomianie dzięki trudnej zagrywce świetnie dziś dysponowanego Lucasa Kampy i skutecznemu na prawym skrzydle Bołądziu (12:12). Dobrze funkcjonujący, cierpliwie grający blok Czarnych dał im prowadzenie (13:12). Toczyła się walka punkt za punkt, coraz więcej było widowiskowych obron, a emocje w Radomiu rosły (15:15). Po kilku dobrych akcjach w wykonaniu zawodników Lotosu o czas musiał poprosić trener Raul Lozano (15:18). Pomogło to prowadzonemu przez niego zespołowi, który znów błyskawicznie dogonił rywala (18:18). Siatkarze z Gdańska zmotywowali się jeszcze, chcąc uniknąć kolejnej nerwowej końcówki i po raz kolejny odskoczyli przeciwnikom (18:22). Tym razem nie oddali już przewagi – partię zakończył Miłosz Hebda, przedzierając się przez radomski blok (23:25).
Od prowadzenia zaczęli czwartego seta podrażnieni gospodarze (3:0). Wciąż wysoką skuteczność utrzymywał na lewym skrzydle Artur Szalpuk (5:1) – młody przyjmujący był pierwszą opcją w ataku radomian. Na przerwie technicznej Czarni mieli już ogromną przewagę (8:1). Na szczęście dla gdańszczan i podopieczni Raula Lozano popełniali błędy, a Hebda skutecznie utrudniał radomskim przyjmującym dokładne dogranie piłki do rozgrywającego (9:5). Coraz śmielej poczynał sobie również Murphy Troy (11:8). Ku zadowoleniu zgromadzonych w Radomiu kibiców, vis a vis Troya, Bołądź, też kończył swoje ataki (13:9). Na drugim regulaminowym czasie zawodnicy Cerradu wciąż wysoko prowadzili (16:11). Rzucili się jednak do odrabiania strat gdańszczanie przy zagrywce Przemysława Stępnia i choć naprawdę trudne piłki podbijał w obronie Adam Kowalski, nie mogli skończyć swoich akcji gospodarze (18:17). Zapowiadała się kolejna pełna emocji końcówka (20:18). Blok Czarnych okazał się jednak trudny do sforsowania (22:18). Walczyli jeszcze podopieczni Anastasiego (23:21), ale popełniali zbyt wiele błędów. Meczową piłkę skończył po stronie Cerradu Czarnych Bartłomiej Bołądź (25:22).
Cerrad Czarni Radom – LOTOS Trefl Gdańsk 3:1 (25:16, 27:25, 23:25, 25:22)
MVP: Artur Szalpuk
Cerrad Czarni Radom: Szapluk, Żaliński, Kampa, Grzechnik, Pliński, Bołądź, Majstorović, Kowalski, Szczurek, Grobelny, La Cavera, Ostrowski, Zwiech,
LOTOS Trefl Gdańsk: Schwarz, Falaschi, Gawryszewski, Grzyb, Troy, Gacek, Stępień, Schulz, Hebda, Czunkiewicz, Dębski, Ratajczak,