To był udany wieczór w wykonaniu PGE Skry Bełchatów. Podopieczni trenera Blaina po drobnym potknięciu w trzeciej partii ograli drużynę ACH Volley Lublana w czterech setach, co dało im pierwsze zwycięstwo w tej edycji Ligi Mistrzów.
Mecz zaczął się od serwisu w siatkę Jurija Gladyra (1:0). Nierówny początek bełchatowian szybko się zemścił, gdyż prowadzenie gospodarzy krótko po tym wzrosło do trzech „oczek” (7:4). Na szczęście dla polskiej ekipy coraz więcej wpadek miała na swoim koncie również drużyna ACH Volley, dzięki czemu udało im się ich dogonić (12:12). Chwilę później, po dwóch z rzędu nieudanych akcjach Apostolosa Armenakisa podopieczni trenera Blaina wyszli na dwupunktowe prowadzenie (15:17). Na dodatek celne zagrywki Pencheva jeszcze bardziej skomplikowały sytuację Lublany, która stopniowo oddalała się od finalistów Pucharu Polski (18:21). Set zakończył się popisem Srećko Lisinaca w polu serwisowym, co koniec końców dało zwycięstwo przyjezdnym 19:25.
Druga odsłona zaczęła się mocnym uderzeniem bełchatowskiego klubu, który po ataku Mariusza Wlazłego miał już 3 punkty zapasu nad przeciwnikami (1:4). Dalsza część seta również toczyła się po myśli ośmiokrotnych Mistrzów Polski – jedynie chwilami gospodarze próbowali jakoś się zbliżyć do PGE Skry, lecz na dłuższą metę im to nie wychodziło (5:7). Do drugiej przerwy technicznej bełchatowianie utrzymali przewagę, co nie ułatwiało sytuacji Lublanie (13:16). Niespodziewanie ekipa ACH Volley po udanych akcjach Žigi Šterna doprowadziła do remisu, co skłoniło trenera Blaina do wzięcia czasu dla swoich zawodników (18:18). Chwila oddechu posłużyła przyjezdnym, bowiem w mgnieniu oka udało im się odskoczyć na kilka punktów (20:22). As serwisowy Wlazłego przypieczętował wygraną polskiego klubu w tej części meczu (21:25).
Trzecia partia rozpoczęła się grą punkt za punkt, co mogło zaskoczyć pewną siebie po wygraniu dwóch setów PGE Skrę (5:5). Festiwal błędów po obu stronach siatki wydawał się nie mieć końca, jednak póki co bilans był korzystniejszy dla drużyny gospodarzy (11:9). Na drugą przerwę techniczną z przewagą aż czterech „oczek” schodziła ACH Volley Lublana, co stawiało bełchatowian w bardzo niekomfortowej sytuacji (16:12). Z czasem gra ośmiokrotnych Mistrzów Polski coraz bardziej oddalała się od poziomu z poprzednich partii, co okrutnie było wykorzystywane przez ich rywali (20:15). W końcówce przeciwnicy rozbitych gości nie pozostawili im żadnych szans na odmienienie losów seta, który zakończył się dotkliwą porażkę podopiecznych trenera Blaina (25:18).
Czwartą i jednocześnie ostatnią odsłonę tego spotkania, PGE Skra Bełchatów rozpoczęła fantastyczną serią punktową (0:6). Sześciopunktowe prowadzenie polskiego klubu wciąż się utrzymywało, w dużej mierze po błędach Lublany (4:10). Gdy przy stanie 8:16 nadszedł czas na przerwę techniczną, całkowicie pogubiona drużyna ACH Volley zdawała się utracić już wszelkie nadzieje na odratowanie spotkania. Dziesiąte „oczko” na konto gospodarzy zapisał Žiga Štern swoim udanym atakiem (10:18). Końcówka spotkania jednak należała już tylko i wyłącznie do dobrze dysponowanych dziś bełchatowian, którzy zwyciężyli w tym secie 15:25, a w całym meczu 1:3.
ACH Volley Lublana – PGE Skra Bełchatów 1:3 (19:25, 21:25, 25:18, 15:25)
ACH Volley Lublana: Flajs, Kozamernik, Purić, Satler, Plesko, Jurić, Kumer, Štern, Pokeršnik, Buculjević, Armenakis, Kovačič.
PGE Skra Bełchatów: Lisinac, Wlazły, Marcyniak, Kurek, Kłos, Bednorz, Gladyr, Janusz, Uriarte, Szalpuk, Winiarski, Penchev, Piechocki, Milczarek.