Jakub Kowalczyk specjalnie dla Polski-sport.pl: „Robimy co możemy i wychodzi to dobrze”

22 lut 2018, 00:32

We wtorek 20 lutego na warszawskim Torwarze zmierzyły się ze sobą ONICO Warszawa i ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Spotkanie było niezwykle emocjonujące i ostatecznie zakończyło się zwycięstwem gospodarzy. Po meczu porozmawialiśmy z Jakubem Kowalczykiem, środkowym stołecznych.

Aleksandra Kabała: Przede wszystkim gratuluję wygranej, to było bardzo dobre spotkanie w waszym wykonaniu, szczególnie ten pierwszy set. Spodziewaliście się, że sprawy potoczą się tak, a nie inaczej?

Jakub Kowalczyk: Na pewno przed meczem byliśmy pozytywnie nastawieni. Wiadomo, że jak się przegra z ZAKSĄ (Kędzierzyn-Koźle – przyp. red.) to nie jest to wstyd. A jak wyrwie się dla siebie jakieś punkty – to jest na plus. Myślę, że tak podchodziliśmy do tego spotkania, chcieliśmy czerpać radość, pokazać entuzjazm i liczyliśmy, że jakiś punkt nam „wpadnie” do naszej sakiewki ligowej. W końcu wpadły dwa, myślę, że to świetny wynik. Pięć setów w telewizji zawsze cieszy oko. Gdy obchodziliśmy trybuny dookoła i przybijaliśmy piątki z kibicami, to każdy był uśmiechnięty od ucha do ucha.

A.K.: Słychać było wiele głosów obawy, że bez kontuzjowanych, Bartosza Kwolka, ONICO Warszawa może sobie nie poradzić, jednam wy pokazaliście i w spotkaniu z ZAKSĄ i z Dafi Społem, że to niekoniecznie jest prawda.

J.K.: Tak, Bartek był naszym podstawowym zawodnikiem, armata na zagrywce, która uratowała nam wiele spotkań. Jego brak jest wielkim osłabieniem, nie mamy bombardiera z prawego skrzydła, więc jest ciężko. Trzeba to wszystko „łatać”, na treningach też mamy dwunastu gości, żeby trenować, więc to też obniża jakość naszego przygotowania do meczu. Ale przez to możemy pokazać na boisku więcej serca, wykrzesać dodatkowe możliwości tych, którzy wcześniej siedzieli na ławce. Każdy ma coś do udowodnienia i każdy pokazuje swoje najlepsze walory. Jest nam ciężko i bardzo przykro, bo Bartka jeszcze chwilę z nami nie będzie. Jak na razie wszystko wychodzi nam dobrze i czekając na niego będziemy się starać by tak pozostało.

A.K.: Niektórzy nawet mogą odkrywać nowe powołania, Jędrzej Gruszczyński dzisiaj nawet zdobył punkt atakiem.

J.K.: Tak, on ma wielki ubaw (śmiech). To jest gra na dodatkowych emocjach. Fajnie, że mu się udało, skończył atak, poprzyjmował, pobawił się.

A.K.: Właśnie ten atak chyba zaskoczył wszystkich na hali.

J.K.: Wszystkich, tylko nie jego (śmiech). Nie, nie, on jest pewniakiem. To jest śmieszne, jak skacze się do bloku z libero. Robimy co możemy i wychodzi to dobrze. Trzymamy kciuki za Gruchę (Jędrzeja Gruszczyńskiego – przyp. red.), żeby tak dalej szalał na skrzydle (śmiech).

A.K.: Ciągle walczycie z PGE Skrą Bełchatów o drugie miejsce w tabeli, różnice między wami są na ten moment naprawdę niewielkie. Uda się utrzymać tę pozycję do fazy play-off?

J.K.: Plan jest taki, żebyśmy pozostali w pierwszej szóstce. Pozostało bodajże dziewięć meczów, czyli szybko licząc 27 punktów do zdobycia. Myślę, że plan jest już prawie wykonany, teraz pozostała walka o jak najwyższą lokatę w play-off’ach. Gra rządzi się własnymi prawami, jest coraz więcej emocji. Wiadomo, każdy zespół przygotowuje najwyższą formę właśnie na tę fazę. Wszyscy kontuzjowani do nas wrócą, więc będziemy w najsilniejszym składzie. Teraz pozostaje trzymać kciuki i nie ma co wróżyć, ponieważ sport to sport, jednak nastawiamy się pozytywnie. Gramy dobrze, mamy fajną drużynę, więc myślę, że będzie dobrze.

A.K.: Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia!

J.K.: Dziękuję bardzo.

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA