Po serii zwycięstw w tegorocznej Lidze Mistrzów ostatnie spotkanie Asseco Resovia Rzeszów rozegrała na wyjeździe, ze szwajcarskim Dragons Lugano. Dla Polaków mecz ten był jedynie sparingiem, jednak mimo, iż Szwajcarzy nie mieli już żadnych szans na awans, wciąż walczyli o grę w Pucharze CEV. Po trzech setach pewne zwycięstwo i kolejne punkty zapisała na swoim koncie drużyna Mistrzów Polski, którzy tym samym zakończyli fazę grupową bez straty punktu!
Pierwszą partię od serii niedokładności i błędów własnych rozpoczęła Asseco Resovia Rzeszów (6:4), co Dragons Lugano wykorzystywali skutecznie atakując ze skrzydeł i schodząc na prowadzeniu na pierwszą przerwę techniczną (8:6). Po powrocie na boisko Fabian Drzyzga uruchomił w końcu środek w rzeszowskim zespole, gdzie Dawid Dryja zaczął spisywać się fenomenalnie i tym samym Polacy bardzo szybko doprowadzili do remisu (10:10). Dalsza rywalizacja była bardzo wyrównana i mimo, iż tuż przed drugą przerwą techniczną Szwajcarzy wyszli na kilkupunktowe prowadzenie (15:13) rzeszowianie błyskawicznie je odrobili tracąc podczas przerwy zaledwie jeden punkt (16:15). Chwilę później kolejne świetne akcje na swoim koncie zapisali Dawid Dryja i Russell Holmes, dzięki czemu Mistrzowie Polski wyszli na pierwsze prowadzenie w spotkaniu (18:19). Mimo niezwykle nerwowej końcówki (21:23) Asseco Resovia Rzeszów bardzo szybko dopięła swego i wygrała pierwszą partię po świetnym ataku Dominika Witczaka (23:25).
Drugiego seta od samego początku perfekcyjnie kontrolowała drużyna z Rzeszowa (1:5) i już podczas pierwszej przerwy technicznej grający rezerwowym składem Mistrzowie Polski wyszli na siedmiopunktowe prowadzenie (2:8). Po powrocie na boisku, mimo wielu błędów własnych po stronie szwajcarów, udało im się zmniejszyć straty (5:9) i poprowadzić wyrównaną grę z przyjezdnym zespołem. Rzeszowianie bardzo szybko powrócili jednak do skuteczności z początku partii (6:14) i podczas drugiej przerwy technicznej mieli już spore prowadzenie nad gospodarzami (8:16). Mimo wielu interwencji trenera Dragons Lugano i kolejnych zmian na boisku (15:21) Szwajcarom nie udało się zniwelować utworzonych strat i tym samym musieli bardzo szybko uznać wyższość Asseco Resovii Rzeszów (17:25), która tym samym powiększyła swoje prowadzenie w całym spotkaniu.
Trzeci set rozpoczął się analogicznie do partii poprzedniej i to drużyna Mistrzów Polski bardzo szybko wyszła na prowadzenie (1:4), które po bardzo dobrej grze Nikolay’a Penchev’a i Juliana Lyneel’a schodziła z czterema punktami zapasu na pierwszą przerwę techniczną (4:8). Po powrocie na boisko w zespole z Rzeszowa nadal wychodziło dosłownie wszystko, kiedy to zawodnicy Dragons Lugano zaczynali się coraz bardziej gupić w swojej grze (4:10), tracąc tym samym do rzeszowian kolejne, niezwykle cenne w ich sytuacji punkty (7:14). Podczas drugiej przerwy technicznej sytuacja gospodarzy wyglądała już bardzo nieciekawie, gdyż tracili oni do przyjezdnych aż 9 punktów (7:16), które przy takim poziomie gry wydawały się być już niemożliwe do odrobienia. Mimo serii niepowodzeń Szwajcarzy po kolejnych radach trenera zaczęli bardzo dobrze pracować blokiem i powoli odrabiać brakujące punkty (12:16), do czego przyczyniły się także błędy po stronie rzeszowskiego zespołu. Na chwilową niemoc swojego zespołu bardzo szybko zareagował trener Andrzej Kowal prosząc o czas, który pozwolił Asseco Resovii Rzeszów złapać oddech i wrócić na boisko z nowym pomysłem na grę, który przyniósł bardzo szybko oczekiwany skutek (12:19). Pomimo kolejnego poderwania się Dragons Lugano do walki (15:20) Mistrzowie Polski nie dali wyrwać sobie wypracowanego prowadzenia i dopięli swego wygrywając kolejny set (18:25) i całe spotkanie 3:0!
Dragons Lugano – Asseco Resovia Rzeszów 0:3 (23:25, 17:25, 18:25)
Dragons Lugano: Elgarten, Andrić, Hietanen, Radziuk, Todorow, Valsecchi, Rosić, Buerge, Tomsia, Pokersnik, Gelasio, Savić, Stanisić, Basile.
Asseco Resovia Rzeszów: Drzyzga, Dryja, Holmes, Śliwka, Lyneel, Witczak, Wojtaszek, Karakuła, Achrem, Penchev, Perłowski, Ignaczak.