Płocka Wisła ponownie przegrała spotkanie z niemiecką drużyną, tym razem 30-34. Flensburg zagrał szybciej, dojrzalej i zasłużenie wygrał mecz w grupie A Ligi Mistrzów.
Wisła od początku spotkania dopasowała się do widowiskowego stylu gry rywala. Od początku padało dużo bramek, po szybkich wznowieniach i kontratakach. Nafciarze grali jak równy z równym z Flensburgiem, z wynikiem w okolicach remisu. Ze strony polskiej drużyny dobre zawody rozgrywał Nemanja Zelenović, ale u przeciwników piekielnie skuteczni byli Mogensen i przede wszystkim Holder Glandorf. Końcówka pierwszej połowy zdecydowanie należała do gości, którzy wyciągnęli wynik z remisu po 13, na prowadzenie 17:13.
Druga połowa była analogiczna do pierwszej. Szybkie ataki zespołu niemieckiego powodowały łatwe zdobycze bramkowe, natomiast gospodarze wypracowywali bramki po konsekwentnie rozgrywanych akcjach przez Żytnikowa, czy Tarabochie. Po kilkunastu minutach Nafciarze uszczelnili defensywę, 5-1 z wysuniętym Daszkiem i zremisowali 27:27. Jeszcze w 56 minucie spotkania zegar w Orlen Arenie wskazywał remis 30:30.
Podopieczni Manolo Cadenasa długo próbowali przełamać Niemców. Końcówka jednak znów należała do gospodarzy, którzy byli zgrani i nie popełniali prostych błędów. Flensburg tym razem odskoczył Wiślakom na cztery bramki i wygrał mecz 34:30.