Vive Kielce z wyjazdową porażką 24:28 w pierwszej kolejce Ligi Mistrzów. Mieszkow Brześć zdecydowanie przeważał nad polskim zespołem, odnosząc pewne zwycięstwo i zgarniając pierwsze dwa punkty w grupie B. Pierwsze koty za płoty? Oby tak było w przypadku polskiego zespołu.
Wynik spotkania otworzył były scyzoryk z Kielc, Rastko Stojković. Chwilę później wyrównał Michał Jurecki, ale tylko nieliczne akcje Dzidziusia skutkowały bramkami. Gospodarze prezentowali się bardzo dobrze w obronie i wyprowadzali efektywne kontry. W jedenastej minucie po rzucie Dimy Nikulenkowa było już 7:3 dla Mieszkowa. Taki dystans bramkowy między drużynami utrzymał się do przerwy.
Najlepszym fragmentem w najsłabszym w tym sezonie występie dla Vive, był początek drugiej połowy. Wejście Karola Bieleckiego na parkiet ożywiło grę kielczan i po szybkim kontrataku Manuela Strleka w 35 minucie było już tylko 17:19. Poza tym czerwoną kartkę otrzymał Siergiej Szyłowicz za atak na szyję Blaza Janca i wtedy płomyk nadziei pojawił się równie szybko, co zgasł wraz z kilkoma następnymi akcjami mistrzów Polski.
Piłkarze Vive poza nielicznymi wyjątkami przegrywali indywidualne pojedynki na parkiecie. W kluczowym momencie, około 50 minuty Shurkinsky rzucił bramkę na 24:19 i stało się jasne, że będzie bardzo ciężko dogonić gospodarzy. Na nic zdały się pojedyncze i zakończone bramkami akcje Jureckiego, skoro rywali było wszędzie i więcej na parkiecie.
Znamiennym faktem pozostaje jednak to, że Krzysztof Lijewski zdobył swoje pierwsze trafienie w 57 minucie. Podopieczni Talanta Dujszebajewa niestety ponieśli klęskę, która mimo to, nie może zawyrokować jak będą wyglądały inne wyjazdowe potyczki Vive.
Mieszkow Brześć – PGE Vive Kielce 28:24 (15:11)
Mieszkow: Pesić, Mijatović – Djordić, Horak, Igropulo, Kulak, Nikulenkau, Poteko, Prodanović, Razgor, Rutenka, Shurkinskiy, Shumak, Shylovich, Stojković, Vukić.
Vive: Szmal, Ivić – Aguinagalde, Bielecki, Bombac, Djukić, Dujszebajew, Jachlewski, Janc, Jurecki, Jurkiewicz, Kus, Lijewski, Mamić, Strlek, Zorman
