Wszyscy dobrze pamiętamy, jak wspaniałym widowiskiem miało być Grand Prix na żużlu w Warszawie. Rekordowa liczba fanów na trybunach, inauguracja tego turnieju w stolicy Polski, pożegnanie Tomasza Golloba z cyklem GP. To miało być żużlowe święto. Turniej zakończył się klapą, został przerwany po trzech seriach startów przez fatalne przygotowanie toru i zepsutą maszynę startową. Winna była ekipa Ole Olsena. Prezes PZM żąda, aby z układaniem owalu na Stadionie Narodowym w przyszłych latach Olsen nie miał nic wspólnego.
Grand Prix w Warszawie ma gościć do 2017 roku. Jednak jak donosi Przegląd Sportowy, PZM chce zmiany w kontrakcie odnośnie przygotowywania nawierzchni do ścigania przez Ole Olsena. Zamiast 3-krotnego Indywidualnego Mistrza Świata tor układać miałaby ekipa z Polski, a nad pracami czuwać miałby Marek Cieślak razem z toromistrzem. Gdyby jednak BSI, firma organizująca GP, nie zgodziła się na zmianę budowniczego toru, to w przyszłym roku motocykle żużlowe nie zawarczą na Narodowym.
Konflikt na linii BSI-PZM jest bardzo zacięty. Oprócz wspomnianego sporu o budującego tor w Warszawie na Grand Prix w 2016 roku, Polski Związek Motorowy zapłacił firmie Olsena połowę z żądanego przez niego miliona złotych za przygotowanie toru i nie zamierza więcej dokładać. BSI jednak stara się nakłonić PZM do zapłacenia całkowitej sumy.