Kwalifikacje olimpijskie: kto nie wygrywa 3:0, ten przegrywa 2:3…

4 sty 2016, 18:31

Z nieba do piekła – takiej drogi nie lubimy, ale taka się dziś niestety odbyła. Polki przegrały w Ankarze z Rosją 2:3, mimo, że prowadziły już 2:0 i były na dobrej drodze do zwycięstwa. Wielka szkoda! Jutro mecz z Belgią.

Polki dobrze zaczęły dzisiejsze spotkanie. Wbrew oczekiwaniom Rosjanki nie odskoczyły i miały problemy z biało-czerwonymi, które odskoczyły od razu na dwa punkty (4:2). Rosjanki szybko jednak wyrównały, a do pierwszej przerwy technicznej toczyła się gra punkt za punkt, ale po ataku Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty podopieczne Jacka Nawrockiego zeszły na przerwę techniczną z minimalnym prowadzeniem (8:7). Po przerwie Polki grały niezwykle umiejętnie i kolejne ataki Skowrońskiej-Dolaty i Anny Werblińskiej objęły trzypunktowe prowadzenie (10:7). Dodatkowo Rosjanki popełniały sporo błędów własnych, a nasze konsekwentnie trzymały spokojną dwupunktową przewagę (13:11). Jeszcze przed przerwą swoją siłę kilka razy pokazała Werblińska i prowadzenie z powrotem wzrosło do trzech punktów (16:13). Po przerwie Rosjanki zdobyły dwa kolejne punkty, ale wtedy kapitalną serią sześciu punktów popisały się Polki i prowadzenie oscylowało już wokół spokojnego sześciopunktowego poziomu (21:15). Nasze zawodniczki świetnie grały blokiem i kapitalnie serwowały. To przyniosło znakomity efekt, gdy na zagrywce stanęła Werblińska, posyłając ku rywalkom kapitalne bomby z zagrywki (24:17). Set ostatecznie – ku naszej radości – zakończył się pewnym zwycięstwem Polek (25:19).

Kto myślał, że to tylko chwilowy wzrost formy Polek, musiał się uszczypnąć, gdy zobaczył początek drugiej partii. W ataku kapitalnie grała Aleksandra Jagieło, asa dołożyła Anna Werblińska i przy ledwie dwóch zdobytych punktach rywalek, biało-czerwone osiągnęły na pierwszej przerwie bardzo wysoką przewagę (8:2). Po powrocie z tonu nadal nie spuszczała Jagieło, popisując się kapitalnym blokiem (10:3).  Kolejne dwie akcje skończyły nasze rywalki. Trener Rosjanek szukał nowych rozwiązań, wprowadzając Ljubow Sokołową, ale niewiele to dawało, gdyż za chwilę kolejny kapitalny blok zatrzymał na środku Rosjanki (12:5). W kolejnej akcji piłkę w aut wyrzuciła Natalja Obmoczajewa, co było kwintesencją bezradności Rosjanek w tym spotkaniu. Kolejne bloki i udane ataki sprawiły, że na drugiej przerwie technicznej biało-czerwone prowadziły dziewięcioma punktami (16:7). Gra punkt za punkt nic oczywiście nie dawała rywalkom, a Polki czuły się nadal uskrzydlone (18:9). W kolejnych minutach Polki kontrolowały grę, kończąc kilka ataków z drugiej linii, w czym brylowała Skowrońska (22:12). Do końca seta jeszcze kilka punktów zdobyły Rosjanki, ale druga partia i tak zakończyła się deklasującym wynikiem (25:18). Tu nie trzeba przelewać wiele słów na papier. Wystarczy napisać, że pierwsze dwa sety to istna dominacja!

Rosjanki zaczęły się budzić po naszych nieskończonych atakach na początku partii trzeciej (2:4). To jednak nie podłamało naszych zawodniczek, które najpierw doprowadziły do remisu, a po kilku chwilach – za sprawą bardzo sprytnej kiwki Gabrieli Polańskiej – wyszły na prowadzenie (6:5). Na przerwie technicznej przewaga reprezentantek Polski utrzymała się w niezmiennym rozmiarze (8:7). Gdy Polki prowadziły jednym punktem (10:9), wydawało się, że można grać pewnie i spokojnie, ale stracona seria punktów pozwoliła Rosjankom nabrać  wiatru w żagle. Głównie stało się to za pomocą nieskończonych ataków podopiecznych Jacka Nawrockiego (10:15). Na drugiej przerwie Polki nie zmniejszyły dystansu, ale tuż po przerwie selekcjoner wprowadził na boisko Izabelę Bełcik i Berenikę Tomsię, a Polki zaczęły odrabiać straty (13:16). Niestety, to był tylko chwilowy zryw, bo zaraz kolejne trzy punkty zdobyły Rosjanki (13:19). Kolejne dwa punkty wpadły na nasze konto, ale to było jeszcze trochę za mało, żeby walczyć z rywalkami o zwycięstwo (15:19). Za chwilę jednak biało-czerwone znowu zaczęły swój koncert, a na środku zablokowała Sylwia Pycia (18:20). Po chwili piłka po ataku Rosjanek wylądowała w aucie, a świetny serwis dał remis (20:20). Prowadzenie Polkom udało się zdobyć po kilku chwilach (22:21) i wydawało się, że to podłamie Rosjanki. Kolejne dwa punkty to jednak błędy biało czerwonych (22:23). Niestety – kolejne dwie akcje to już skuteczne ataki Rosjanek i pierwszy przegrany set (22:25).

Niestety, czwarta partia zaczęła się źle dla Polek. Po dobrym ataku Koshelevey i bloku, rywalki wyraźnie prowadziły (3:0). Naszym zawodniczkom już dużo ciężej szło przebijanie się przez mur postawiony przez rywalki i niestety przewaga rywalek rosła (2:6). Na pierwszej przerwie Polki nie zmniejszyły straty i przegrywały dość wyraźnie (4:8). Polki kompletnie straciły lekkość gry i skuteczność z pierwszych dwóch setów. Nie funkcjonował żaden element – dobre przyjęcie, rozegranie i atak (4:10). Wyglądało to bardzo źle, gdyż Polki nie kończyły ataku, a dodatkowo popełniały sporo błędów własnych. W ekipie rosyjskiej świetnie grała Tatiana Kosheleva i Natalja Obmoczajewa, a nasze rywalki ciągle powiększały dystans (7:16). Gra punkt za punkt po drugiej przerwie technicznej nic nie dawała Polom, a przewaga po kolejnej serii punktowej osiągnęła niebotyczny wynik (8:21). Partia zakończyła się deklasacją. Co prawda Polki jeszcze przed końcem partii zdobyły kilka punktów z rzędu, ale to i tak była deklasacja (14:25).

Tie-break wreszcie zaczął się dobrze, podobnie, jak dwie pierwsze partie spotkania (2:0). Po chwili jednak znów był remis – za sprawą ataku Koshelevey – i przewagę trzeba było budować od nowa. Niestety zbudowały ją Rosjanki, które już nie popełniały własnych błędów, zmuszając do nich nasze zawodniczki (2:4). Po chwili kolejną piłkę skończyła niewidoczna ostatnio Jagieło, a szczęście przy zagrywce Sylwi Pycii dało nam remis (4:4). Dalej widzieliśmy grę punkt za punkt. Może styl zdobywania punktów nie był powalający, ale ważne było, że trzymaliśmy z rywalkami kontakt (6:6). Przy zmianie stron nasze rywalki prowadziły jednak dwoma punktami. Bardzo dobrymi zagrywkami zaskoczyła nas wprowadzona Chodunowa (6:8). Odrabianie strat zaczęło się krótko po przerwie technicznej, gdy Polki zdobyły dwa punkty (8:9), a po świetnych serwisach Natalii Kurnikowskiej wyszły na prowadzenie (10:9). Kolejne cztery punkty powędrowały na konto Rosjanek i było wiadomo, że ten mecz może być bardzo trudny do wygrania (10:13). Po kolejnym bloku na Skowrońskiej i jej błędzie mecz się zakończył przegraną Polek (10:15). I znowu trzeba powiedzieć: kto nie wygrywa 3:0, ten przegrywa 2:3…

Polska – Rosja 2:3 (25:19, 25:18, 22:25, 14:25, 10:15)

Polska: Werblińska, Efimienko, Bełcik, Tomsia, Grejman, Polańska, Pycia, Kurnikowska, Jagieło, Ganszczyk, Skowrońska-Dolata, Wołosz,  Krzos, Maj-Erwardt.

Rosja: Szczerbań, Sokołowa, Ljubuszkina, Obmoczajewa, Kosanienko, Hodunowa, Starcewa, Fetisowa, Koszeliewa, Zariażko, Małych, Ilczenko, Jeżowa, Małowa.

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA