PGE Skra Bełchatów przegrała na wyjeździe z V-ce mistrzem Italii 3:2 w pierwszym meczu fazy play-off Ligi Mistrzów. Spotkanie było niezwykle wyrównane i pełne sportowych emocji. Bełchatowianie wygrywając dwa sety zdobyli bardzo cenny 1 punkt, który może okazać się kluczem do wyeliminowania włoskiej ekipy.
Spotkanie zapowiadało się niezwykle ciekawie pod względem osobistej rywalizacji: trenerów, atakujących oraz rozgrywających. Nikola Grbic oraz Miguel Angel Falasca to szkoleniowcy, którzy nie dawno rywalizowali między sobą na boisku i obaj byli rozgrywającymi. Kolejny pojedynek rozegra się pomiędzy dwoma argentyńskimi rozgrywającymi: Nicolas Uriarte i Luciano De Cecco. Ostatnie starcie najciekawsze dla polskich kibiców : Mariusz Wlazły- Aleksander Atanasijevic. Serb to były zawodnik Skry, który rywalizował z Mariuszem na jednej pozycji.
Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego mieliśmy nie lada zamieszanie. Argentyński przyjmujący Facunto Conte nie został dopuszczony do meczu ponieważ… miał doklejany numer oraz nazwisko! Z nie wiadomych przyczyn „Facu” nie miał swojej prawdziwej koszulki i grał w stroju… Maćka Muzaja. Supervisor nie dopuścił naszego zawodnika do gry i zaraz po wyjściu na boisko musiał zostać zmienionym przez Wojtka Włodarczyka.
Ta cała sytuacja totalnie speszyła naszych zawodników, którzy się zdekoncentrowali i fatalnie rozpoczęli spotkanie. Bełchatowianie nie radzili sobie w żadnym elemencie i po świetnej grze w obronie,a także w ataku Włochów, to goście wypracowali sobie 8-punktową przewagę (13:5), którą utrzymali do pierwszej przerwy technicznej (16:8). Na boisku powrócił Conte, już z prawidłowo naklejonym numerem i nazwiskiem, który starał się poderwać do walki swój zespół. Bełchatowianie powoli wracali do swojej gry i zmniejszyli straty do 5 punktów (20:15). Od tego stanu zawodnicy Skry popełnili kilka własnych błędów i ostatecznie przegrali partię 25:17.
Drugi set ponownie rozpoczął się lepiej dla gospodarzy, którzy po świetnej grze w ataku i zagrywce , wysunęli się na prowadzenie (5:2) i utrzymali je do pierwszej przerwy technicznej (8:4). Następnie dzięki dobrej zagrywce Lisinaca Skra zdobyła 3 punkty z rzędu i zniwelowała stratę do jednego punktu (8:7). Bełchatowianie rozkręcali się z akcji na akcje i po świetnym pojedynczym bloku Wlazłego, Skra wysunęła się po raz pierwszy w meczu na prowadzenie (10:11). Dalej walka toczyła się punkt za punkt i to nasza drużyna prowadziła na pierwszej przerwie technicznej 16:15. Po fenomenalnej akcji z prawego skrzydła naszego argentyńskiego duetu Skra wyszła na 3 punktowe prowadzenie (18:15). Rewelacyjne zagrywki naszego atakującego powiększyły przewagę Bełchatowian, którzy pewnie wygrali tego seta 25:20.
Trzeci set zaczął się dość nerwowo, Włosi prezentowali się świetnie w zagrywce, a nasi zawodnicy popełniali błędy własne i przegrywali na pierwszej przerwie technicznej 8:4. Bełchatowianie podobnie jak partię wcześniej „dogonili” przeciwnika na jeden punkt (10:9). Oglądaliśmy świetne wymiany z obu stron, po stronie Perugii atak „ciągnął” Atanasijevic, wspomagany przez kapitalnie zagrywającego Niemca Fromma. Włosi wyszli z powrotem na 4 punktowe prowadzenie (16:12) i sytuacja Skry w tym secie robiła się coraz cięższa. Przy stanie 20:17 dla Włochów, na zagrywkę powędrował Conte, który popisał się rewelacyjną serią mocnych serwisów, dzięki czemu nasz zespół zdobył 4 punkty z rzędu i wyszedł na prowadzenie 20:21. Po fatalnym błędzie komunikacyjnym naszej drużyny, a także świetnej zagrywce Serba, gospodarze zdobyli dwupunktową przewagę (23:21), którą utrzymali do końca seta wygrywając 25:23.
Początek czwartej odsłony był bardzo wyrównany. Żadna drużyna nie osiągnęła większej przewagi i na pierwszej przerwie technicznej gospodarze prowadzili 8:6. Skra psuła wiele zagrywek, a także nie potrafiła zatrzymać szalejącego w ataku Atanasijevica. Na drugiej przerwie Włosi prowadzili 16:13. Skra jednak potrafiła się jeszcze zmobilizować i zdobyła 4 punkty z rzędu, wychodząc na prowadzenie (16:17). Niestety „dołek” złapał Nicolas Marechal i popełnił cztery błędy własne, przez co Włosi wyszli na prowadzenie 22:20. Następnie dwukrotnie asem serwisowym popisał się Andrzej Wrona i ponownie to nasza drużyna objęła prowadzenie 22:23. Przy stanie 23:24, fenomenalną piłkę rozegrał Uriarte, dzięki czemu Wlazły na czystej siatce wpakował „gwoździa” i to Skra wygrała seta 25:23.
Tie-break lepiej rozpoczęli bełchatowianie (3:1), ale po dobrej grze Atanasijevica i kolejnym błędzie własnym Marechala to Perugia zdobyła 4 punkty z rzędu i wyszła na prowadzenie 5:3. Dobra gra serbskiego atakującego dała prowadzenie gospodarzom przy zmianie stron 8:5. Trwała zacięta walka, Skra odrobiła straty do jednego punktu (10:9), ale fatalny błąd w przyjęciu popełnił Francuz i gospodarze odzyskali 3 punktowe prowadzenie (12:9). Nasz zespół walczył heroicznie i zdołał doprowadzić do remisu (12:12). Po raz pierwszy mieliśmy dzisiaj gre na przewagi. Niestety autowy serwis posłał Fromm, ale nieszczęśliwie piłka otarła się o naszego libero i Perugia wygrała tego seta 16:14, a także cały mecz 3:2.
Bełchatów nie pokazał dzisiaj pełni swoich możliwości. Słabo prezentował się w polu serwisowym, w obronie wpadało wiele „banalnych” piłek. Mistrz Polski nie powinien popełniać tak prostych błędów. W drużynie Perugii niesamowite spotkanie rozegrał były gracz Skry- Aleksander Atanasijevic, na którego bełchatowianie nie mogli znaleźć sposobu przez cały mecz. Miejmy nadzieję, że w rewanżu będzie dużo lepiej.
Drugie spotkanie odbędzie się za tydzień w Atlas Arenie, Skra aby awansować musi wygrać spotkanie 3:0 lub 3:1. Jeżeli pokona przeciwnika 3:2 to rozgrywany będzie złoty set.
Sir Safety Perugia – PGE Skra Bełchatów 3:2 (25:17, 20:25, 25:23, 23:25, 16:14)
discount fitflop