Z pewnością nie takich informacji od Apoloniusza Tajnera oczekiwali ci wszyscy, którzy jeszcze łudzili się, że austriacki trener pozostanie na stanowisku trenera naszej kadry.
– Szanse, że negocjacje Stefana z z Niemieckim Związkiem Narciarskim zakończą się pomyślne są ogromne. Wszystkie zmierza ku jego odejściu z naszej kadry – powiedział prezes Polskiego Związku Narciarskiego.
Bez wątpienia każdy chciałby, że Horngacher nadal trenował polskich zespół. Jednak trzeba pogodzić się z faktem, że od przyszłego sezonu ktoś inny będzie chorągiewką dawał sygnał do startu naszym skoczkom. Tu pojawia się kluczowe pytanie, jakiej to osobie przypadnie ta zaszczytna rola. Czas zatem przeanalizować listę nazwisk, które w ostatnim czasie często przewijają się w tym kontekście przez media.
Koncepcja „trenera Piasta”
Na pierwszy ogień idzie grupka młodych, polskich trenerów: Maciej Maciusiak, Grzegorz Sobczyk, Zbigniew Klimowski itd. Bez wątpienia ta opcja jest najmniej realna. Powody są różne, ale przede wszystkim najczęściej wymienianymi aspektami są małe doświadczenie czy też zbyt koleżeńskie relacje z naszymi skoczkami, co przekładałoby się na słaby autorytet przyszłego trenera wśród naszej ekipy. Także tę opcję możemy spokojnie odsunąć na bok. Jednak skoro jesteśmy już przy obecnych asystentach to warto zwrócić uwagę na jeszcze jednego Pana. Mowa o Czechu – Michale Doležalu. Jednak i tutaj pojawią się podobne obawy co u poprzednich kandydatów. To wszystko wskazuje na to, że w przyszłym sezonie polską ekipę poprowadzi osoba z „zewnątrz”.
Trener XXI wieku w polskich barwach?
Teraz czas przejść do najgłośniejszego nazwiska na giełdzie trenerów. Jest nim sam Alexander Pointner – osoba odpowiedzialna za hegemonię austriackiej ekipy w skokach narciarskich na przełomie dwóch ostatnich dekad. W tym okresie walka w konkursach drużynowych czy też pucharze narodów toczyła się praktycznie zawsze o 2. miejsce. Ten najwyższy laur był oczywiście zarezerwowany dla drużyny Austriaka. Oprócz tego, jego podopieczni często też indywidualnie sięgali po końcowy triumf. CV bez wątpienia piękne, ale niestety 48-latek przeżył przez ten czas wiele dramatów rodzinnych i zmagał się z depresją. Bez wątpienia te wydarzenia odcisnęły piętno na jego psychice. Z pewnością dzisiaj austriacki szkoleniowiec czuje się już o wiele lepiej, a jego samego mogliśmy widzieć w roli eksperta podczas tegorocznych mistrzostw świata w Seefeld. Czy Pointner jest gotów wrócić na stanowisko trenera skoczków narciarskich? Już niedługo poznamy odpowiedź na to pytanie.
Zza kulis na pierwszy plan
Ronny Hornschuh – jeszcze z miesiąc temu postać, która w świecie skoków nie budziła praktycznie żadnych emocji i nikt nie zaprzątał sobie głowy Niemcem. Wszystko jednak zmienił wybuch formy Killiana Peiera, który sięgnął na dużej skoczni po brązowy medal podczas tegorocznych mistrzostw świata. Dziś to najczęściej wymieniany trener w polskich mediach w kontekście następcy Horngahera. No cóż, postać niewątpliwie ciekawa, ale czy gotowa na tak ogromne wyzwanie, jakim jest trenowanie polskiej ekipy skoczków? Z pewnością ten Pan ma zbyt jeszcze krótkie CV, aby wyciągnąć odpowiednie wnioski. Jednak bardzo dobrze zna go Adam Małysz, który bez wątpienia będzie miał duży udział przy zatrudnianiu przyszłego trenera polskiej ekipy. Na koniec warto wspomnieć, że Niemiec może w każdej chwili rozwiązać umowę z władzami narciarskimi w Szwajcarii, co jeszcze bardziej wzmacnia spekulacje na jego temat.
W kuluarach wymienia się też takie nazwiska jak Werner Schuster czy Alexander Stöckl. Szansa, że któryś z nich będzie następcą Hornhagera jest jednak zerowa. Głośno jest też o dwóch, byłych wielkich skoczkach a obecnie dobrze rokujących trenerach. Są to Roar Ljoekelsoey i Andreas Widhoelzl. Nie można też zapomnieć o Goranie Janusu.
Tak jak widzimy lista potencjalnych kandydatów jest długa. Problem tkwi jednak w samym wyborze. Przed nowym trenerem polskiej reprezentacji będzie stało wiele wyzwań. Należy pamiętać też, że czasami warto poszukać kogoś wśród anonimowych dotąd w świecie skoków nazwisk. Tak zrobili Norwegowie, którzy parę lat temu postanowili dać szansę nikomu wcześniej nieznanemu Alexanderowi Stöcklowi, który sami dobrze wiemy co potrafił na przestrzeni ostatnich lat osiągnąć.
Ja osobiście skłaniam się ku koncepcji kontynuowania austriackiej myśli szkoleniowej w polskiej ekipie, gdyż jak widzimy na przestrzeni ostatnich lat austriaccy trenerzy nie mają sobie równych w skokach narciarskich i nic nie zapowiada zmiany tej sytuacji w najbliższych latach.