Powoli kończy się pierwszy dzień lekkoatletycznych Halowych Mistrzostw Europy, które w tym roku rozgrywane są w stolicy Czech – Pradze.
Za nami bardzo udane popołudnie, podczas którego kilkoro z naszych zawodników uzyskało ważne i liczące się na arenie europejskiej rezultaty, a co najważniejsze kwalifikacje do dalszych etapów swych konkurencji i walki o medale!
Zanim przyszło jednak popołudnie, w praskiej O2 Arenie rozgrywani sesję poranną, podczas której również nie zabrakło emocji, związanych ze startami biało-czerwonych. Najważniejsze z nich to m.in biegi na 800 m, z Polakami, którzy wymieniani są w wąskim gronie faworytów do medali. Jak skakali Sobera i Lisek, o tym jak poszło Joannie Jóźwik i Marcinowi Lewandowskiego, a także innym polskim lekkoatletom możecie przeczytać tutaj.
Po intensywnym poranku, który trwał aż do 13:00 przyszedł czas na sesję popołudniowo-wieczorną, podczas której główną atrakcją dla polskich kibiców były eliminacje skoku wzwyż z Kamilą Lićwinko i Justyną Kasprzycką, biegi półfinałowe na 400 m oraz finał kulomiotów z Polakiem – Konradem Bukowieckim.
Jako pierwsze, podobnie jak rano, na sprinterską bieżnię wybiegły zawodniczki, specjalizujące się w biegu na 60 mppł. Wśród nich nie mogło zabraknąć Karoliny Kołeczek, która rzutem na taśmę zakwalifikowała się do niego z porannych eliminacji. Polka, mimo że awansu do finału nie uzyskała, to po raz kolejny w tym sezonie pobiła swój rekord życiowy, sukcesywnie zbliżając się do granicy 8 sekund. W tym momencie nowy rekord życiowy naszej juniorki wynosi już 8,05 s.
Chwilę później, praskiej publiczności zaprezentowały się skoczkinie wzwyż, które w eliminacjach walczyły o awans do finału, który premiowany był wynikiem 1,94 m. Cieszyć może fakt, że zwyciężczynią tych eliminacji okazała się Polka. Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo Kamila Lićwinko w tym roku bije wszelkie rekordy, mając na swoim koncie już 2,02m. Ku zdziwieniu, pierwsze miejsce przypadło jednak Justynie Kasprzyckiej, która wyraźnie złapała świeżość i wróciła do swej dawnej świetnej formy. Polka w żadnej ze swych czterech prób nie zrzuciła poprzeczki ani razu i jako jedyna z lekkoatletek z czystym kontem zaliczyła minimum kwalifikacyjne. Kamila Lićwinko problemów z awansem równie nie miała, lecz dwie zrzutki na dwóch ostatnich wysokościach spowodowały 5. miejsce, które w żadnym wypadku nie zmienia faktu, że Polka jest największą faworytką sobotniego finału. Trzecia z Polek Urszula Gardzielewska miała trzy zrzutki na wysokości 1,91, kończąc rywalizację finalnie na 11. miejscu.
W międzyczasie rozgrywania eliminacji skoku wzwyż pań, w biegach półfinałowych na 60 mppł uczestniczyli dwaj nasi sprinterzy, mianowicie – Damian Czykier i Dominik Bochenek. Polacy nie odegrali znaczących ról w swoich biegach, notując odpowiednio 15. i 13. czas. Finałowy bieg totalnie zdominowali Francuzi, którzy zajęli całe podium i zgarnęli wszystkie trzy krązki. Najlepszy z nich Pascal Martinot-Lagarde pokonał Dimitri Bascou i Wilhelma Belocian.
Po konkuencjach na bieżni sprinterskiej, rozłożone zostały specjalne materace i siatki, umożliwiające rozegranie konkursu finałowego pchnięcia kulą. Tutaj rozpisywał się nie będę, ponieważ wszystkie informacje możecie przeczytać tutaj! Dodam tylko, że Konrad Bukowiecki w finale zajął 8. miejsce!
Kolejnymi ważnymi wydarzeniami, rozgrywanymi tym razem na bieżni długiej były bieg półfinałowe na 400 m pań i panów. W finale z dużymi szansami o medal powaczą Rafał Omelko i Łukasz Krawczuk. Justyna Święty po średnim biegu odpadła z rywalizacji na etapie półfinału. Więcej informacji również znajdziecie tutaj.
Ostatnią konkurencją z udziałem dwójki Polaków były biegi eliminacyjne na 3000 m, w których udział brali Łukasz Parszczyński i Mateusz Demczyszak. Pierwszy z nich od początku kontrolował całą sytuację na bieżni, przechodząc do przodu w najważniejszym momencie i finiszując spokojnie na bezpiecznym czwartym miejscu. Demczyszak natomiast już na wstępnym etapie rywalizacji odpadł od głównej grupy, nie licząc się w walce o finał.
Za nami więc pierwszy dzień Halowych Mistrzostw Europy w Pradze. Dzień bardzo udany dla polskich lekkoatletów, bo wielu z nich osiągnęło cenione rezultaty i kwalifikacje do dalszych etapów i walki o najwyższe cele.
Po pierwszym dniu rywalizacji w klasyfikacji medalowej prowadzą ex equo Francuzi i Brytyjczycy, którzy zgromadzili po jednym kolorze każdego medalu. Mamy nadzieję, że jutro na wysokim miejscu dołączą również do nich biało-czerwoni!