Zawodnicy klubu z Szafuzy zafundowali swoim kibicom prawdziwą huśtawkę emocji. Po beznadziejnej pierwszej połowie, odrodzili się, jak feniks z popiołów, by w ostatnich minutach pogrzebać swoje szanse na zwycięstwo.
Przed tym meczem Kadetten zajmowało przedostatnią pozycję w grupie C Ligi Mistrzów, ale z sześcioma zgromadzonymi punktami, zachowywało duże szanse na dogonienie swojego dzisiejszego rywala z Leon. Początek meczu był fatalny w wykonaniu gospodarzy. Ich pasywna obrona i nieskuteczność w ataku były wodą na młyn dla kontrataków Ademaru. W wykonaniu tego fragmentu gry prym wiódł Juan Jose Fernandez, po jednej z bramek skrzydłowego było już 10:2 po kwadransie gry. Przed przerwą szwajcarscy rywale zdołali otrząść się z marazmu i przegrywali „tylko” 10:15.
Michał Szyba pojawił się tylko na początku rywalizacji oraz w ostatnich dziesięciu minutach pierwszej połowy, w której nie licząc jednej asysty, nie rzucił żadnej bramki. Nieobecność reprezentanta Polski spowodowana była niegroźnym w konsekwencjach urazem łuku brwiowego.
W drugiej połowie, a właściwie w jej późniejszym okresie, Gabor Csaszar odżył, a wraz z nim drużyna, która zaczęła odrabiać straty. Wprawdzie na kwadrans przed końcem czerwoną kartkę otrzymał Lucas Meister, ale kilka minut później Zoran Marković rzucił kontaktową bramkę. Kadeci na cztery minuty przed końcem zdołali wyjść na prowadzenie (22:21), jednak w samej końcówce pogubili się w rozgrywaniu piłki i gracze wicemistrza Hiszpanii trzykrotnie z rzędu umieścili piłkę w siatce rywali (22:24). Po kontaktowym trafieniu Dimitrija Kuettela była szansa na remis w postaci rzutu karnego, tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego. Zmarnowany rzut z siódmego metra przez Andrija Pendicia pogrzebał szansę na jakiekolwiek punkty w tym meczu.
Grupa C
Kadetten Schaffhausen – Ademar Abanca Leon 23:24 (10:15)
RK Gorenje Velenje – Dinamo Bukareszt 33:29 (17:15)