Legio, kto jeśli nie Ty?

21 sie 2019, 21:30

Szkockie media widzą pojedynek Glasgow Rangers z Legią Warszawa jako „mecz o miliony”. W końcu z kasy UEFA jest do wyciągnięcia minimum 3 miliony euro za awans do fazy grupowej Ligi Europy. W Polsce traktujemy tę rywalizację jako walkę o honor, a w zasadzie obronę jego resztek z tego, co zostało po kolejnej fatalnej letniej kampanii w Europie rodzimych klubów.

Nadwiślańscy bukmacherzy twardo stąpają po ziemi, awans Legii wg najpopularniejszych polskich serwisów będzie niespodzianką. Jeśli spełnią się ich przewidywania to polska liga, spadnie jeszcze głębiej w czeluściach europejskiego rankingu. Tylko czy kolejne spadki robią jeszcze na kimkolwiek wrażenie?

Tym pesymizmem zdają się nie przejmować warszawscy kibice, którzy szturmują już od jakiegoś czasu kasy przy Łazienkowskiej. Na trybunach można się spodziewać kompletu publiczności. I to właśnie niepowtarzalna atmosfera stadionu Wojskowych jest tym, co może dać Legii dodatkowego kopa w jutrzejszej rywalizacji. Atutów po stronie Legii można się doszukiwać także w statystyce straconych bramek. Podopieczni Vukovicia od 6 spotkań zachowują czyste konto w Lidze Europy, jednak każdy, kto oglądał wcześniejsze mecze, wie ile było w tym szczęścia, a ile rozumu i dobrej gry z tyłu. Zdaje się jednak, że każdy kolejny mecz jest w tym sezonie lepszy lub przynajmniej nie gorszy od poprzedniego. Pytanie brzmi tylko, czy na Glasgow Rangers to wystarczy?

Drużyna z wysp odradza się niczym feniks z popiołów po bankructwie. Jeśli mówimy o solidnej grze obronnej Legii, to wypada też wspomnieć o tym, jak sobie w tej części piłkarskiego rzemiosła radzą Szkoci. W sześciu meczach w pucharach stracili trzy bramki, a trafili do siatki rywala aż dziewiętnaście razy. Warto jednak zauważyć, że do trzeciej rundy nie mieli oni poważnych rywali. Nie bez znaczenia jest także postać trenera klubu z protestanckiej części Glasgow. Na ławce zasiada sam Steven Gerrard i z całą pewnością jest wartością dodaną dla całej szkockiej ligi.

Chciałbym widzieć jutrzejszy pojedynek jako dwumecz o być albo nie być polskiej piłki w poważnej europejskiej rywalizacji. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że do „być” w Europie nie wystarczy sam awans do fazy grupowej Ligi Europy, tam już bywają prawie wszyscy, jeśli nie dokładnie wszyscy. Może to być jednak krok w stronę wygrzebywania się z dna tego, co nazywamy poważną piłką. Ostatnie dwa fatalne sezony będą się za nami jeszcze trochę ciągnęły w rankingu i szans na spektakularne awanse w nim praktycznie nie ma przez jeszcze długi czas. Chodzi o to, żeby nie stracić kontaktu na dobre z europejską klasą średnią. I po prostu nie wypada, żeby blisko 40-milionowy naród nie miał choćby jednej drużyny przez całą jesień w Europie. Legio, nie zazdroszczę odpowiedzialności za rodzimą piłkę, ale kto jak nie Ty?

Przewidywany skład Legii Warszawa na jutrzejsze spotkanie:

Majecki – Stolarski, Lewczuk, Jędrzejczyk, Rocha – Vesović, Martins, Cafu, Gvilia, Luquinhas – Kulenović.

Początek spotkania zaplanowano na godzinę 20.00, transmisja w TVP Sport.

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA