Amerykańska NFL stara się pozyskiwać fanów poza granicami USA. Po dwóch meczach tego sezonu rozegranych w Londynie, przyszedł czas na Meksyk. Tak się składa, że okazję do pokazania się fanom futbolu w stolicy tego kraju, Mexico City miał polski “rodzynek” w National Football League, Sebastian Janikowski. Jego Oakland Raiders zdołali pokonać Houston Texans 27:20.
Miejscem rozgrywania ostatniego meczu 11. serii gier było ponad stutysięczne Estadio Azteca. To na tym obiekcie swoje – zapewne najsłynniejsze – bramki strzelił Diego Maradona. Podczas ćwierćfinału z Anglią na Mistrzostwach Świata w 1986 roku legendarny Argentyńczyk najpierw trafił do siatki odbijając piłkę ręką, a kilka minut później wykonał rajd przez ponad pół boiska, kiwając kolejnych rywali i zdobywając drugiego gola dla swojego kraju. Dzisiejszej nocy ten obiekt stał się natomiast gościnnie areną zmagań futbolowych. Warto dodać, iż Estadio Azteca znajduje się na wysokości ponad 2000 metrów nad poziomem morza, co odczuwali zawodnicy obu drużyn, którym regularnie podsuwano maski tlenowe.
W mecz lepiej weszli zawodnicy z Teksasu, którym prowadzenie dał w pierwszej kwarcie kopnięciem z pola Nick Novak. Z czasem jednak do głosu zaczęli dochodzić gracze Oakland Raiders i dopięli oni swego już w pierwszej akcji po zmianie stron. Podanie Dereka Carra wykorzystał sprowadzony w tym rou poprzez draft Jalen Richard. Bez problemów podwyższył za jeden punkt Sebastian Janikowski i podopieczni Jacka Del Rio prowadzili 7:3. Niespełna dwie minuty gry później Raiders byli bliscy zanotowania drugiego przyłożenia, lecz po niewykorzystanych trzech próbach zdecydowano się wprowadzić do gry polskiego kopacza, dla którego umieszczenie piłki między słupki z odległości 19 jardów było tylko formalnością, dzięki czemu jego zespół prowadził już 10:3.
Przewaga ta stopniała jeszcze przed przerwą za sprawą touchdownu Braxtona Millera i podwyższenia Novaka, co doprowadziło do remisu. W trzeciej kwarcie przyłożenie dla Texans zdobył także Miller, z tym że był to 25-letni Lamar. Jeszcze chwilę wcześniej wydawało się, że Texans zaprzepaszczą swoją szansę po tym, jak na zaledwie jeden jard przed polem punktowym szarżującego rywala za linię wypchnął Karl Joseph, a z każdą kolejną próbą goście oddalali się od endzone’u. Ostatecznie jednak dopięli swego i po podwyższeniu Novaka prowadzili już 17:10. W odrabianiu strat udział miał Janikowski, który dał Raiders trzy punkty, kopiąc z 20 jardów.
Największe emocje przeżywali fani w ostatniej kwarcie, która rozpoczęła się od kopnięcia z pola Nicka Novaka, dzięki któremu Texans ponownie wyszli na 7-punktowe prowadzenie. Roztrwonili je jednak błyskawicznie, gdyż już w pierwszym ofensywnym rajdzie po stracie trzech punktów efektowne długie podanie Carra wykorzystał w nie mniej efektowny sposób Jamize Olawale i po raz kolejny na tablicy widniał rezultat remisowy. Wówczas do akcji wkroczył duet nazywany za Oceanem AC/DC. Amari Cooper złapał podanie Dereka Carra i odmienił losy rywalizacji na niespełna 5 minut przed upływem czasu. Z podwyższenia oczywiście nie pomylił się Sebastian Janikowski i jak się okazało, ustalił on wynik na 27:20 dla Oakland Raiders. 38-letni Polak zdobył dziś 9 punktów. Żaden inny gracz nie był w stanie wywalczyć ich więcej, co pokazuje spory wkład naszego rodaka w szczęśliwe zwycięstwo Raiders.
“The Silver and Black” spisują się w tym sezonie zaskakująco dobrze, na pewno nie wyglądając jak drużyna, która od 14 lat nie potrafi zakwalifikować się do fazy play-off. W tym roku cel ten jest coraz bliżej zrealizowania – Raiders na sześć spotkań przed końcem sezonu regularnego NFL mogą się pochwalić bilansem 8 zwycięstw i tylko 2 porażek, co daje im prowadzenie w tabeli dywizji AFC West, gdzie wyprzedzają chociażby aktualnych mistrzów – Denver Broncos, których pokonali zresztą dwa tygodnie temu (więcej TUTAJ). W przyszły weekend ekipę z Oakland czeka niełatwe zadanie, gdyż ich rywalem będzie finalista z ubiegłego sezonu, Carolina Panthers. W trwającej kampanii Cam Newton i spółka jednak zawodzą i z bilansem 4-6 zamykają tabelę dywizji NFC South.