Kamil Stoch może czuć duży zawód pod zajęciu siódmego miejsca na dużej skoczni w Lahti podczas mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym. Po zawodach nasz dwukrotny mistrz olimpijski nie był zadowolony, ale zarazem nie załamywał rąk…
– Jest zawód, ponieważ chciałem skakać jak najlepiej i w dalszym ciągu jestem zdania, że stać mnie na więcej niż dzisiaj pokazałem. Uważam, że jest bardzo dobrze, bo cała drużyna zasługuje na słowa uznania, a zwłaszcza Piotrek. – Chciałem poprawić błąd z pierwszej serii, kiedy odbicie było skierowane zbyt w górę, a w efekcie wyszedł tzw. „przerzut” do przodu. Później starałem się wyciągnąć z tego skoku, ile tylko się dało, przez co trochę mnie pokrzywiło w locie. Walczyłem do końca, natomiast dziś nie był mój dzień.
– Wiedziałem, że te różnice nie są duże i przy drugim dobrym skoku, można tutaj powalczyć. Ale jak powiedziałem przed chwilą, nie udało się. Robiłem, co mogłem, dałem z siebie wszystko, ale czegoś zabrakło. Nie mogę powiedzieć, że coś się zepsuło. Cały czas pracuję nad pewnymi elementami. Raz wychodzą należycie, a czasami pojawiają się błędy. Dziś tak właśnie było. Już po wyjściu z progu wiedziałem, że to nie będzie udany skok, ale walczyłem do końca. Miejsce w „10” na takich zawodach jest również dobrym wynikiem.
Stoch odniósł się także do radości jaką czuł po zdobyciu brązowego medalu przez Piotra Żyłę… – Piotrek zrobił dziś wspaniałą pracę i zdecydowanie zasłużył sobie na ten medal. Nie tylko tym dniem, ale i wszystkimi latami, które poświęcił aż do tego momentu. Jestem z niego bardzo dumny. Kiedy po swoim finałowym skoku zobaczyłem, że Piotrek jest na pozycji lidera, to od razu mu powiedziałem, że będzie miał medal. Wiadomo, że na początku, z uwagi na moje skoki byłem smutny, ale po zobaczeniu Piotrka na podium, wszystkie rozterki minęły. Dziś będziemy się cieszyć, ale musimy patrzeć do przodu. Pojutrze mamy kolejny konkurs i trzeba się do niego dobrze przygotować.
Źródło: Własne/Skijumping.pl