Mistrzowie Polski PGE Vive Kielce słabo rozpoczęli rozgrywki w Lidze Mistrzów. Po trzech kolejkach mają tylko dwa punkty. Kolejną szansę na zwycięstwo dostali w niedzielę – na swoim boisku podejmowali SG Flensburg-Handewitt. Początkowo kielczanie mieli problem ze skutecznością, ale w drugiej połowie dominowali. Niestety tuż przed końcowym gwizdkiem gościom udało się zremisować.
Od pierwszych minut meczu świetnie spisywali się bramkarze obu drużyn. Goście grali niezwykle agresywnie i szybko objęli prowadzenie. Pierwszą bramkę dla kielczan zdobył dopiero w piątej minucie Zorman, a do remisu doprowadził Jurecki. Obie drużyny zaczęły popełniać błędy i wynik nie ulegał zmianie przez kolejne minuty (2:2). Vive nie było w stanie zdobyć prowadzenia i cały czas dążyło do remisu.
Padało niewiele bramek, gdyż obie ekipy wciąż gubiły piłkę. W 18. minucie Flensburgowi ponownie udało się wyjść na prowadzenie (5:6), ale ten stan nie trwał długo. Lijewski trafił dwukrotnie, a po wykluczeniu Karlssona kolejną bramkę dołożył Bielecki. Kielczanie mieli jeszcze jedną szansę na „odjechanie” przeciwnikowi, gdyż karę dostał Rod. Nie spożytkowali jej jednak, ale kolejne kapitalne obrony na swoje konto zapisał Szmal. W ostatnich sekundach pierwszej części gościom udało się wyrównać (10:10).
Druga połowa zaczęła się od indywidualnej akcji Rody. Kielczanie nie zwalniali i ugrali trzy bramki z rzędu. Przyjezdni zaczęli niepewnie grać (14:12). Natomiast Vive zaczęło w pełni dominować i budować różnicę – z siódmego metra trafił Bielecki. Gospodarze mieli cztery „oczka” zapasu i spisywali się świetnie w defensywie. Z tego powodu o czas poprosił trener niemieckiej ekipy (18:13).
Od tego momentu trafienia zaczęły padać na przemian. Goście próbowali za wszelką cenę zremisować i wykorzystywali kontry. Mieli jednak utrudnione zadanie, bo ponownie znakomicie w bramce spisywał się Szmal (23:19). W końcówce niemiecka drużyna zaczęła grać bardziej agresywnie i różnica stopniała do dwóch rzutów, a w ostatniej sekundzie meczu gościom udało sie wyrównać (25:25).