Sympatycy boksu, którzy nastawili budziki na 3:00, nie mogą czuć się zawiedzeni. Po emocjonujących 10 rundach Adam Kownacki (18-0, 14 KO) pokonał jednogłośnie na punkty byłego mistrza IBF wagi ciężkiej, Charlesa Martina (25-2-1, 23 KO). Wszyscy trzej sędziowie widzieli przewagę Polaka stosunkiem 96:94.
Zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami, tempo pojedynku było od początku niezwykle intensywne. Znany z ciągłego pressingu Polak rozpoczął walkę od zdecydowanej ofensywy, wyprowadzając dużo prawych prostych na tułów i głowę Amerykanina. Ten odpowiadał ciosami podbródkowymi zarówno na górę, jak i na dół, dokładając sierpowe, choć nie bił tak często i celnie jak Polak. Martin amortyzował gardą prawe proste Kownackiego, jednak Polak wiele z nich doprowadził do celu. Nieznający na ringu wstecznego biegu „Babyface” prawie w ogóle nie używał lewego prostego, by skrócić dystans do wyższego przeciwnika: atakował seriami złożonymi z sierpowych i prawych prostych, będąc przy tym pięściarzem aktywniejszym i skuteczniejszym.
W czwartej rundzie Kownacki wstrząsnął Martinem lewym sierpowym, po których wyprowadził całą serię mocnych ciosów. Piąta odsłona należała już do Amerykanina: zawodnicy coraz częściej walczyli na pograniczu półdystansu i klinczu, gdzie Martin obijał korpus mniej dynamicznego niż wcześniej Polaka i celnie kontrował lewą ręką.
Podobnie Amerykanin walczył w szóstej rundzie, jednak tam nadział się na kilka prawych prostych Polaka. Kolejne dwie odsłony należały do Martina: były mistrz IBF pewniej wyglądał w wymianach, a pod koniec ósmej rundy kilka razy trafił Kownackiego groźnymi podbródkowymi. W dziewiątej rundzie Polak uniknął niebezpiecznych sierpów rywala i kontynuował ofensywę.
Obaj pięściarze przed ostatnią, dziesiątą rundą wyglądali już na wyraźnie zmęczonych, jednak ostatnie 3 minuty rozgrzały publiczność na Brooklynie i przed telewizorami do czerwoności: Kownacki rzucił się na rywala, a następnie doszło do szalonych wymian, w trakcie których obaj zawodnicy przechodzili kryzys. „Babyface” zamroczył rywala kolejnymi prawymi prostymi, choć pod koniec rundy dał się trafić kilkoma czystymi sierpowymi, które mogły dać w tej rundzie przewagę Amerykaninowi. Polak wygrał jednak zasłużenie: zyskał przewagę na początku walki, a druga połowa pojedynku była wyrównana z niewielkim wskazaniem na Martina. Po walce Kownacki przyznał, że potrzebuje jeszcze 2-3 walk, by być gotowym na walkę o mistrzostwo wagi ciężkiej.
Źródło: Własne