Pierwszy mecz w sezonie 2019/2020 GKS Katowice rozegrał z Asseco Resovią Rzeszów. Zespoły od razu zostały rzucone na głęboką wodę – spotkanie zakończyło się dopiero w tie-break’u.
Spotkanie rozpoczęliśmy od błędu przełożenia w wykonaniu Marcina Komendy (0:1). Rzeszowianie szybko się zreflektowali i poprawili koncentracją (4:4). Piekielnie skuteczny był Nicolas Hoag, niestety jego koledzy z drużyny ponownie zaczęli popełniać błędy. Siatkarze z Katowic wykorzystali swoją szansę i wyszli na jednopunktowe prowadzenie (8:7, 10:9). Nie udało im się przejąć kontroli nad grą i nim się obejrzeliśmy na tablicy wyników ponownie wyświetlił się remis (12:12). Za linią 9. metra pojawi się Hoag i ustrzelił serwisem Kamila Kwasowskiego tak, że piłka dotknęła sufitu. Kolejny serwis również sprawił katowiczanom sporo kłopotu. Dzięki temu Sovia wyszła na trzypunktowe prowadzenie (14:17). Goście nie dawali odpocząć również Rafałowi Szymurze. Raz po raz trafiali w niego zagrywką, aż w końcu młody przyjmujący popełnił błąd. Przy stanie 15:20 trener Dariusz Daszkiewicz poprosił o drugą przerwę. Na nieszczęście gospodarzy sytuacja nie uległa zmianie aż do końca partii (20:25).
Podobnie jak w poprzedniej partii, mocno rozpoczęliśmy tę odsłonę. Zespoły od samego początku grały ofiarnie w obronie (1:1). Do Nicolasa Hoaga w ataku dołączył Rafał Buszek. Co więcej, Buszek doskonale spisywał się też i w bloku (4:5). Gospodarze zaczęli serwować coraz mocniej, ryzykować i dzięki temu byli w stanie odebrać Resovii kontrolę nad grą (10:7). Podopieczni Dariusza Daszkiewicza nakręcali się z każda akcją. Do dobrze dysponowanego Szymury dołączył Jakub jarosz i dzięki temu katowiczanom łatwiej było utrzymywać prowadzenie (15:11). W defensywie szalał Dustin Watten. Przy stanie 18:14 w miejsce Marcina Komendy pojawił się Kawika Soji. Zmiana na pozycji pomogła przyjezdnym. Regularne zagrywki amerykańskiego rozgrywającego zachwiały grą katowiczan. GieKSa zaczęła popełniać błędy i z czterech “oczek” przewagi dystans zmalał do jednego (18:17). Przy stanie 18:18 na przyjęciu pokazał się Adrian Buchowski. W końcu serię Resovii przerwała sprytna kiwka Jana Firleja za plecy (19:19). Gospodarzom ponownie udało się odskoczyć, a przeciwnicy jeszcze podali im rękę, gdy w samej końcówce popełnili błąd ustawienia (24:20). Ostatnie słowo należało do Jakuba Jarosza (25:21).
Na wejście Janowi Nowakowskiemu udało się zatrzymać Hoaga (4:3). Za chwilę tym samym elementem odpowiedział Grzegorz Kosok, blokując Szymurę. Goście wyszli na prowadzenie (5:7), ale równie szybko je stracili (12:12). Prawie do samego końca partia toczyła się punkt za punkt. Żaden z zespołów nie zamierzał odpuszczać. Raz jedni, a raz drudzy wychodzili na prowadzenie. W końcu blokiem udało się zatrzymać Marcina Możdżonka i już się wydawało, że katowiczanie rozpoczynają marsz po wygraną w trzecim secie (19:17). W mgnieniu oka sytuacja odwróciła się o 180 stopni i to rzeszowianie mieli do wykorzystania serię piłek setowych. Kropkę nad “i” postawił Kosok, kolejny raz zatrzymując ofensywę GieKSy (21:25).
Katowiczanie od pierwszego gwizdka byli niesamowicie skupieni. Wszystko wychodziło w ich grze, bez większego problemu zbudowali sobie przewagę nad Resovią (6:3). Swoją skuteczność całkowicie stracił Damian Schulz, a i Luke Perry nie błyszczał w obronie. Bez atakującego i libero Sovii ciężko było prowadzić grę, Hoag nie był w stanie sam ciągnąć całej drużyny (12:9, 17:14). Sytuacja nie uległa zmianie już do samego końca partii. Odsłonę zakończyło nieporozumienie w drużynie z Rzeszowa – nie podbili lekkiego, wręcz plasowanego ataku Miłosza Zniszczoła (25:22).
Piątego seta rozpoczął atak blok-aut Jakuba Jarosza (1:0). Fantastycznie grał Jan Firlej, bez większego problemu gubił rzeszowian na siatce. Na dodatek w GieKSie dobrze funkcjonowała zagrywka (5:2). Do tego kompletu Szymura i Nowakowski dołożyli skuteczny blok i przewaga gospodarzy była miażdżąca (8:4). Resovia pozwoliła przeciwnikom się “rozegrać” i to mogło skończyć się dla nich źle. Trener gruszka jeszcze próbował ratować sytuację i przy 12:8 wprowadził na zagrywkę Shoji’ego. Amerykanin jednak posłał piłkę w pół siatki podając miejscowym kolejną pomocną dłoń. Ostatnie słowo należało do Forleja, który zaskoczył rywali kiwką (15:10)
GKS Katowice – Asseco Resovia Rzeszów (20:25, 25:21, 21:25, 25:22
MVP: Rafał Szymura
GKS Katowice: Nowakowski, Firlej, Jarosz, Kohut, Szymura, Kwasowski, Watten
Asseco Resovia Rzeszów: Kosok, Komenda, Hoag, Buszek, Możdżonek, Schulz, Perry