Biało-Czerwone przegrały w półfinale mistrzostw świata z Holenderkami. Pozostał im jeszcze mecz o trzecie miejsce, a selekcjoner reprezentacji Polski zapewnia, że zrobi wszystko, aby zespół wrócił z Danii z brązowym medalem.
Kluczowym momentem w spotkaniu była pierwsza część meczu, kiedy Polki nie radziły sobie w ataku i gdyby nie świetnie dysponowane bramkarki, Holenderki prowadziłyby znacznie wyżej. Mimo wszystko Biało-Czerwone w drugiej odsłonie gry pokazały charakter i zbliżyły się do rywalek na trzy trafienia.
– Bardzo ważne było pierwsze 25 minut spotkania. Nie radziliśmy sobie wtedy z szybkimi kontrami Holandii. Nie trafiliśmy też kilku rzutów. Wtedy mecz mógłby potoczyć się zupełnie inaczej. Charakter zespołu pomógł nam jednak wrócić do gry. Do końca wierzyliśmy, że możemy wygrać. Zabrakło nam niewiele, ale trzeba przyznać, że rywal dziś był lepszy od nas. Jestem bardzo niezadowolony z wyniku, ale mogę być dumny z postawy moich zawodniczek. – mówił Kim Rasmussen.
W potyczce z „Oranjes” sędziowie nie uniknęli kilku błędów, z czego niezadowolony był duński szkoleniowiec. – Brakuje mi angielskich słów, aby wyrazić moje rozczarowanie. Uważam, że Międzynarodowa Federacja Piłki Ręcznej powinna bardziej szanować kobiecy handball i ciężką pracę dziewczyn. Tak jak to robi w najważniejszych spotkaniach męskich zespołów. Tymczasem Iwona Niedźwiedź otrzymała karę za to, że jedna z rywalek poślizgnęła się i na nią wpadła. Nie chcę jednak, żeby to wyglądało, że przegraliśmy przez decyzje arbitrów. Mistrzostwa świata to nie czas eksperymentów. – dodał.
– Kwalifikację do turnieju olimpijskiego już mamy. Czas zrealizować drugi punkt naszych planów. Na pewno dobrze przygotujemy się na mecz o brązowy medal. Zrobię wszystko, aby zespół był jak najlepiej przygotowany do walki w niedzielę. – zakończył trener reprezentacji Polski.
Biało-Czerwonym pozostał w Danii jeszcze mecz o 3. miejsce. Rywalem będą Rumunki, które w półfinale po świetnym boju uległy Norweżkom. Początek spotkania w niedzielę o 14:45.