Ostatnia kolejka Plusligii okazała się bardzo interesująca z racji tego, iż do końca nie było wiadomo, kto awansuje do finału – PGE Skra Bełchatów czy Asseco Resovia Rzeszów. Bełchatowianom możliwość walki o tytuł dałoby zwycięstwo z dzisiejszym rywalem – BBTS-em Bielsko-Biała. Kluczowe było jednak by gospodarze nie utracili nawet seta. Niestety presja okazała się zbyt wielka i to przyjezdni zwyciężyli w pierwszej partii. Tym samym bełchatowski zespół mimo zwycięstwa stanie do walki o brąz.
Inauguracyjna odsłona rozpoczęła się nieco pomyślniej dla drużyny gości, która na wstępie osiągnęła prowadzenie (1:3). Gospodarze wydawali się nieco sparaliżowani przez presję jaka na nich ciążyła, a w zagrywce popełniali proste błędy. Sytuacja diametralnie się odwróciła, gdy w polu serwisowym pojawił się Nicolas Marechal, który swą dobrą dyspozycją umożliwił zespołowi osiągnięcie sporej przewagi na pierwszej technicznej przerwie (8:4). Przewaga bełchatowian wydawała się spora, jednak przyjezdni nie odpuszczali ani na moment. Po chwili dobre ataki bielszczan oraz nieliczne błędy gospodarzy, sprawiły, iż dystans punktowy zmalał do zaledwie jednego oczka (11:10). Po autowym ataku Karola Kłosa na tablicy wyników pojawił się remis (13:13). Stres nie odpuszczał szeregów bełchatowskiej drużyny, o sile której stanowił efektowny serwis. Bez tego elementu PGE Skra Bełchatów nie była w stanie odskoczyć przeciwnikowi. Drugi regulaminowy czas upłynął pod minimalnym prymatem BBTS-u Bielsko-Biała (15:16). Reprymenda od trenera skutecznie wpłynęła na gospodarzy, którzy po powrocie na boisko zanotowali trzypunktową serię (18:16). Punktowa zagrywka Kapelusa i wynik znów się wyrównał, a końcówka zapowiadała się bardzo emocjonująco (20:20). Zakończenie okazało się mocno sensacyjne, bowiem bełchatowianie ostatecznie musieli uznać wyższość rywala (23:25) i tym samym zaprzepaścili swoje szanse na udział w finale.
Drugiego seta od prowadzenia rozpoczęła PGE Skra Bełchatów (4:2). Bełchatowscy siatkarze wydawali się mocno zrezygnowani po uprzedniej partii, a część kibiców wyszła z hali. Pierwsza przerwa upłynęła pod prowadzeniem gospodarzy, których gra stała się dużo spokojniejsza (8:5). Wola walki opuściła również zespół bielszczan, którzy nie byli w stanie odpowiedzieć na dobre zagrania przeciwników (12:7). Spotkanie zaczęło przybierać jednostronny wymiar, w którym pierwsze skrzypce grała PGE Skra. Po drugiej przerwie technicznej strata BBTS-u Bielsko-Biała wynosiła już osiem punktów (17:9). Ta duża przewaga utrzymywała się, a set okazał się widowiskiem bez historii (22:15). Bełchatowianie zatriumfowali bez żadnego problemu (25:19).
Trzecia partia zaczęła się od nieco bardziej wyrównanej gry (4:3), a walka punkt za punkt charakteryzowała tę część seta (6:6). Po punktowej zagrywce Bartosza Janeczka to BBTS Bielsko-Biała nieznacznie prowadził na pierwszej regulaminowej przerwie (7:8). PGE Skra Bełchatów szybko odrobiła stratę i powróciła do jednopunktowej przewagi (11:10). Wkrótce przypomniał o sobie bełchatowski blok, który zrobił widoczną różnicę, bowiem na drugiej przerwie technicznej gospodarze prowadzili bardziej zdecydowanie (16:13). Pomyłki zdarzały się po obu stronach siatki, co nieco obniżało poziom spotkania, w którym i tak brakowało już zaciętości (20:17). Kiedy losy seta wydawały się już przesądzone o czas na żądanie poprosił Krzysztof Stelmach (22:19). Bielszczanie nie zdołali zniwelować strat, a PGE Skra Bełchatów spokojnie doprowadziła partię do końca (25:22).
Kolejna odsłona to remisowy rezultat już na wstępie (2:2). Choć końcówki uprzednich setów nie obfitowały w emocje to rozpoczęcie znów okazało się mocno wyrównane, a zespoły wymieniały się świetnymi zagraniami (5:5). Po aucie Kamila Kwasowskiego na przerwę techniczną bełchatowianie schodzili prowadząc (8:7). Dwa złe zagrania Marcela Gromadowskiego sprawiły, iż to przyjezdni uzyskali niewielką przewagę (11:12). Dystans ten zwiększył się do dwóch oczek po kolejnej pomyłce gospodarzy (12:14). Choć bełchatowianie szybko doprowadzili do stanu 14:14, to kolejne bloki na Gromadowskim dały BBTS-owi Bielsko-Biała przewagę na drugiej przerwie technicznej (14:16). Gospodarze równie efektownie zablokowali Janeczka i tym samym doprowadzili do remisu (18:18). Końcówka seta zapowiadała się dość nerwowo. Bełchatowianie po dobrych kontratakach z prawego skrzydła wyszli na dwupunktowe prowadzenie (22:20). Set zakończył się grą na przewagi, z której zwycięsko wyszli gospodarze, zwyciężając w całym spotkaniu (27:25).
PGE Skra Bełchatów – BBTS Bielsko-Biała 3:1 (23:25, 25:19, 25:22, 27:25)
MVP: Nicolas Marechal
PGE Skra Bełchatów: Conte, Kłos, Lisinac, Marechal, Piechocki, Uriarte, Wlazły, Gromadowski, Janusz, Marcyniak, Milczarek, Rodriguez, Stanković, Wrona.
BBTS Bielsko-Biała: Krulicki, Pilarz, Janeczek, Koziura, Kapelus, Sacharewicz, Kwasowski, Lewis, Siek, Modzelewski, Neroj, Bogdan, Wika, Stabrawa.