Do EUROVOLLEY 2017 pozostało już co raz mniej czasu, a my nadal jesteśmy „Stressed Out”, bo forma naszych siatkarzy nie jest ustabilizowana na jednym poziomie tylko faluje. Memoriał Wagnera pokazał, że seniorzy z juniorami w składzie potrafią wyjść z opałów i jeszcze wygrać mecz.
„De-spa-cito” 😉
Tak śpiewaliśmy po nieudanym występie naszej reprezentacji w tegorocznej Lidze Światowej. Powoli, reprezentacjo, po-wo-li! 😉 Fakt, bo jeszcze było dużo czasu by pewne rzeczy naprawić. Czas mijał i nim się obejrzeliśmy odliczaliśmy dni, godziny do pierwszego spotkania Memoriału Wagnera.
„Baby, this is what you came for”
Nuciliśmy niczym Rihanna na widok fantastycznej siatkówki, w pierwszym meczu XV Memoriału Huberta Jerzego Wagnera, w TAURON Arenie. Polacy pełni energii wyszli na boisko i podjęli rywala z najwyższej półki – Francuzów. Pięknie odegrana Marsylianka, a następnie odśpiewany „najpiękniej jak tylko się da” a’capella Mazurek Dąbrowskiego przez polską publiczność miał ponieść siatkarzy do zwycięstwa. Zabrakło nie wiele.. o tyci, tyci wręcz. Przegraliśmy po tie-breaku, w którego końcówce Julie Lyneel dwukrotnie posłał w naszą stronę asa serwisowego. Spotkanie było dobre. Nasi chłopcy powalczyli z Francuzami w każdym elemencie gry, choć pewnie gdybym spojrzała w statystyki to było by inaczej 😉 Jak to mówią, są różne kłamstwa: duże, małe i statystyki 😉
„Zabiorę nas tam na chwilę…”
Takiej samej myśli jak Cleo zapewne był Stephane Antiga, kiedy wraz ze swoją drużyną z Kanady przyjechał do Polski na Memoriał Wagnera. Fakt, Polacy bardzo szybko się rozprawili z Kanadyjczykami. W pierwszej odsłonie mogliśmy obserwować bardzo zacięty bój, bo dopiero gra na przewagi wyłoniła zwycięzcę tego seta. Wygraliśmy drugi mecz i w zasadzie nadal nic nie wiedzieliśmy jak „stoimy” z formą 😉
„Do nieba (nieba), do piekła”
Czyli ostatni mecz XV Memoriału Huberta Jerzego Wagnera. W rytmie Blue Caffe zagrali to spotkanie zmiennicy podstawowych graczy naszej reprezentacji. Oglądając mecz z salonowej kanapy mogliśmy dostrzec jak Michał Kubiak wraz z Dawidem Konarskim patrzyli zza band reklamowych na zmagania swoich młodszych kolegów. A patrzeć było na co. Oczywiście nie mówię tutaj o dwóch pierwszych setach, bo Rosjanie zlali nas jak chcieli ;), ale kolejne trzy sety rozegraliśmy na najwyższym poziomie. Pokazali się ci młodzi i oglądając mecz aż chciało się krzyknąć: „O taką Polskę walczyłam!” 😉 Wygraliśmy 3:2 i to nie z byle kim! 😀
„It’s gonna be OK”
Z taką samą myślą jak James Blunt wyszedł w stronę kibiców Ferdinado De Giorgi, który podał skład na EUROVOLLEY 2017. W drużynie zabrakło miejsca dla Jakuba Popiwczaka, Macieja Muzaja i Aleksandra Śliwki. Ten drugi przegrał w ostatnim meczu Memoriału Wagnera z Łukaszem Kaczmarkiem. Atakujący Cuprum Lubina grał na takim poziomie, że zaczęłam krzyczeć jak zespół Nickelback „Only hero can save us!” i nie wyobrażałam sobie tego składu bez Łukasza. Zasłużył 😀
Natomiast Jakub Popiwczak nie otrzymał zbyt dużo szans na pokazanie się na parkiecie. Z występów na plusligowych parkietach mogę powiedzieć, że chłopak za dwa góra trzy lata wbije się już do reprezentacji seniorów na stałe (ja taki ekspert) 😉 Ma niesamowity potencjał do bycia jednym z najlepszych libero w Polsce, Europie, i daj mu Boże, na świecie 🙂 Jeszcze świat o nim usłyszy. Do góry uszy!
Szkoda Aleksandra Śliwki, bo bardzo dobrze zagrał w meczu z Rosjanami 🙁 Jednak trener nie brał pod uwagę tylko i wyłącznie tego meczu i wybrał na to miejsce innego zawodnika. Szkoda, Panie!
Eh… możemy gdybać co do wyboru trenera, ale i tak nic nie zmienimy. To trener tu wie najlepiej i jeśli mamy zdobyć to Mistrzostwo Europy to je zdobędziemy w takim i nie innym składzie! 🙂
„Show must go on!”
🙂