Kto by się spodziewał, że Brett Cooper będzie w tak fenomenalnej formie, albo Mamed Khalidov w tak słabej formie.
Nikt nie chciał ryzykować na samym starcie i wojownicy rozpoznawali się lowkickami. Przez pierwsze 90 sekund Khalidov z Cooperem chyba sześć razy okrążyli wnętrze klatki, aż w końcu Amerykanin zdecydował się na próbę kopnięcia. To nie był dobry wybór, bo Khalidov natychmiast przechwycił to uderzenie i Cooper znalazł się w parterze, gdzie dłuższą chwilę musiał bronić się przed ciosami Kalidova. Gdy pojedynek wrócił do stójki Khalidov próbował lewych i prawych prostych, którymi chciał znaleźć miejsce pomiędzy rękawicami przeciwnika. Kalidov podczas jednej z akcji, stracił równowagę i nagle wylądował plecami na macie. Cooper spróbował to wykorzystać, ale jego cios od razu został przechwycony i Khalidov po raz drugi w tej rundzie był bliski zapięcia decydującego chwytu. Amerykanin oswobodził się, ale nie odpowiedział niczym ze swojej strony.
Khalidow rozpoczął od kilkoma kopnięciami, które jednak nie wstrząsnęły przeciwnikiem. Cooper umiejętnie raz nie dał się obalić, a po chwili jego cios doszedł do rywala. Khalidov nic sobie jednak z tego nie robił. Sam chwycił rywala w pasie, przyparł do siatki, a wtedy zahaczył nogę Coopera i znów zaliczył udane obalenie. Amerykanin co prawda szybko wstał, ale podczas tego otrzymał jeszcze jeden celny cios w głowę. Na 90 sekund przed końcem to tym razem Cooper zaatakował głowę Khalidova i spróbował go wywrócić. To nawet mu się udało, ale Khalidov w parterze po raz trzeci zachował zimną krew i nie był daleki od skutecznego duszenia trójkątnego w swoim wykonaniu. Cooper zepsuł plany przeciwnika i do samego końca rudny walka rozegrała się na macie.
Mamed trzecią rundę postanowił rozpocząć w stójce, po czym udało mu się obalić Coopera. Przeciwnik gwiazdy KSW jednak i tym razem przetrwał ataki Czeczena i walka wróciła do góry. Cooper zadawał już coraz bardziej chaotyczne ciosy, a Khalidov z każdą chwilą stawał się szybszy od przeciwnika. Nie udało mu się jednak jeszcze raz przewrócić Amerykanina i po gongu stało się jasne, że zwycięzcę tej walki wskażą sędziowie.
—————-
Paweł Nastula po przechwyceniu nogi nie daje rady obalić Pudziana, który zrywa uchwyt i rusza do stójkowej wymiany wyprowadzając ciosy i kopnięcia. Nastula w pewnym momencie dał się obalić, a Pudzian kontrolował go w parterze i sporadycznie atakował nie podnosząc pozycji. Po chwili przestoju sędzia podnosi walkę, a Pudzianowski strzela chaotycznymi sierpami. Równo z gongiem w wymianie kolan Mariusz trafia w krocze Nastuli.
W drugiej rundzie obaj byli już zmęczeni i mniej dynamiczni. Pudzian znów poszedł w dół i zdołał przewrócić Nastulę. W parterze nie działo się jednak za wiele i sędzia szybko postawił pojedynek. Na dwie minuty przed końcem obaj postawili na wymianę ciosów, ale były to uderzenia raczej chaotyczne i bez pomysłu. Potem tym razem to Paweł przewrócił przeciwnika. Nastula najpierw wyprowadził kila ciosów, a potem próbował udusić rywala, ale chwyty nie były zapięte wystarczająco dokładnie i Pudzianowski nie odklepał. Kolejną szansę Nastula miał po kilkunastu sekundach. Pudzianowski odwrócił co prawda sytuację w parterze, ale dał złapać swoją rękę w dźwignię. Widownia znów zamarła, ale i tym razem były mistrz olimpijski nie wykorzystał okazji do poddania przeciwnika. W samej końcówce Pudzianowski zdołał jeszcze raz wywrócić rywala.
Sędziowie orzekli remis i rundę dogrywkową!
Gdy rozpoczęła się ostatnia runda obaj byli już na skraju wyczerpania. Tę lepiej wykonywał Pudzianowski, który był szybszy od rywala, aż w końcu dobrze powalił go na matę. Tym razem „Pudzian” w parterze trafił kilkoma ciosami w głowę Nastuli i sędzia odczekał chwilę dłużej, nim postawił walkę. Nastula nie miał już sił i po raz kolejny dał się przewrócić. Na macie Pudzianowski nie pokazał zbyt wiele. Nastuli zabrakło sił, przez co Pudzian łatwo wygrywa dogrywkę!
—————-
Borys Mańkowski szybko sprowadza walkę do parteru i ląduje w pozycji bocznej. Błyskawicznie przechodzi do dosiadu, łapie uchwyt i schodzi z pozycji dopinając duszenie i kończąc walkę na początku pierwszej rundy.
—————-
Silva rozpoczął walkę z nisko opuszczonymi rękoma, nic nie robiąc sobie z ciosów Polaka. Strus z kolei starał się przejmować inicjatywę i to on zadawał więcej ciosów, ale to dwa wysokie kopnięcia Silvy z pewnością zapadną w pamięć kibicom. Na dwie minuty przed końcem Strus trafił Silvę mocnym lowkickiem, ale rywal Polaka nie wydawał się tym zmartwiony. Runda skończyła się wymianami stójkowymi.
Gdy zabrzmiał gong Silva od razu rzucił się do ataku, ale Strus dobrze to skontrował. Wtedy Silva spróbował efektownego, wysokiego kopnięcia po obrocie, ale nie doszło ono do głowy Polaka.Na dwie minuty przed końcem brak gardy Silvy w końcu się na nim zemścił i zawodnik z Angoli przyjął dwa ciosy, ale zupełnie nie zrobiły one na nim wrażenia. Wtedy Strus dobrze uniknął kopnięcia przeciwnika i wykorzystał to, by obalić Silvę do parteru. Tam Strus trzy razy trafił głowę rywala w półdystansie, ale potem był za mało dynamiczny i na sam koniec rundy sędzia postawił walkę. Wtedy Silva chciał przejąć inicjatywę, ale jego atak musiał zakończyć się równo z gongiem.
W ostatniej rundzie Silva przez cztery minuty szukał jednego ciosu, który mógłby zakończyć walkę przed czasem, jednak mu się nie udało. Ostatnia minuta walki wyglądała już inaczej, bo żaden z zawodników nie starał się skończyć walki.
Wszystko zostało w rękach sędziów, a ci doskonale widzieli, że walka była niezwykle wyrównana i orzekli większościowy remis.
—————-
Pojedynek znacznie dynamiczniej i lepiej rozpoczął Narkun. Polak przypuścił szarżę na rywala i zepchnął go pod siatkę. Tam Reljić skutecznie obronił się jednak przed obaleniem i po chwili pojedynek wrócił na środek. Narkun natychmiast zapiął na jego szyi znakomity chwyt, jednak Reljić świetnie trzymał się na nogach. Chorwat zerwał duszenie i szybko obalił rywala, aby zadać mu kilka ciosów w parterze. Runda skończyła się chaotyczną wymianą ciosów.
Druga runda zaczęła się od lowkicków w wykonaniu Narkuna, jednak po jednym z nich Chorwat przechwycił nogę i… obalenie Gorana zostało skontrowane i to on znalazł się na plecach. Reljić był mniej dynamiczny i choć nieźle się bronił, to gdy tylko zdołał wstać – Narkun znów posadził go na macie. Tam nie działo się jednak prawie nic i za kilka sekund obaj stanęli na nogach. Wtedy to Reljić zepchnął rywala i udało mu się go przewrócić. Cóż jednak z tego, skoro Narkun bardzo szybko odwrócił sytuację w parterze. Po chwili przestoju Polak trafił najpierw Reljicia dwoma ciosami i jednym kopnięciem, a za moment znów go obalił. Wtedy runda dobiegła końca, ale Reljić wiedział, że w trzeciej musi pokazać znacznie więcej.
Na starcie trzeciego starcia Reljić okazał się bardziej dynamiczny. Chorwat wyprowadził trzy niezłe ciosy, a Narkun niczym nie odpowiedział.W tej walce wymiany w parterze nie należały jednak do najciekawszych i tak było i tym razem. Reljić dominował, ale nie potrafił trafić Narkuna naprawdę mocno. Trzecia runda na punkty należała jednak do Chorwata. Polak w końcu odpowiedział kilkoma ciosami młotkowymi , ale to nie było wystarczająco wiele.
—————-
W przypadku walki Mateusza Gamrota z Łukaszem Chlewickim nie ma potrzeby rozpisywania się. Gamer zrobił absolutnie wszystko, aby zdominować bardziej doświadczonego zawodnika, co mu się udało. Chlewicki nie miał dużo do powiedzenia w starciu z młodym Poznaniakiem z Ankosu. Od rozpoczęcia walki Mateusz Gamrot kontrolował pojedynek, aż do samego końca.
—————-
Kornik rozpoczął od próby dwóch kopnięć, ale Bakocević dobrze ich uniknął, po chwili Vaso sprowadzając do parteru został skontrowany i skończył na plecach. Wtedy jednak sędzia musiał przerwać pojedynek, bo uszkodziła się rękawica Bakocevicia. Ciężko widzieć w tym jakąkolwiek winę Czarnogórca, ale kibice cały „proces wymiany” rękawicy skwitowali gwizdami.
Po wznowieniu Sowiński nie zdołał skontrolować przeciwnika w parterze i walka wróciła do stójki, gdzie prowadził Kornik, jednak pod koniec rundy jeszcze Artur Sowiński wylądował na plecach, ale sytuacja ta trwała tylko sekundy i po chwili rozległ się gong.
W starciu numer dwa Sowiński postawił na high kicki. Bakocević pierwsza dwa z nich wyłapał na gardę, ale kolejne wyraźnie go zdenerwowały. Czarnogórzec przycisnął przeciwnika do siatki, ale to Sowiński po chwili świetnie rzucił nim o matę. Obalenie udało się Polakowi, ale w Bakocević znów dość szybko wstał na nogi.
Wtedy jednak Sowiński wyprowadził celne ciosy kolanami i Bakocević przez chwilę wydawał się zamroczony. Czarnogórzec stracił ochraniacz na szczękę, ale jednak przetrwał tę nawałnicę. Po chwili sytuacja zupełnie się odwróciła. Po nieudanej akcji „Kornik” wylądował na macie, a rywal po prostu rzucił się na niego. Polak przyjął kilka ciosów i choć nie był zbyt aktywny, Bakocević był za bardzo zmęczony, by wykorzystać swoją przewagę. Jego ataki były sporadyczne i Sowiński wytrwał w parterze aż do końca rudny. To nie było jednak dla niego udane starcie.
Bakocević z kolei wydawał się być w świetnym humorze. Od początku trzeciego starcia cały czas coś mówił sobie pod nosem i próbował nawiązać kontakt z sędzią. Nie zapominał jednak też o walce, przez co znów udało mu się obalić Kornika na matę. Ten był już mocno wyczerpany i ograniczał się tylko do defensywy, co jakiś czas przyjmując lekkie ciosy na głowę. Bakocević starał się atakować, znów mówił coś do sędziego, ale ten widział, że w parterze nie dzieje się wiele i ostatecznie postawił walkę. Na minutę przed końcem „Kornik” spróbował zaatakować nogi rywala, ale Bakocević świetnie się uchylił, a potem to znów on znalazł się w pozycji dominującej w parterze. Czarnogórzec jeszcze powiedział kilka słów do swojego narożnika, a potem rozległ się gong, który zakończył tę walkę.
Sędziowie nie byli jednogłośni, ale na punkty według nich lepszy okazał się Artur Sowiński. Rzeczywiście decyzja sędziów była dość kontrowersyjna, ale faktem stało się, że Sowiński pokonał na punkty Bakocevicia.
—————-
Zawodnicy postawili na walkę bokserską, w której imponowali dynamiką. Celiński prezentował niezłe uniki, ale to on jako pierwszy został trafiony w prawy łuk brwiowy. Krew zaczęła zalewać jego oko. Po trzech minutach wymian bokserskich Celiński spróbował kopnięć, jednak po nich wrócili do boksowania.
Kondraciuk w tym bokserskim pojedynku prezentował się lepiej. Celiński zadawał mniej ciosów, a do tego często zbyt nisko opuszczał głowę, przez co był łatwiejszym celem do trafienia. Pod koniec rudny Kondraciuk przeprowadził jeszcze jedną kombinację, ale nie wstrząsnęła ona Celińskim i po chwili rozbrzmiał gong.
Pierwsza minuta rundy drugiej wyglądała tak samo, jak początek tego pojedynku. Tylko jedno kopnięcie Kondraciuka mogło przypomnieć o tym, że jest to walka MMA a nie pojedynek dwóch bokserów. Tym razem to Kondraciuk wyprowadzał ciosy niżej i szukał trafień na korpus rywala. Celiński zupełnie nie odstawał i do świetnych uników dokładał długie proste. Celiński prezentował się lepiej kondycyjnie, schodził z linii ciosu i jego ciosy dochodziły celu, po czym na łuku brwiowym Kondraciuka pojawiła się krew. Tak skończyła się druga runda
W trzeciej rundzie Kondraciuk po raz pierwszy spróbował sprowadzić rywala do parteru, ale szybko tego pożałował. Najpierw to właśnie Kondraciuk wylądował na macie, a potem, gdy wstał, Celiński trafił go potężnym podbródkowym. Po tym ciosie nadeszły jeszcze trzy kolejne i to był początek końca Kondraciuka.
– Broń się, bo przerwę – upominał sędzia Kondraciuka i choć ten przetrwał pierwszy atak Celińskiego, a potem wdał się z nim jeszcze w chaotyczną wymianę, to nie był już w pełni sprawny. Celiński atakował nadal, a gdy rywal wylądował na kolanach i dostał kolejne ciosy na głowę, sędzia musiał przerwać ten pojedynek. Po chwili narożnik poddał swojego zawodnika i Celiński mógł świętować zwycięstwo,
Kondraciuk po poddaniu walki nie zgadzał się z decyzją trenera.
—————-
W Krakowie sam początek starcia należał do Radomskiego, któremu udało się na starcie obalić rywala, ale walka nawet na chwilę nie przeszła do parteru. Za to po chwili przeniosła się pod siatkę, gdzie obaj zawodnicy trafili. Gdy walka wróciła na środek, Radomski kopał, a Piskorz szukał celnych ciosów rękoma, jednak nikt nie uzyskiwał znaczącej przewagi. Dwie minuty przed końcem walki Piskorz przyparł Radomskiego do siatki, gdzie mocno pracował kolanami i po minucie wbijania przeciwnika w siatkę sędzia wrócił walkę na środek klatki. Po wznowieniu walki Piskorz rzucił się na rywala, obalił go i zaatakował głowę przeciwnika celnymi ciosami, jednak Radomski dotrwał do końca starcia.
Radomski od początku drugiej rundy próbował obalić rywala, jednak to on znalazł się na plecach i po czasie zaczął krwawić z nosa. Potrzebował on pomocy cutmana. Chwila oddechu pomogła Radomskiemu, bo po wznowieniu nie dał się zdominować i po wymianach to on sprowadził do parteru i do ostatnich sekund trzymał naciskówkę na szczęce Piskorza.
W trzeciej rundzie zawodnicy postawili na wymiany bokserskie, z których zwycięski wychodził Radomski, który przed samym końcem ostatniego starcia zdołał jeszcze obalić swojego przeciwnika.
—————-
Mamed Khalidov pokonał Bretta Coopera jednogłośnie na punkty
Mariusz Pudzianowski pokonał Pawła Nastulę jednogłośnie na punkty po dogrywce.
Borys Mańkowski pokonał Davida Zawadę przez duszenie trójkątne rękoma (1:20 1Runda)
Piotr Strus zremisował z Jayem Silvą
Goran Reljic pokonał Tomasza Narkuna jednogłośnie na punkty.
Mateusz Gamrot pokonał Łukasza Chlewickiego przez jednogłośną decyzję.
Artur Sowiński pokonał Vaso Bakocevica przez niejednogłośną decyzję.
Karol Celiński pokonał Tomasza Kondraciuka przez TKO (corner stoppage) 2 runda.
Robert Radomski pokonał Mateusza Piskorza przez jednogłośną decyzję.