W drugiej kolejce Velux EHF Ligi Mistrzów PGE Vive Kielce odniosło swoje pierwsze zwycięstwo. Kielczanie po fantastycznym meczu pokonali przed własną publicznością THW Kiel.
Kielczanie od falstartu rozpoczęli występu w EHF Lidze Mistrzów sezonu 2017/2018. W ubiegłą sobotą podopieczni Talanta Dujszebajewa przegrali na wyjeździe z Mieszkowem Brześć. Nic więc dziwnego, że przed meczem drugiej kolejki z THW Kiel, w Kielcach myśleli tylko o zwycięstwie. – Wszyscy mamy głód zwycięstwa. Chcemy przez sześćdziesiąt minut bezwzględnie walczyć! – zapewnił trener PGE Vive.
Już pierwsze minuty meczu w Hali Legionów udowodniły, że nie były to jedynie czcze zapowiedzi. Kielczanie w spotkanie z utytułowaną ekipę z Niemiec weszli kapitalnie. Od początku byli wręcz naładowani energią i wyglądali tak, jakby chcieli rozstrzygnąć wynik spotkania już w pierwszej połowie. Wystarczył kwadrans, aby gospodarze wypracowali sobie pięciobramkową przewagę. I w tym miejscu należy zaznaczyć, że był to najniższy wymiar kary, bowiem między słupkami przyjezdnych dwoił się i troił Niklas Landin.
THW Kiel w Kielcach zdawało się potwierdzać, że u progu sezonu jest zdecydowanie pod formą. W 22.minucie po fantastycznym rzucie Mariusza Jurkiewicza kielczanie wyszli na prowadzenie 14:7. Po chwili było 16:8 gdy świetnie akcje wykończył Alex Dujszebajew. W zespole gospodarzy właściwie nie było słabych punktów. I zawodnicy, który rozpoczęli spotkanie, jak i Ci, którzy na parkiecie pojawili się z ławki grali wybornie. Do przerwy PGE Vive zbudowało sobie siedmiobramkową przewagę.
W drugiej połowie trwał koncert mistrzów Polski. 174 dni czekała Hala Legionów na powrót Ligi Mistrzów i z czystym sumieniem można powiedzieć – warto było czekać. Po wznowieniu gry kielczanie kontynuowali fantastyczna grę. W ich grze funkcjonowało niemal wszystko – od kapitalnej gry w obronie do skutecznej, pomysłowej i momentami popisowej ofensywy. W szeregach defensywy THW Kiel spustoszenie niesamowite spustoszenie siał Karol Bielecki. Tonu nie ustępowali mu także Alex Dujszebajew, Michał Jurecki i Darko Djukić.
PGE Vive Kielce było zespołem kompletnym. Gdy w 54.minucie do siatki trafił Blaż Janc, przewagę gospodarzy wzrosła do 10 bramek. Chwilę później wynik podwyższył jeszcze Michał Jurecki. THW było zniechęcone i wyglądało na zespół, który jak na zbawienie wyczekuje dźwięku końcowej syreny. Gdy ta rozbrzmiała, przewagę PGE Vive wynosiło jedenaście bramek.
PGE Vive Kielce – THW Kiel 32:21(18:11)
PGE VIVE Kielce: Szmal, Ivić – Jurecki 4, Dujszebajew 4, Aguinagalde 1, Bielecki 8, Jachlewski 2, Strlek 1, Janc 3, Lijewski 1, Jurkiewicz 2, Zorman 2, Mamić, Bombac 1, Djukić 3.
Kary: 8 min. (Mamić – 4 min., Aguinagalde – 2 min., Jachlewski – 2min.).
THW Kiel: Landin, Wolff – Toft Hansen, Firnhaber, Weinhold 3, Dissinger, Wiencek 4, Ekberg 4, Zeitz, Frend-Ofors, Rahmel 1, Dahmke 6, Zarabec 1, Vujin, Bilyk, Nilsson 2.
Kary: 6 min. (Bilyk – 2 min., Weinhold – 2 min., Zarabec – 2 min.).
Sędziowali: Constantin Din i Sorin-Laurentiu Dinu (Rumunia).