Ostatnim przeciwnikiem Biało-Czerwonych podczas turnieju kwalifikacyjnego do Igrzysk Olimpijskich była reprezentacja Słowenii. Podopiecznym Vitala Heynena do upragnionego awansu wystarczył w najgorszym wypadku jeden wygrany set.
Polacy nie najlepiej zaczęli spotkanie, szarpiąc w przyjęciu zagrywkę Alena Pajenka (0:2). Przewaga rywali powiększyła się po autowym ataku Macieja Muzaja (1:4), jednak Vital Heynen nie reagował i pozwolił swoim zawodnikom się odbudować. Słoweńcy bardzo dobrze wyglądali w defensywie i prawie za każdym razem udawało im sę podbić ataki Polaków. Sytuacja nie ulegała zmianie i to nasi rywale w dalszym ciągu mieli trzy „oczka” przewagi (3:6). Dobrze funkcjonował blok naszych gości i po zatrzymaniu Michała Kubiaka Słoweńcy prowadzili na pierwszej przerwie technicznej 8:4. Po pauzie szczęście uśmiechnęło się do Biało-Czerwonych. Krok po kroku, przy zagrywce Fabiana Drzyzgi odrobili straty. Przy stanie 9:8 trener Giuliani Alberto poprosił o przerwę dla swojej drużyny i po czasie Drzyzga popełnił błąd w serwisie. Goście szybko wrócili na trzypunktowe prowadzenie (9:12). Słoweńskiego bloku niestety nie by w stanie przebić nawet Wilfredo Leon. Tuż przed drugą przerwą techniczną naszym zawodnikom udało się nadgonić wynik, ale po błędzie Kubańczyka w serwisie rywale z powrotem mieli na swoim koncie trzy „oczka” więcej (13:16). Przy stanie 14:18 Vital Heynen zdecydował się poprosić o czas dla swojej reprezentacji. Set powoli zbliżał się do końca i to podopieczni Giuliani Alberto w dalszym ciągu mieli kontrolę nad grą. Świetnie spisywali się Alen Pajenk i Klemen Cebulij (16:21). W ostatniej chwili Biało-Czerwoni wzięli się za odrabianie strat i nim się obejrzeliśmy z przewagi Soweńców zostały tylko dwa punkty (20:22). Przy stanie 21:23 w miejsce Fabiana Drzyzgi i Macieja Muzaja pojawili się Grzegorz Łomacz i Dawid Konarski. Zmiana niestety nie wiele pomogła i wkrótce nasi rywale mieli do wykorzystania serię piłek setowych (21:24). Swoją szansę wykorzystał Alen Pajenk i zakończył odsłonę potężnym atakiem ze środka siatki (21:25).
Podobnie jak w pierwszej odsłonie, tego seta lepiej rozpoczęli Słoweńcy (1:2). Tym razem jednak udało nam się utrzymać w kontakcie z rywalami (3:3).Ta sytuacja nie trwała zbyt długo, bo rywale wkrótce wyrwali się na prowadzenie (4:6), ale po dobrym ataku Mateusza Bieńka, a później skutecznym bloku naszego środkowego Biało-Czerwoni wyszli na pierwsze w tym spotkaniu prowadzenie i na pierwszej przerwie technicznej prowadzili skromnie 8:7. Gra co prawda toczyła się punkt za punkt, ale to nasi zawodnicy pozostawali na prowadzeniu (10:9). Przewagę udało się powiększyć dopiero po przypadkowej obronie Muzaja nogą i dobrym ataku Leona przez potrójny blok (12:10). Nie musieliśmy długo czekać na odpowiedź naszych przeciwników. Po kapitalnym ataku Cebulija z pipe’a wynik po raz kolejny się wyrównał (12:12) i znowu graliśmy w kontakcie (15:15). Na drugą przerwę techniczną zespoły zeszły po dobrym ataku Muzaja z prawego skrzydła (16:15). Na środku siatki znowu pokazał się Matusz Bieniek i po jego skutecznym zbiciu Biało-Czerwoni mieli na swoim koncie już dwa punkty więcej (18:16), ale podobnie jak i w całej partii, Słoweńcy w mgnieniu oka wyrównali wynik, a po naszym błędzie w przyjęciu zdobyli nawet prowadzenie (18:19). Końcówka zapowiadała się niezwykle nerwowo, Słoweńcy nie zamierzali tak łatwo wypuścić tej partii z rąk. Przy stanie 20:20 Vital Heynen poprosił o przerwę dla swojej drużyny. Po czasie Wilfredo Leon ustrzelił zagrywką libero reprezentacji Słowenii, a potem zaserwował kolejnego asa między Jani Kovacica a Ziga Sterna (22:20). Błąd na zagrywce 16 dał Polakom piłkę setową (24:22). Bilet do Tokio sprezentował nam Tine Urnaut, który posłał piłkę po zagrywce daleko na aut (25:23).
Po zwycięskim secie, który dał nam awans na Igrzyska Olimpijskie w Tokio, Vital Heynen całkowicie zmienił skład – na boisku pojawili się Śliwka, Szalpuk, Konarski, Łomacz i Kłos. Nasi siatrarze zdecydowanie lepiej weszli w tę partię, już na początku zyskując prowadzenie 4:2. Słoweńcy jednak nie zamierzali spoczywać na laurach i jeszcze chcieli pokazać na co ich stać. Po podwójnym bloku Pajenka i Sterna na Olku Śliwce wyszli na prowadzenie 7:6. Sytuacja szybko się odwróciła. Po efektownym, pojedynczym bloku Karola Kłosa na Pajenku Polacy mieli na swoim koncie jedno „oczko” więcej niż rywale (9:8). Podobnie jak w poprzedniej odsłonie, zespoły wymieniały się ciosami i grały bardzo równo. Dopiero po asie serwisowym Dawida Konarskiego Polacy mieli szansę na ucieczkę (13:12). Niestety, nie wykorzystali jej i gra w dalszym ciągu toczyła się punkt za punkt. Tuż przed drugą przerwą techniczną nasi rywale zaczęli popełniać błędy i dystans między zespołami się powiększył (15:12). Polacy nie potrafili wykorzystać swojej szansy i nim się obejrzeliśmy wynik na telebimie w ERGO Arenie ponownie pokazywał remis (15:15). Gościom udało się na chwilę przejąć kontrolę nad grą, ale za linią dziewiątego metra pojawił się Mateusz Bieniek i odwrócił wynik (15:17, 18:17). Podopiecznym trenera Giuliani Alberto jeszcze udało się nam zagrozić (20:20), ale Polacy szybko opanowali sytuację i w ostatniej chwili wyrwali się na prowadzenie (23:21). Ostatnie słowo należało do Artura Szalpuka, który zakończył trzeciego seta asem serwisowym (25:23).
Nasi rywale ponownie lepiej weszli w nowego seta (1:3). Sytuacja stawała się coraz bardziej nieciekawa i przy stanie 1:5 Vital Heynen zmuszony był poprosić o przerwę, a na przyjęciu za Aleksandra Śliwkę pojawił się Bartosz Kwolek. Przy zagrywce zawodnika ONICO Warszawa udało nam się odrobić nieco straty (4:5). Pomimo tego, na pierwszej przerwie technicznej to przyjezdni prowadzili 8:6. Kolejny raz punktową zagrywką popisał się Mateusz Bieniek i dzięki temu Biało-Czerwoni wyszli kolejny raz na prowadzenie (10:9). Wkrótce powiększyli przewagę do trzech oczek i trener Alberto był zmuszony poprosić o czas dla swojej drużyny (14:11). Czas nie pomógł, po powrocie na boisko Karol Kłos i Dawid Konarski zatrzymali słoweńską ofensywę efektownym blokiem. Po drugiej przerwie technicznej dystans wynosił już cztery punkty (17:13). Partia powoli zbliżała się do końca i wiele skazywało na to, że będzie to też ostatni set w tym meczu. Po pojedynczym boku Kwolka na Toncku Sternie, a później będzie dotknięcia antenki Biało-Czerwoni mieli na swoim koncie sześć „oczek” w zapasie (22:16). Po ataku blok-at w wykonaniu Kwolka Polacy mieli na swoim koncie serię piłek meczowych (24:19). Kropkę nad „i” postawił Alan Pajenk, posyłając zagrywkę w pół siatki (25:21).
Polacy zakończyli turniej kwalifikacyjny w Gdańsku na pierwszym miejscu i z kompletem zwycięstw meldują się na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio!
Polska – Słowenia 3:1 (21:25, 25:23, 25:23, 25:21)
Polska: Nowakowski, Muzaj, Leon, Drzyzga, Kubiak, Bieniek, Wojtaszek, Zatorski, Konarski, Szalpik, Łomacz, Śliwka, Kwolek, Kłos
Słowenia: Stern, Pajenk, Kozamernik, Ropert, Urnaut, Cebulij, Kovacic, Alen, Gasparini, Vincic, Stalekar, Stern, Klobucar, Videcnik