Trener niemieckich skoczków narciarskich Stefan Horngacher pierwszy raz od dłuższego czasu udzielił wywiadu polskim mediom. Były opiekun polskiej kadry zdradził, dlaczego unikał kontaktu z dziennikarzami, a także opisał czas swojej pracy w Polsce.
Horngacher w końcu się otworzył
W latach 2017-2019 Stefan Horngacher był trenerem polskich skoczków narciarskich. Później przeniósł się za naszą zachodnią granicę i rozpoczął pracę z niemiecką kadrą. Od tamtego czasu praktycznie nie udzielał wywiadów polskim mediom, za co niejednokrotnie mu się dość mocno obrywało. Teraz zrobił wyjątek.
Horngacher otwarcie przyznał, że podczas pracy w Polsce nie było mu po drodze z mediami. – Spędziłem w Polsce wspaniałe trzy lata. Polubiłem kraj i ludzi go zamieszkujących. Polacy uwielbiają skoki narciarskie, nie mam kłopotów z kibicami. Problem dotyczył tylko mediów – powiedział w rozmowie z portalem SkiJumping.pl.
Trener niemieckiej kadry porównał oba kraje, w których pracował. – W Niemczech oczekiwania są także wysokie, Niemcy są jednak nieco bardziej cierpliwi. W Polsce dyskusja rusza natychmiast po jednym nieudanym skoku. Stale trzeba być na szczycie, w Niemczech jest nieco inne podejście do sprawy, ale presja jest bardzo wysoko – stwierdził.
Horngacher wyjaśnił sprawę ze sprzętem
Niechęć wobec Horngachera nasiliła się wśród polskich kibiców przed ubiegłorocznymi igrzyskami olimpijskimi w Pekinie. Trener niemieckiej kadry zgłosił nieprawidłowości w stroju biało-czerwonych, przez co nasi skoczkowie musieli skakać w starym sprzęcie.
– Po tym zdarzeniu dotarło do mnie wiele złych głosów z Polski. Z tego powodu postanowiłem, że nie będę rozmawiał z polskimi dziennikarzami. W tamtym okresie nikt nie wiedział, co tak naprawdę się wydarzyło. Większość była domysłami. Zasady to zasady i trzeba się ich trzymać – skomentował zajście.
Igrzyska Europejskie. Dawid Kubacki ze złotym medalem na Wielkiej Krokwi!