Po prawdziwym horrorze w ostatnich minutach spotkania szczypiorniści PGE VIVE Kielce pokonali 31:27 Mieszków Brześć.
Szczypiorniści z Kielc w dotychczasowych czterech kolejkach Ligi Mistrzów doznali dwóch porażek i tyle samo schodzili z parkietu jako zwycięzcy. Serie porażek w spotkaniach wyjazdowych zespół Tałant Dujszebajewa chciał przełamać na Białorusi.
Od pierwszych minut szczypiorniści z Kielc pokazali, że przyjechali tutaj po zwycięstwo i z każdą chwila potwierdzali to powiększając swoją przewagę, a pomagał w tym niemiecki bramkarz Andreas Wolff. Po pierwszych 30.minutach PGE VIVE prowadziło 15:9 i wydawało się, że mecz jest pod kontrolą. Nic więc mylnego i od 50.minuty rozpoczęły się prawdziwe nerwy, a kibice zgromadzeni w hali w Brześciu podobnie jak zawodnicy uwierzyli w korzystny rezultat. Po 51.minutach przegrywali 25:23 i mieli swoje okazję do zmniejszenia swojej przewagi co uczynili w 54.minucie. W ostatnich minutach to jednak Polski zespół wyszedł z wojny nerwów zwycięsko i mógł świętować ostatecznie zwycięstwo.
Mieszkow Brześć – PGE VIVE Kielce 27:31 (9:15)
Mieszkow Brześć: Pesić, Matskevich 1 – Kankaras 2, Kulak 1, Shkurinsky 2, Andrejew, Yurynok 1, Accambray 6, Shumak, Baranau, Razgor 3, Selvasiuk 1, Djukić 4, Vilipau 4, Malus.
PGE VIVE Kielce: Kornecki, Wolff – A. Dujshebaev 4, Pehlivan 2, Aguinagalde 4, Janc 4, Lijewski, Jurkiewicz 1, Kulesz 7, Moryto 4, Fernandez Perez 5, Karaliok, Guillo.