Vive Tauron Kielce po niesamowitym spotkaniu zremisowało 30:30 z wielk FC Barceloną w meczu 4. kolejki Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych!
Spotkanie lepiej rozpoczęli goście, którzy prowadzili praktycznie całą pierwsza połowę poza pierwszą akcją i wyjściem na prowadzenie 1:0 przez kielecką drużynę.
Kolejne minuty to twarda gra ekipy z Katalonii, doprowadzenie do remisu, później wyjście na prowadzenie i utrzymywanie go. Po pierwszych 10 minutach goście prowadzili już 8:4 i wydawało się, że dziś to będzie szczęśliwy dzień dla Hiszpanów.
Na szczęście w kolejnych minutach podopieczni Talanta Dujszebajewa zaczęli coraz lepiej bronić i świetnie grac w ataku co siedem minut później skutkowało już doprowadzeniem do remisu 11:11!
Kolejne minuty to niestety powrót do gry z samego początku meczu, czyli słabej gry w obronie mistrzów Polski. Skutkowało to stratą wielu goli i wyjściem na prowadzenie „Dumy Katalonii”. Po pierwszej połowie mieliśmy wynik 14:17 i niewielu kibicom wydawało się, że czeka ich jeszcze tak wiele emocji!
Już 10 minut po zmianie stron gospodarzom udało się doprowadzić do wyrównania i od stanu 19:19 żadna z drużyn nie potrafiła wyjść na większe niż dwupunktowe prowadzenie. Z drugiej strony dopiero na trzy minuty przed końcem kielczanie zdołali wyjść na prowadzenie, którego wydawało się nie oddadzą już do samego końca!
Na 40 sekund przed końcem Michał Jurecki trafił na 30:28, Hala Legionów oszalała, a mistrzowie Hiszpanii poprosili o czas nie wierząc już chyba nawet w remis. Niestety, najgorszy scenariusz wszedł w życie…Najpierw Łazarow trafił na 30:29, a chwilę później Zorman stracił kluczową o losach meczu piłkę. Jesper Noddesbo w ostatniej sekundzie wyrównał i spotkanie zakończyło się wynikiem 30:30!
Kontrowersji nie było jednak końca bo w czasie rzutu przez Noddesbo jeden z graczy Barcelony leżał w polu bramkowym Vive…Sędzia nie przerwał jednak akcji i zakończył spotkanie.