W ostatniej tegorocznej kolejce PGNiG Superligi swoje spotkania wygrywali faworyci co nie znaczy, że w halach wiało nudą. Najwięcej emocji przeżyli kibice w Legionowie i Głogowie.
Vive Tauron Kielce – Meble Wójcik Elbląg 36:21 (19:9)
Kibice w Hali Legionów zobaczyli jednostronne widowisko. Drużyna Vive Tauronu Kielce mimo, że mocno osłabiona (nie mogli zagrać: Paweł Paczkowski, Piotr Chrapkowski, Tobias Reichmann, Dean Bombac, Mateusz Jachlewski, Patryk Walczak i Michał Jurecki) ani przez moment nie poczuła się zagrożona przez drużynę z Elbląga. Po spotkaniu obrotowy gospodarzy Mateusz Kus cieszył się nie tyle z kolejnego ligowe zwycięstwa, co z tego, że mecz z Meblami Wójcik Elbląg udało się zakończyć bez kontuzji w zespole mistrza Polski. – Najważniejsze, że wszyscy, którzy grali są zdrowi. Po ostatnim meczu mieliśmy kilka kontuzji m.in. większy uraz Michała Jureckiego i musieliśmy trochę „łatać dziury”, ale daliśmy radę – powiedział Kus.
Azoty Puławy – Sandra Spa Pogoń Szczecin 34:25 (15:11)
Przetrzebiona kontuzjami drużyna Pogoni Szczecin w Puławach miała niewiele do powiedzenia. – Mimo tak wysokiej porażki muszę pochwalić swój zespół, bo w odróżnieniu do meczu w Zabrzu nie spuściliśmy głów tylko graliśmy do końca – oceniał po spotkaniu trener Sandry Spa Pogoni Szczecin Mariusz Jurasik. Jego podopieczni mecz w Puławach zaczęli bardzo dobrze. Po siedmiu minutach gry prowadzili 3:2. Wydawało się, że będą mogli stawić czoła dużo wyżej notowanemu przeciwnikowi. Niestety dla drużyny ze Szczecina był to jedynie epizod. Puławianie bardzo szybko przejęli inicjatywę w spotkaniu i z każdą upływającą minutą budowali przewagę. Azoty ostatecznie wygrały wysoko i przekonywująco z Sandrą Spa Pogoń Szczecin 34:25. Przed zawodnikami z Grodu Gryfa sporo pracy.
KPR Gwardia Opole – MMTS Kwidzyn 23:28 (10:13)
MMTS podrażniony sensacyjną porażką z SPR Stalą Mielec nie miał zamiaru potknąć się w Opolu. Co prawda podopieczni Patryka Rombla w meczu z Gwardią łatwo nie mieli, ale ani przez moment ich prowadzenie, a w konsekwencji zwycięstwo nie było zagrożone. Katem drużyny prowadzonej przez Rafała Kuptela okazał się być Mateusz Seroka, który rzucił aż 9 bramek. Gwardziści razili nieskutecznością w ataku i nieporadnością w obronie, czyli elementami, które w dotychczasowych spotkaniach zwykle nie szwankowały. To wszystko sprawiło, że MMTS Kwidzyn wygrał w Opolu i zafundował sobie dobre humory, z którymi zawodnicy udadzą się na Święta.
SPR Stal Mielec – Orlen Wisła Płock 20:34 (8:18)
Mielczanie do spotkania z wicemistrzem Polski podchodzili po dwóch zwycięstwach z rzędu. Każdy kibic rodzimego handballa wiedział, że drużyna prowadzona przez duet trenerski Krzysztof Lipka – Tomasz Sondej jest na fali wznoszącej. Niestety dla fanów z Mielca była ona zbyt niska, aby zalać Orlen Wisłę Płock. Obiecujący był jedynie początek gdy po trzech minutach gry miejscowi objęli prowadzenie. Później na parkiecie rządziła już tylko jedna drużyna i byli to podopieczni Piotra Przybeckiego. Kolejny bardzo dobry mecz rozegrał Adam Morawski. Ciekawostką meczu były dwa gole zdobyte przez golkipera Stali.
KPR RC Legionowo – MKS Zagłębie Lubin 26:25 (13:12)
Kibice zgromadzeni w Arenie Legionowo nie mogli nudzić się ani przez chwilę. Zespół prowadzony przez Roberta Lisa wygrał po bardzo zaciętym meczu. Walka o zwycięstwo trwała do ostatnich sekund, choć początek wyraźnie należał go gospodarzy. Po dziesięciu minutach prowadzili 6:2, ale zaliczkę szybko roztrwonili i zaczęła się walka gol za gol. Ostatecznie z tego pojedynku obronną ręką wyszli gospodarze i umocnili się na piątym miejscu w tabeli grupy granatowej.
Wybrzeże Gdańsk – Piotrkowianin Piotrków Trybunalski 31:20 (17:9)
W meczu beniaminków zdecydowanie lepsze okazało się być Wybrzeże Gdańsk. Drużyna prowadzona przez duet trenerski Damian Wleklak – Marcin Lijewski ani przez moment nie dała szans na zbliżenie się rywalowi z Piotrkowa Trybunalskiego. Popisową partię rozegrał Paweł Niewrzawa zdobywca sześciu bramek. Poza nim jak zwykle dobrze zaprezentował się Damian Kostrzewa. W ekipie gości na wyróżnienie zasługuje Stanisław Makowiejew, który do bramki rywali trafił ośmiokrotnie.
KS SPR Chrobry Głogów – NMC Górnik Zabrze 29:26 (12:12)
– Zatrzymaliśmy drużynę przyjezdnych w ataku, a sami, szczególnie w drugiej połowie, potrafiliśmy z żelazną konsekwencją wykorzystywać współdziałanie z obrotowym. – powiedział po meczu trener Chrobrego Jarosław Cieślikowski. To jedne zdanie w najbardziej prawidłowy sposób oddaje przebieg ostatniego spotkania PGNiG Superligi w 2016 roku. Chrobry po porażce z SPR-em Stalą Mielec przed własną publicznością nie mógł pozwolić sobie na kolejne potknięcie. Mimo, że na boisku spotkało się wielu starych znajomych (Damian Krzysztofik, Adam Babicz i Grzegorz Sobut z Chrobrego, a także Michał Adamuszek i Rafał Gliński z Górnika grali nie tak dawno razem w Stali) to nie było miejsca na sentymenty. Obie drużyny walczyły twardo o każdą bramkę. Z tego pojedynku ostatecznie, całkowicie zasłużenie, zwycięsko wyszli gospodarze. W Górniku wciąż za wcześnie na odpowiedź na pytanie, czy zmiana trenera w trakcie sezonu była konieczna.